Mother Dragomir.

122 5 8
                                    

Harry siedział sam na drewnianym moście, wpatrując się w swoje odbicie, zastanawiając się nad losem swoim i Lily. Znowu , byli na straconej pozycji, która sama w sobie nie była zła. Według niego mogliby uciec od obowiązku, od... intrygi i śmierci. Myśl, że nie jest jedynym, który mógłby to skończyć była najgorsza z tego wszystkiego...

- Ahh Ptaszyno... - 

W powietrzu unosiła się ciężka mgła, a szarość nieba dodatkowo ograniczała widoczność. Ale co to dla wampira, powiecie?  Młodzieniec zdziwił się bardzo, gdy zauważył zarys kobiety stojącej po drugiej stronie jeziora. Zresztą , co mnie ona obchodzi. Mam więcej ważniejszych spraw na głowie. - pomyślał Harry spuszczając wzrok. Dopiero , gdy ta znienacka pojawiła się obok niego, siadając na wilgotnym drewnie, Harry odezwał się władczym głosem.:

- Nie wolno ci się ujawniać. -

- Coś ty taki smutny, Paniczu Harry? - zagadnęła spokojnie, lustrując go przyjaźnie, błękitnymi oczami.:

- Nonsens ! - warknął, odwracając głowę.:- Zmarli  na ziemię powrócić nie mogą, wiesz o tym , prawda?

- Och, nie kiedy życie mojej córki jest zagrożone. - odparła tajemniczo, próbując go przytulić.:- Annabelle jest bliska śmierci. 

- Nie rozumiem. - przyznał Harry, uważnie przyglądając się kobiecie. Wiedział, że jego życie jest zagrożone, ale nie dziewczyny, która dopiero co została wtajemniczona w całe to wampirze towarzystwo. Miał dobrą pamięć , co to planu zaręczyn.:

- Miałem poślubić Lily  Dragomir, a potem miała zostać zgładzone przez ludzi mojego wuja. Tak, miałem zamiar do tego dopuścić, ale teraz jest inaczej... 

- Paniczu Harry , bez urazy, ale czas nie jest linią prostą. Nie możesz ot tak zmienić przyszłości. Nie bez skutków ubocznych. 

- Słuchaj.. dokładanie ulic , mostów , zakrętów , rond i kurwa wszystkiego co tam chcesz do tej twojej linii czasu nic nie ma z moim celem!  - odezwał się znudzonym głosem Harry, spoglądając w oczy kobiety.:

- Matko Dragomir... po co tak naprawdę tu przyszłaś? - W jego głosie nie było ani krzty niechęci, jedynie ciekawość.:

- Teoretycznie po to by powstrzymać Annabelle przed pójściem w górę. - odparła kobieta, wskazując palcem w niebo, jednocześnie łapiąc chłopaka w ucisku.:

- Ona nie umrze! Nie gdy ja jestem przy niej! - 

- W takim razie czemu jesteś tu ,a nie z nią ? 


Witajcie !

Powróciłam , ale nie wiem czy to dobrze?? Jak tam się wszyscy trzymacie??

Mam nadzieję , że ciepło :)))













Promises   h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz