TO W ZASADZIE PODSUMOWUJĄC TE WAKACJE na koloniach - westchnęła moja przyjaciółka Melinda Dobrev i pchnęła ciężkie szklane drzwi wejściowe do szkoły.:
- Tęskniące za domem dzieci, poparzenia słoneczne, trujący bluszcz i ogromne pająki pod prysznicami.
- Z tego co mówisz, wynika, że praca opiekunki na koloniach to jaki koszmar.. - powiedziałam ze współczucia, gdy wkraczałyśmy do znajomego holu, przesiąkniętego zapachem środków czyszczących i wosku do podłogi.:- Jeśli cię to pocieszy, ja przytyłam co najmniej dwa kilogramy, kiedy pracowałam latem, jako kelnerka. Podczas każdej przerwy wcinałam kawałek szarlotki.
- Wyglądasz świetnie. - Mindy zbyła moje narzekanie machnięciem ręki.: - Chodziaż fryzura mnie nie przekonuje.
- Hey! - warknęłam i wygładziłam niesforne włosy, które z powodów osobistych musiałam skrócić.: - Jeśli już musisz wiedzieć, to musiałam je skrócić z powodu gumy do życia, którą przykleił mi jakiś dzieciak... - Zamilkłam, bo zdałam sobie sprawę, że Mindy mnie nie słucha. Podążyłam za jej wzrokiem w głąb korytarza, w kierunku szafek.:
- A skoro już mówimy o włoach.. - mruknęła.
Zayn Malik, który mieszka niedaleko mojego domu, walczył właśnie z nowym szyfrem do zamka swojej szafki. Ściskając w ręku świstek papieru, przekręcił zamek i pociągnął za uchwyt. Wyraźnie nowy, biały T-shirt podkreślał piękną opaleniznę. Jasne rękawy ciasno przylegały do świetnie zarysowanych bicepsów.:
- Zaym wygląda n i e s a m o w i c i e. - szepnęła Mindy, kiedy podchodziłyśmy do mojego sąsiada.:- Chyba się zapisał na siłownię. Czy ja dobrze widzę.. zrobił obie pasemko?
- Cały czas ćwiczy.. Przecież wiesz, Min. - odszepnęłam.:- I nie farbował włosów..
Zayn uniósł wzrok, gdy go mijałyśmy i dostrzegłszy mnie, uśmiechnął się.:
- Hey, Anna.
- Hey. - odpowiedziałam. Potem w głowie poczułam pustkę.:
- Wygląda na to, że dali ci zły szyfr. - wtrąciła Mindy, zapobiegając niezręcznej ciszy, a potem wskazała głową na wciąż zamkniętą szafkę Zayn'a,:- Próbowałeś ją kopnąć?
Malik zignorował tę sugestię.:
- Chyba wczoraj nie pracowałaś, Anna?
- Nie. Skończyłam z kelnerowaniem. - wyjaśniłam powoli.:- To było tylko wakacyjne zajęcie.
Zayn sprawiał wrażenie rozczarowanego.:
- Och, no cóż. W takim razie będę musiał cię szukać w szkole.
- Tak. Jestem pewna, że mamy jakieś wspólne lekcje. - odparłam, czując, że się rumienię.:- To cześć. - Niemal siłą pociągnęłam Mindy w głąb korytarza.:
- Ok, o co chodzi tym razem? - zażądała wyjaśnień, kiedy oddaliłyśmy się na bezpieczną odległość, a ona obejrzała się przez ramię na Zayn'a. Znów krew napłynęła mi do twarzy.:
- O co chodzi z czym?
- Zayn wyglądał na załamanego, kiedy dowiedział się, że rezygnujesz z pracy w jadłodajni. A ty piekłaś raka..
- To nic takiego. - zapewniałam.:- Przychodził czasem latem pod koniec mojej zmiany i podwoził mnie do domu. Spędziliśmy trochę czasu razem... I wcale nie spiekłam raka.
- Doprawdy? - Mindy uśmiechnęła się triumfalnie.:- A więc ty i Zayn, razem?
- To naprawdę nic takiego. - przekonywałam. Błysk w oku Mindy świadczył, że ani trochę mi nie wierzy.:
- To będzie bardzo ciekawy rok. - stwierdziła.:
- A skoro mówimy o ciekawym...- Chciałam opowiedzieć przyjaciółce o trasznym nieznajomym z przystanku autobusowego. Jednak gdy tylko o nim pomyślałam, włosy znów zjeżyły mi ię na głowie i poczułam nieprzyjemne mrowienie na karku, zupełnie jakbym była obserwowana.
"Lily.."
Niski, głęboki głos zadźwięczał mi w uszach niczym na wpół zapamiętany kozmar. Rozmarowałam sobie kark. Może kiedy indziej opowiem Mindy tę historię. Albo wszystko samo ucichnie w mojej głowie i raz na zawsze odejdzie w niepamięć.
Pewnie tak właśnie będzie.
Jednak nieprzyjemne mrowienie nie ustało.
CZYTASZ
Promises h.s
Fanfiction"Pamiętajcie, dziewczęta , młody wampir jest z natury drapieżnikiem. Niektórzy chłopcy mogą dostrzegać w was nie tylko obiekt romantycznych uniesień, lecz także ofiarę..." Dorastanie nieumarłych.