Pangs of conscience?

2.1K 135 19
                                    

Notka pod rozdziałem.

Wyobraż sobie, że jesteś przyparta do łóżka. Nie możesz się ruszyć. Nad tobą jest ten, którego uważałaś za nieszkodliwego. Za kogoś przy którym czułaś się bezpieczna. A teraz, co? Czujesz strach, prawda?  Ach, i najważniejsze jesteś przez niego gwałcona. Wyobraziłaś to sobie? Nie? To spójrz na mnie....
- Anna, śniadanie!
Niestety, rzeczywistości daje o sobie znać.
Gdy tylko przestudiowałam manuskryp, całe moje marzenia na przyszłość pękły niczym mydlana bańka.Urodziłam się, jako wampirza księżniczka. Powinnam żyć wśród nich, prawda? Powinnam wygląć, jak oni: blada cera, miodowe odcień oczu, a co najważniejsze, powinnam mieć kły i być nieśmiertelna. Jednak tak nie jest. Nadal jestem człowiekiem. Dlaczego? Pogrążona w myślach, zeszłam na dół, do kuchni, mijając się z Harry'm, który zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu.:
- Przestań... p..proszę. - powiedziałam do chłopaka. Harry jedynie się uśmiechnął.:
- Kochanie, w tych szortach wyglądasz seksownie, ale wolałbym widzieć Cię nago. - powiedział kpiąco, robiąc krok w moją stronę.:
- Ty chyba nie mówisz poważnie!? Tak, jak wczoraj chcesz... zresztą nie ważne. - przerwałam, próbując go wyminąć, ale Harry przyparł mnie delikatnie do ściany.:
- Co wczoraj..? Czy ty przede mną coś ukrywasz, Lily? I nie mów, że nic bo widzę, jak cała się trzęsiesz. - Do oczu napłynęły mi łzy.:
- Nie chciałem Cię przestraszyć, Ptaszyno. Proszę, nie płacz.
- T..ty nie.. pamiętasz..
- Czego do jasnej cholery nie pamiętam!? Jeśli Cię, jakoś skrzywdziłem to mi to kurwa powiedz, a nie robisz ze mnie idiotę!!!
- .... -
- Powiedz mi. Coś na to poradzę.
- To już się stało... - opuściłam głowę. Nagle poczułam, jak położył palce na podbródku i wymusił bym na niego spojrzałam.  Nie dotykaj mnie... - chciałam mu wykrzyknąć, ale powstrzymał mnie, przykładając swoje usta do moich. Zamarłam. Delikatne muśnięcie. Nie gwałtowne i bolesne. Mam mętlik w głowie.:
- Wiem co zrobiłem. - zaczął szeptem. Milczałam zszokowana. Wiedział i nawet nie przeprosi!? Boże, jaka ja jestem głupia!?
- Przepraszam. - dodał, a jego smukłe palce musnęły bolesne ślady po ugryzieniach.:
- Znów to zrobiłem. Proszę Cię wybacz mi. - wydusił z siebie, przytulając mnie do siebie. Czułam, że jestem teraz z "moim" Harry'm, a nie z bestią, która mnie skrzywdziła.:
- Trzy.. razy, Harry. Tak strasznie bolało, a ty nic... - zaczęłam płacząc. Chłopak odsunął mnie lekko od siebie i spojrzał z niedowierzaniem. Po chwili znów mnie obejmował.:
- Miałbym przeprosić za coś jeszcze? Na przykład za to, że wbrew twojej woli zabrałem Ci... dziewictwo? - wyszeptał mi do ucha, a moje serce zamarło. Pamięta!?
- Kotku, tamtego Harry'ego już nie ma, więc przestań płakać, słyszysz? - spojrzałam w czarne oczy Styles'a. Bałam się. Cała się trzęsłam, gdy bez cienia emocji na twarzy pochylił się i pocałował mnie w kącik ust.:
- A teraz zmykaj na śniadanie, ale  pamiętaj. To nasza tajemnica i nikomu o niej nie mów, jasne? - spojrzał na mnie.
- T..tak
Uśmiechnął się, gdy moje przerażone oczg napotkały jego wzrok. Przysunął się do mnie i  ponownie musnął moje usta swoimi. Były takie wilgotne i miękkie. Jego język zaczął wsuwać się między moje wargi gładząc mój.:
- Annabello, proszę... - odezwał się tata wychodząc z kuchni.:
- Oj, już was zostawiam. - dodał roześmiany. Jakbyś znał prawdę...
- Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałbym znów się do Ciebie zbliżyć. Poczuć Cię bardziej niż teraz. Bardziej niż myślisz. - oznajmił mi, chwytając za moje dłonie.:
- Nie chcę tego...- odparłam, a chłopak chwycił mnie w pasie ponownie wtapiając w moje usta i prowadząc w stronę kuchni.:
- Do zobaczenia wieczorem, Miłości.
___________________

Reszta mojego dnia, wyglądała tak: śniadanie, omijanie Harry'ego, szkoła, traktowanie wampira, jak powietrze, lunch - powiedziałabym, że było tak, jak zawsze, ale skłamałabym. Tym razem Harry zaciągnął mnie do kantora wożnego i wpił się łapczywie w moją szyję i pij moją krew, aż poczułam zawroty głowy. Potem delikatnie przejechał po ranie językiem, by się zagoiła, uśmiechnął się kpiąco i wyszedł. Po tym było jeszcze gorzej. Na koniec lekcji, podszedł do mnie Zayn. Rozmawialiśmy, gdy nagle Harry stanął przede mną i powiedział, że jestem jego i siłą zaciągnął mnie do swojego nowego Range Rover'a.
__________________

W domu znów zostaliśmy sami. Harry bez słowa poszedł do siebie. Odetchnęłam z ulgi. Koło godz 20:00, sprzątałam z kuchennego blatu, gdy Szanowny Pan Styles, raczył się pokazać.:
- Idź do swojego pokoju. - rozkazał stanowczo. Pokiwałam głową, bo co innego mogłam zrobić!? Przeraziły mnie jego czarne, jak dno studni oczy. Niepewnym krokiem ruszyłam do swojej sypialni. Sypialni, którą bym z chęcią spaliła. Ogarnęła mnie panika, gdy przekroczyłam próg i zamknęłam cicho drzwi. Pokój skąpany był w mroku.:
- Wiesz czemu to zrobiłem, Lily? - rozległ się w mroku niski głos Harry'ego.:
- Czemu..? - zapytałam ledwo słyszalnie, rozglądając się w ciemności.:
- Miałem dość twojej niewinność. - poczułam zimny oddech na szyi i zesztywniałam.:
- Tu nie chodzi o to, że należysz do mnie, ale o całokształt. Pokazałem Ci, gdzie twoje miejsce. Fakt, zostaniesz moją żoną, ale przydasz mi się tylko do jednego. - wyszeptał mi do ucha. - Mam, rację? - prawie czułam jego uśmiech.  Nagle na moich biodrach znalazły się jego ręce.:
- Jak myślisz, powinienem mieć wyrzuty sumienia? Czemu Harry je ma? Tak, dobrze słyszałaś. Twój Harold tu jest i boi się o Ciebie. - jego słowa dały mi iskierkę nadziei.:
- Pozwolę mu wrócić i zobaczyć co Ci zrobił. Nie ciesz się, wrócę i dokończę to co zacząłem.
Zadrżałam na ostatnie słowo. Coś mi podpowiadało:”Uciekaj”, jednak nie mogłam się ruszyć.:
- Lils, co ja Ci zrobiłem. - szepnął, składając na mojej szyi delikatne  pocałunki.:
- T-ty n-nie... - udało mi się wyszeptać. Dłonie Harry’ego zacieśniły się na moich biodrach.:
- Co ty wygadujesz? - spytał, a po barwie jego głosu, stwierdziłam, że jest zdruzgotany.:
- Wgryzłem się w ciebie, aż cztery razy. Pieprzone cztery razy, Annabelle!! Do czego jeszcze doszło? Czy skrzywdziłem Cię bardziej? 
- N-nie..
- Marny z Ciebie kłamca, Promyczku. - oznajmił, a po czym odwrócił mnie przodem do siebie i spojrzał głęboko w oczy.:
- T- twoje o-o- oczy..
- Co z nimi?
- Znów są zielone. - Harry nieśmiało pocałował mnie w policzek i szepnął
 - Już póżno. Pójdę do siebie. - odsunął się ode mnie, po czym skierował swe kroki w stronę drzwi.
-  Zostań. - złapałam go za rękę.:
- P-proszę, n-nie z-z-zostawiaj... - zaczęłam przerażona, a łzy ciekły mi po policzkach, tak strasznie bałam się zostać tu sama.:
- Nie płacz, proszę - szepnął ogarniając mi włosy z twarzy. Otarł policzki i patrzył na mnie. Wziął mnie ma ręce i położył na łóżku. Sam położył się na mnie. Leżał na mojej klatce piersiowej, która zaczęła szybko unosiła się i opadała, nogi ulokował sobie między moimi i tak leżał, patrząc.:
- Oddychaj, Annabello. Nie musisz się mnie bać. - szepnął, składając delikatne pocałunki na mojej szyi.
Leżałam sztywno.:
- Czy zrobiłem..?
- T-tak...
- Przepraszam. - wyszeptał, jakby do siebie.:
- Przysięgam, że Ja nigdy bym Ci tego nie zrobił. Boże, powinnienem spłonąć. Zabij mnie, Lily. Zrób co tylko chcesz...
- Zabierz ode mnie ten ból. - przerwałam mu. Spojrzał na mnie z przerażeniem.:
- Skarbie, nie...
- Proszę, nie odmawiaj mi... - zamknęłam oczy, gdy pochylił się bardziej.:
- Czy tego właśnie chcesz? - wyszeptał w moje usta. Potwierdziłam skinieniem głowy.:
- Przykro mi, ale nie spełnie twej prośby. - odparł, a ja poczułam  cmoknięcie w usta. Nie dałam mu odejść, pogłębiłam pocałunek, wsuwając język do wnętrza jego ust. 
Przerwały nam głośne rozmowy, jakby ktoś wszedł do domu. Harry podniósł się, a ja zaraz za nim.:
- Rodzice wrócili. - spojrzałam w stronę drzwi, a Harry oparł się bokiem o ścianę.:
- Nie pójdziesz się przywitać?
- Wolę nie....
- Nie rozumiem, jak możesz mnie jeszcze tolerować, Annabello? Po tym co zrobiłem... Doskonale pamiętam, jak Cię krzywdziłem. - powiedział grobowym tonem, cały czas mnie obserwując. :
- Ja też pamiętam, ale nie byłeś sobą, Harry. - odpowiedziałam, po czym  wtuliłam się, w zdezorientowanego chłopaka.:
- Wyjdę przez okno...
- Harry... - skarciłam go wzrokiem. Pocałował mnie lekko w czoło.:
- Idź i przywitaj się z nimi i proszę nie stawiaj mnie  już nigdy w takiej sytuacji...
- Ale ja Cię potrzebuję- szepnęłam mu do ucha. Pokręcił głową i jeszcze raz pocałował mnie, lecz tym razem w usta.:
- Pozwól mi najpierw Go zniszczyć.
- "Czasem trzeba kogoś zmusić by zrozumiał, czym jest miłość". - wyszeptałam i wyciągnęłam dłoń, przykładając ją na jego policzek Przejechałam delikatnie po nim palcami.

Policzek drgnął.

Uśmiechnął się.

Zauważyłam, że i ja się uśmiecham. Przysunąłam się bliżej, a Harry   pocałował mnie namiętnie. Odsunąłam się od niego po chwili i przytuliłam się.:
- Chyba Cię kocham?- wyszeptał w moje włosy, otaczając mnie swymi ramionami.:
- A ja chyba Ciebie. -  przyznałam z rumieńcem. Harry zachichotał, a potem cmoknął mnie w policzek.:
- Zatem muszę zwyciężyć.

___________________

Jak widzicie, w Harry'm obudziła się zła strona. Chcecie parę rozdziałów z "mrocznym" Haroldem, czy łagodnym? Odp dawajcie w komentarzach :) Do następnego!

Promises   h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz