I feel the pain of walking into this house.

51 5 0
                                    


ANNABELLE, SPÓŻNIMY SIĘ na matematykę. - powiedziała Mindy, niemal wlekąc mnie za sobą korytarzem. Wyrwałam się jej.:- Nie idę. Chyba dziś sobie daruję resztę zajęć... - Znowu? - W głosie Mindy wyczuwało się troskę.:- Ann, kiedyś nigdy nie opuszczałaś lekcji. Teraz prawie na nic nie chodzisz. Poza tym to matematyka. Twój ulubiony przedmiot! 

- Nie mam ochoty, Min..

- Co się z tobą dzieje, Annabelle? - zapytała.:- Chodzi o Harry'ego? Bo oboje się zmieniliście. A może to wypadek twoich rodziców... Co się dzieje u cb w domu? 

- Nic, Mindy przysięgam. 

- Opuszczasz lekcje z jakimś nowym gościem, Zayn przeszedł do historii, Harry wygląda, jakby miał w każdej chwili popełnić samobójstwo, a ty mówisz, że nic się nie dzieje?! - Skierowałam się w stronę łazienki.:- Po prostu idź na lekcję, okey? Zostanę tutaj i poczekam, aż zrobi się pusto, a potem sobie pójdę.

- Martwię się o ciebie, Ann..- odezwała się Mindy, przyciskając książki do piersi.:- Naprawdę się martwię...

 - Zadzwonię do ciebie póżniej, dobrze? - obiecałam. Mindy wciąż stała i patrzyła na mnie wystraszona, gdy przemknęłam do łazienki i weszłam do jednej z kabin. Jednak pech nie chciał mnie opuścić nawet tam. Gdy stanęłam obok sedesu i czekałam na dźwięk dzwonka, do łazienki weszła Faith ze swoją koleżanką Lisą Clay. Przez szparę między drzwiami kabiny i ścianą obserwowałam, jak zajmują miejsce przed ołtarzem z luster, gotowe na chwilę samouwielbienia.:- No to co się dzieje między tobą, a ponętnym Harry'm? - zapytała Lisa, grzebiąc w torebce. Po chwili wyciągnęła błyszczyk do ust i musnęła nim wargi.:- I kto zrobił mu to limo?

- Nie chce mi powiedzieć. - Faith wzruszyła ramionami i przeczesała włosy.:-Znasz Harry'ego. Ma swoje tajemnice. Ale odkąd to się stało, prawie oszalał... - Lisa obsypała sobie policzki odrobiną różu.:- Oszalał w sensie pozytywnym czy negatywnym? 

- Oszalał na moim punkcie. - poskarżyła się Faith, wywracając dużymi, błękitnymi oczyma.:- Nie daje mi spokoju. Cały czas by się tylko całował. I jest przy tym taki namiętny. - Lisa odwróciła się do lustra najpierw jednym policzkiem, a potem drugim, sprawdzając, nie nie pozostawiła smug.:- Faceci. Zawsze są tacy napaleni.

- Tak, ale On jest superekstranapalony. Nigdy nie ma dosyć. Kiedy tylko wchodzimy do jego mieszkania nad garażem Collins'ów, niemal od razu zaciąga mnie do łóżka...

Uprawia seks z Faith?!  Zęby zabolały mnie tak potwornie, tak nieznośnie, że naprawdę wydawało mi się, iż kły za chwilę przebiją dziąsła. Zdławiłam okrzyk bólu, zasłoniłam usta dłonią i zgięłam się wpół. No i jeszcze to łaknienie... Potrzebowałam krwi... Desperacko. Po prostu musiałam jej zasmakować.  Harry uprawia seks Faith Crosse w moim garażu. Mój narzeczony zdradza mnie... - swoją księżniczkę...

- Ale ja tylko mu powtarzam.. - ciągnęła Faith, nieświadoma mojej męki.:- , że nie zamierzam rzucić na szalę mojej przyszłości dla seksu, dopóki mama nie pozwoli mi brać pigułki. Nie miałam zamiaru wpaść tuż przed Stanford.

A więc to nie seks?! Przynajmniej nie pełny stosunek. Próbowałam zapanować nad zazdrością i wściekłością. Mimo to zęby wciąż pulsowały mi z bólu na myśl o Harry'm leżącym z Faith na aksamitnej narzucie. Oparłam się dłonią o zimną, wykafelkowaną ścianę, cała drżąca z rozpaczy i cierpienia.:- Tak. - zgodziła się Lisa.:- Nie rozumiem, czemu faceci nie mogą się po prostu zadowolić ... - Złożyła dłonie przy uchu Faith i wyszeptała coś, czego nie zdołałam dosłyszeć. Po chichocie domyśliłam się jednak, o czym mogły rozmawiać.:- Wiem. - zaśmiała się Faith.:- To prawie to samo co pójście na całość. A Harry robi jeszcze coś takiego... To lepsze nawet od... - urwała, jakby zorientowała się, że wyjawiła za dużo. Serce zamarło mi w piersi. Przestałam nawet zważać na pulsujący w ustach ból i potężny głód krwi. Co takiego?! 

- No, powiedz wreszcie! -  zawołała Lisa, potrząsając przyjaciółkę za ramię.:- Co robi?

- Tylko, że to... -  Faith zawahała się, ale najwyraźniej nie potrafiła już wytrzymać ani sekundydłużej, bo odwróciła się do Lisy i wyrzuciła z siebie: - Takie coś ustami. Na mojej szyi...

Zmroziło mnie. Miałam wrażenie, że wokół mojego serca zaciska się lodowata pięść i próbuje wyrwaćmi je z piersi. „Nie, Harry. Nie rób tego. Nie zdradzaj nas jeszcze bardziej. Nie ryzykuj gorszejkary, nie łam paktu nieodwracalnie. Jeszcze nie teraz. Potrzebuję czasu, żeby wszystko naprawić" —myśli przelatywały mi przez głowę .:

- Co? - zapiszczała Lisa.:- Malinkę? To takie dziecinne. Kto by się przejmował malinkami? 

- Nie.. - Faith potrząsnęła głową i spojrzała na swoje odbicie. Zamyśliła się na moment wpatrzona we własne oczy.:- To nie malinka. To.. Nie potrafię tego opisać. Ale wrażenie jest niesamowite.  Jakbyśmy robili coś niebezpiecznego. Coś bardzo złego. - To powiedziawszy, pogrzebała w torebce,wyciągnęła z niej gumkę do włosów i zebrała brązowe kosmyki w wysoki kucyk.: - Bardzo mi się to podoba, ale czuję, że nie powinno.

 - Boże, niech Harry  pouczy trochę mojego chłopaka. Allen nie zna żadnych sztuczek.

 - Nie wiem, czy tego da się nauczyć. Hazza to po prostu robi. -  Lisa wskazała na szyję przyjaciółki,marszcząc brwi.: - Cóż, cokolwiek to jest, pozostawia ślady. Chcesz je sobie przysłonić podkładem?- Faith obróciła się do lustra i przyjrzała się szyi tuż pod uchem. Przebiegła palcami po wyraźnychczerwonych zadrapaniach i uśmiechnęła się do swoich wspomnień.: - Och, Liso... żałuj, że nie możesz poczuć, jak on to robi.- Masz takie szczęście, że spotykasz się z księciem. - nadąsała się Lisa.: - Ogromne szczęście.

 Gdy dziewczyny wyszły z łazienki, oparłam się plecami o ścianę kabiny. Oddychałam ciężko, czekając, aż ból i łaknienie miną — aż wampirzyca, która we mnie drzemała i tak bardzo pragnęła sięwydostać, uspokoi się i znowu uśnie. Harry... Co ty wyprawiasz?

- Annabelle Collins, wyjdziesz w końcu z tej łazienki czy sam mam tam wejść! - usłyszałam zza drzwi głos Matthew. Nie wiem skąd, ale w ułamek sekundy przywarłam swoimi ustami do jego nagiej szyi. Brązowowłosy jęknął wprost do mojego ucha i pociągnął za moje włosy. Matt odsunął mnie od swojej szyi, a następnie sam przywarł do moich warg swymi ustami. Jęknęliśmy razem, gdy on przyciągnął mnie do siebie mocniej, podczas gdy ja pociągnęłam go za włosy. Nie mogłam się opanować.:

- Kontroluj swoje emocje, Aniele! - wyszeptał gardłowo, odrywając się od moich ust. Oblizałam swoje wargi, czując posmak krwi. Ale skąd nagle... - przeszło mi przez myśl, zanim chłopak gwałtownie pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia ze szkoły.:

- Wgryzłam się w ciebie... ? - zapytałam cicho, nawet na niego nie patrząc.:- Tak, wsiadaj. - odpowiedział szorstko, otwierając przede mną drzwi auta.:- Lepiej mniej dobre wytłumaczenie, Annabelle Collins. - Widząc, że wsiadłam do samochodu bez słowa, zamknął drzwi z mojej strony. Po czym szybkim krokiem okrążył auto,  sam zasiadając na miejscu kierowcy. Matthew bez słowa odpalił samochód i w szybkim tempie ruszył do "naszego" domu.:

- Co ja zrobiłam....





^^

I mamy kolejny rozdział? Wyobrażacie sobie Annabelle wgryzając się w szyję Matthew z zazdrości o Hazzę?! Co o tym myślicie? Napiszcie w komentarzach :)) I do usłyszenia niebawem dziubki!  


Promises   h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz