- ANNABELLE, CO SIĘ STAŁO?! - zapytała Mindy. Szłam właśnie na chemię, która odbywała się na pierwszym piętrze, ale przyjaciółka pociągnęla mnie za rękaw, nie pozwalając mi wejść po schodach. Spojrzała na mnie błagalnie ogromnymi, pełnymi troski oczyma.:- Możesz mi powiedzieć. Jestem twoją najlepszą przyjaciółką... Z..z..zn..znam Cię od małego..
- Nic się nie stało. - przerwałam dziewczynie kłamiąc. Chciałam jej o wszystkim powiedzieć. Całą szaloną historię - UWIERZCIE! Byłam już taka zmęczona dźwiganiem samotnie tego ciężaru. Jednak nie mogłam. Po pierwsze nigdy by mi nie uwierzyłam. A nawet jeśliby uwierzyła, to co pomyślałaby sobie, dowiedziawszy się, że piłam KREW? I ż mam ochotę na więcej? Znów zaczęłam wchodzić po stopniach.:- Spóźnimy się na lekcję..
Mindy nie puszczała mojego ramienia.:- Nie obchodzi mnie lekcja. Muszę wiedzieć, co się z tobą dzieje. Krąży plotka, że miałaś krew na ustach, Ann. Że wychodziłaś z mieszkania Harry'ego cała we krwi.
- To najgłupsza rzecz, jaką słyszałam. - skłamałam ponownie."Kłamstwo na kłamstwie siedzi i kłamstwem pogania."- pomyślałam. Mindy wsunęła rękę pod moje ramię i zacisnęła palce wokół mojej dłoni.:- Chodzi o Hazzę, Annabelle? Czy on cię skrzywdził? Możesz mi powiedzieć. Znajdziemy jakieś rozwiązanie! O BOŻE.. A więc to podejrzewa... - Nie, Min. Przysięgam. Gdyby o to chodziło, powiedziałabym ci... Naprawdę. Harry nawet mnie nie tknął. "Nie w sposób, jakiego bym nie wyobraziła..."- dodałam w duchu.:- To nie to, co myślisz. - bąknęłam na głos. Wpatrywała się we mnie intensywnie. Wtedy zrozumiałam,że powiedziałam za dużo.:— A więc coś jednak się stało, Ann. Właśnie to przyznałaś.: - To głupstwo. - zapewniłam, siląc się na uśmiech.: — Za dużo sobie wyobrażasz...
Mindy puściła nagle moją rękę, jakbym wbiła jej nóż w plecy. I miała rację. Okłamałam najlepszą przyjaciółkę, i ona o tym wiedziała.: - Nie wierzę ci, Annabelle. I trudno mi zrozumieć, że mi nie ufasz. - rzuciła łamiącym się głosem, a potem uciekła na górę, byle dalej ode mnie. Usiadłam na pustych schodach. Jeszcze nigdy nie czułam się tak osamotniona. Straciłam Harry'ego, Zayn'a, a teraz Mindy. Nawet moi przybrani rodzice odeszli przeze mnie. Żyli w prostszym świecie, który pozostanie teraz gdzieś daleko za mną. Moim jedynym przyjacielem był stary wampir kochający cappuccino i Matthew. Zyskiwałam za to wrogów.: — No, no, no. Czy to nie Collins? - Nikczemny głos dobiegł zza moich pleców. Obejrzawszy się, zobaczyłam Louis'a Tomlinson i Ethana Balmain:- Spadaj. -prychnęłam. Zbiegli po schodach i stanęli obok.:- Co porabiasz, dziwolągu? - Louis uśmiechnął się krzywo i stuknął mnie nogą w łydkę. Wstałam gotowa i niemal chętna do konfrontacji.:- Czego chcecie? - Chcemy wiedzieć, co się dzieje w mieszkaniu na dziwacznej farmie twoich nieżyjących już rodziców! - powiedział Ethan. Dopiero teraz, kiedy ogolił się prawie na łyso, zauważyłam, jak wielką miał tę swoją tępą głowę.:- Często używacie słowa "dziwoląg". - zauważyłam.:- Powinniście zajrzeć do słownika. Mają takie książki w bibliotece. Wiecie, gdzie jest biblioteka, prawda?
- Och, Collins ma ochotę się dziś powymądrzać. - zakpił Louis. Próbowałam ich wyminąć, ale zagrodzili mi drogę.:- Nie tak szybko. - rzucił Tomlinson.:- No...- burknął Ethan.:-Chcemy wiedzieć, co ten dziwoląg...
- Naprawdę, poszukajcie synonimu...
- .. co ten dziwoląg, który mieszka u ciebie, robi z moją dziewczyną. - dokończył. Jego dziewczyną? Bardzo śmieszne. - Myślałam, że Faith ma już nowego chłopaka. Nie zauważyłeś? - Ethan się skrzywił. Jego różowawa twarz stawała się wyjątkowo brzydka, gdy się złościł.:- Ten koleś... on coś zrobił Faith. On nie jest normalny. On... on ją, zahipnotyzował.
- Nie wiem, o czym mówisz. Może czas nauczyć się przegrywać. Niczego nie wyniosłeś z futbolu?
Loius pstryknął mnie w ucho.:- Nie mów tak do niego! - Pchnęłam chłopaka ostrzegawczo.:- Będę do niego mówiła, jak zechcę. A ty nie waż się mnie więcej dotykać.
CZYTASZ
Promises h.s
Fanfiction"Pamiętajcie, dziewczęta , młody wampir jest z natury drapieżnikiem. Niektórzy chłopcy mogą dostrzegać w was nie tylko obiekt romantycznych uniesień, lecz także ofiarę..." Dorastanie nieumarłych.