Lack of control

571 38 8
                                    


Harry i Faith spóźnili się na literaturę w dzień swojej wielkiej prezentacji. Weszli do klasy kilka minut po dzwonku. Ku zaskoczeniu wszystkich ubrani byli w stylowe kostiumy. Przynajmniej Faith miała na sobie wyblakłą sukienkę z epoki wiktoriańskiej, która tak bardzo opinała jej talię i ściskała piersi, że siedzący przede mną Louis Tomlinson niemal spadł z krzesła, gdy przekroczyła próg sali. Styles do roli Heathcliffa przywdział po prostu swój dawny strój - aksamitny płaszcz i czarne spodnie, które jeszcze kilka miesięcy temu nosił na co dzień.:

- Ojejku - powiedziała pani Wilhelm na ich widok, nie potrafiąc wydusić z siebie nic więcej. Pewnie trochę się martwiła, że piersi Faith w nieodpowiednim momencie wyskoczą z gorsetu, co z pewnością pogwałciłoby wszelkie zasady przyzwoitości. Ale to Harry wyszedł na środek klasy i zapowiedział niewielką inscenizację. Wykładał pewnym, budzącym respekt tonem, którego pani Wilhelm mogła mu tylko pozazdrościć.:

- Heathcliff jest istotą dziką, mężczyzną skazanym na potępienie - przypomniał nam chłopak.:

- Katarzyna też jest skazana na potępienie; skazana na miłość do Heathcliffa, który musi zniszczyć ją i jej potomstwo. To jego natura każe mu wziąć, czego pragnie. A ponad wszystko pragnie zemsty. Katarzyna zaś to godna podziwu nieokiełznana kobieta. Ich miłość jest bezduszna, gorzka, zła.

- Ojejku - jęknęła pani Wilhelm z rogu sali, gdzie zasiadła, by oglądać prezentację. Tym razem chyba trochę mdlała z wrażenia.:

- Bardzo doceniam tę powieść - wtrącił dygresję Harry .:

- Przemawia do mnie.

Prawie złamałam długopis, zdezorientowana i skołowana. Serce tłukło mi się w piersi. „Bezduszna, gorzka, zła miłość. Czy tego właśnie chce? Czy tego zawsze spodziewał się po relacji ze mną? Czy Harry w ogóle spodziewał się, że połączy nas jakakolwiek »miłość«?" - myślałam. Zerknęłam na Zayn'a, który wzruszył ramionami i wywrócił oczyma, jakby uważał całe to przedstawienie za lekką przesadę. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie. „Dlaczego nie mogę czuć czegoś więcej do niego? Jest przystojny, popularny i w jego umięśnionym ciele nie ma krzty srogości ani niebezpieczeństwa. Czemu tak bardzo mnie kusi, żeby się od niego odwrócić i patrzeć na Harry'ego? Chłopaka, który do mnie nie pasuje? Aroganckiego,
enigmatycznego, potencjalnie niebezpiecznego wampira?" - kontynuowałam swe bez głośne rozważania. Zayn; Zayn Malik był wrażliwym, słodkim, przewidywalnym wyborem. A mimo to odwróciłam głowę, pragnąc znów spojrzeć na Harry'ego. Chłopak stał już zwrócony twarzą do Faith. Właśnie zaczynali przedstawienie. Jakimś cudem streścili pierwszą połowę, klecąc kilka cytatów ze zmyślonymi dialogami w dramatyczną dwudziestopięciominutową scenę, która ukazywała radosne, beztroskie dzieciństwo Katarzyny i Heathcliffa na wrzosowiskach oraz porzucenie Heathcliffa przez Katarzynę dla łagodnego, beznamiętnego pana Lintona. Tak mi się przynajmniej wydawało, bo mogłam się skupić jedynie na gwałtownych i delikatnych ruchach ich ciał. Na sposobie, w jaki Styles złapał Faith za nadgarstek i przyciągnął do swojej piersi. Na gwałtownym ruchu jej powiek, gdy wyrwała się z jego objęć. Emocje między nimi sprawiały wrażenie... realnych. Plastikowy długopis pękł w moich dłoniach. Tusz pobrudził mi ręce i policzek. Nie, Harry. Nie. Nikt tego nawet nie zauważył. Wszyscy patrzyli jak zaczarowani, gdy Faith, utkwiwszy spojrzenie brązowych oczu w zielonych oczach Harry'ego, wyszeptała głosem pełnym namiętności - ku mojej rozpaczy prawdopodobnie nieudawanej.:

- Nasze dusze są jednakowe, niezależnie od tego, co w nich tkwi.

Stali przez chwilę w bezruchu, twarzą w twarz, dopóki ktoś nie zorientował się, że nadszedł czas na oklaski. Jakimś cudem biust Faith utrzymał się w gorsecie, choć sposób, w jaki Louis Tomlinson wyciągał szyję, jasno sugerował, na czym chłopak skupiał się przez całe przedstawienie. Musiałam przyznać, że lepszej prezentacji książki jeszcze nie widziałam. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że to najlepsza prezentacja lektury w całej historii Liceum. Gardziłam każdym jej momentem. Harry był moim narzeczonym. To ja powinnam tam z nim stać. Czułam się, jakby coś mi ukradziono. I nie chodziło tylko o kilka sekund szkolnej chwały. W tej jednej chwili pojęłam, że zaprzepaściłam szansę na całe życie u boku najbardziej niesamowitego, irytującego, charyzmatycznego i przerażającego mężczyzny, jakiego dane mi było poznać. W głębi serca wiedziałam, że powinnam odczuwać ulgę. Przecież już od wielu miesięcy pragnęłam uwolnić się od Harry'ego Styles'a. Teraz jednak czułam tylko pustkę. Zostałam pokonana. Ogarnęła mnie desperacka chęć odzyskania go za wszelką cenę. Wtedy przypomniałam sobie o pakcie. Lucjusz nie złamałby paktu. Prawda?

***

Siedziałam na parapecie, trzymając w ręku kubek gorącej czekolady.:

- Czy ja już przegrałam?

- Zależy czym jest nagroda.

Podskoczyła, czując ciepły oddech na karku. Odwróciłam się, pospiesznie ocierając łzy rękawem. Za mną stał on. Moja zguba. Osoba, którą nienawidziła i... KOCHAŁAM!? Z nieodłącznym łobuzerskim uśmiechem
na ustach. Z moich ust wydobył się nieokreślony dźwięk wściekłości.:

- Czego chcesz!?

- Ciebie również miło widzieć, Ptaszyno. - powiedział swoim niskim , głębokim głosem Harry.
Czułam jak pożera mnie wzrokiem. Odszukałam swoimi brązowymi oczami jego zielone i zatonęłam w nich. Nie byłam w stanie się odezwać. Jego zapach, uśmiech, głos. On. Tak cholernie go pragnęłam.:

- Płakałaś. - to nie było pytanie, tylko stwierdzenie. Zmarszczył z niepokojem brwi. " A co się dziwisz wampirzy dubku!?" - pomyślałam, a odpowiedziałam.:

- Po prostu cieszę się, że nie ma przy tobie Faith. - wyszeptałam, przejeżdżając opuszkami palców po jego pięknej twarzy. Moje ruchy były ostrożne, jakbym miała do czynienia z cudem. W sumie, w moim osobistym przekonaniu tak było. Nadal widziałam w jego oczach troskę. Nie chciałam, żeby się o mnie martwił. Nie teraz. Spragniona wpiłam się w jego usta, a moje ręce automatycznie powędrowały w stronę jego włosów. Wplątałam palce w tak mi znane, aksamitne loki. Zaśmiał się z moich poczynań. Bez zbędnych słów, przycisnął mnie delikatnie do ściany, pozbywając się odległości między nami. Z namiętnością oddawał pocałunki, jednak nie dał się nacieszyć moim ustom zbyt długo. Po chwili jego wargi wyznaczały sobie ścieżkę wzdłuż linii mojej żuchwy. Automatycznie odchyliłam głowę do tyłu, poddając się tym pieszczotom. Jego ręce sprytnie wcisnęły się pod moją koszulkę, błądząc po całym ciele. Były wszędzie.

- Tak bardzo nie wiesz.... - tylko tyle zdążyłam wyszeptać mu wprost do ucha. Ledwo wypowiedziałam ostatnie słowo, gdy do naszych uszu dobiegł oszałamiający łoskot. Obydwoje podskoczyliśmy, wymieniając zaskoczone spojrzenia.

-Co to było? - szeroko otworzyłam oczy, rozglądając się dookoła.:

- Dam sobie rękę uciąć, że dziewczyna, która tak nienawidzisz właśnie przyszła, ale lepiej to sprawdzę. - zostałam obdarzona pocałunkiem. Uczucie zdrady znów mną zawładnęło.
Obserwowałam, jak Harry podchodzi do okna. Zauważyłam jak jego ciało lekko się spina.:

- Muszę iść...

Hey!
Mamy nowy rozdział, a co za tym idzie? Komentowanie i dawanie gwiazdek z waszej strony :) A co powiecie na mały kompromis? Piszcie w komentarzach, kto pojawił się w oknie i co ma zrobić Harry :) Najlepszy pomysł wygra dedykacje w następnym rozdziale!

To zobaczenia :3

Promises   h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz