Hey Kochani,
nie wiem dlaczego , ale chyba przerzuciłam się Kamila Bednarka :) Ile rozdziału dzięki niemu napisałam tego nie da się opisać ! Daję motywację, ale również wy mi ją dajecie xxx
- Obijamy się, tracąc czas, aż w końcu każde z nas osiągnie to co chce.. - powiedział doskonale mi znanym prześmiewczym głosem Harry. Pochylił się nad biurkiem i sięgnął po, jakąś kopertę.:
- Zaraz wszystko mi wygarniesz , że to moja wina...
- Harry. - Dotknęłam jego ramienia. Nie chciałam wiedzieć, ale może to było rozwiązanie.:
- Co dzieje się między tobą i Faith?
Harry potrząsnął , jakimś papierem, umiejętnie omijając mój wzrok.:
- Faith?
Przycupnęłam na brzegu biurka.:
- Tak, ona.
- Intryguje mnie. - przyznał, w końcu na mnie spoglądając.:
- Dlaczego? Dlaczego ci się podoba?
- Och, kurwa Annabelle. - powiedział brunet trochę już rozdrażniony.:
- Przez wiele miesięcy pytałem, jak możesz woleć ode mnie jakiegoś wieśniaka, a ty nigdy nie udzieliłaś mi satysfakcjonującej odpowiedzi. Baa nawet nie umiesz wybrać , którego wolisz!? Może tych spraw nie da się łatwo wytłumaczyć. Może tak właśnie działamy, Ptaszyno...
- A więc Ci się podoba?
- Cenię ją.
To jawne potwierdzenie przyprawiło mnie o mdłości, choć przecież spodziewałam się takie odpowiedzi.:
- Czy to nie to samo?
Chłopak westchnął ciężko, usiadł na biurku i wlepił wzrok w ścianie.:
- Może tak, a może nie. Jakie to ma teraz znaczenie? Pakt został zerwany...
- Co chcesz przez to powiedzieć? Dlaczego w kółko powtarzasz 'teraz' , 'za późno' , jakby pakt naprawdę został zerwany.. J..jak by Rada już Ci na to pozwoliła.. A co z wojną?
- Przecież nie wierzysz ani w pakt, ani wojnę. Od samego początku dawałaś mi jasno do zrozumienia , że nie chcesz stać się jedną z nas.
- Teraz chcę! - upierałam się, gwałtownie wstając.:
- Nie obchodzi mnie, czego teraz chcesz!
- A moim zdaniem powinno Cię obchodzić! Do tej pory kontrolowałam się dla ciebie, ale koniec z tym! Zaczynasz działać mi na nerwy..Czyżby słuchanie twoich rad było dobrym rozwiązanie?! Może powinnam przestać się przejmować....
- Źle mnie zrozumiałaś, Ptaszyno. Znowu. Nie chcę łamać danej obietnicy. Chcę po prostu nieco odwlec to w czasie. Jeżeli jednak nie mogę tego zrobić, niech się dzieje co chce. Biorę na siebie pełną odpowiedzialność.
- Jesteś taki irytujący... Co chwilę zmieniasz zdanie,jak jakaś baba! Najpierw mówisz jedno, potem drugie,a następnie wymyślasz jeszcze trzecią opcję... To takie denerwujące..
Przez moment nie dzieje się nic. Przez moje ciało przebiega dziwne mrowienie. Muszę usiąść, bo inaczej upadnę. Obieram się o bruneta, co go dziwi.:
- Annabe.. - zaczyna, ale zatrzymuje się w połowie, łapiąc mnie zanim osunęłam się na ziemię. Nie czuję swoich kończyn. Głowa opada mi na jego pierś, a ja przestaję być sobą. Widzę wszystko, ale na tym się kończy. Podnoszę rękę do góry, Widzę, że dłoń zaciska się w pięść. Chcę coś powiedzieć, ale usta nie otwierają się, a struny głosowe nie drżą.:
CZYTASZ
Promises h.s
Fanfiction"Pamiętajcie, dziewczęta , młody wampir jest z natury drapieżnikiem. Niektórzy chłopcy mogą dostrzegać w was nie tylko obiekt romantycznych uniesień, lecz także ofiarę..." Dorastanie nieumarłych.