Dream and blood.

1.2K 88 5
                                    

Annabelle
"Tej nocy przyśnił mi się koszmar. Mianowicie, śnił mi się, jakiś człowiek chodzący po moim pokoju. Pamiętam, że próbowałam udawać nieprzypomną.
TO BYŁ HARRY!?
A jednak nie On. Na zewnątrz hulała burza. Uchyliłam powieki. Piorun oświetlił wysoką postać człowieka. Wiem, że musiałam zasłonić usta ręką, bo w przeciwnym razie bym krzyknęła. Chłopak był niemal identyczny do Styles'a. Ta sama czupryna loków, ale.... Jego oczy. Nie były zielone, o nie. Czarne niczym dno piekła. Zamiast paznokci miał - szpony, zamiast zębów - kły. Strach - to teraz czułam. Nie umiałam się ruszyć. Chciałam krzyknąć, ale nie mogłam.
WAMPIR!
Obrócił się w moją stronę, i jeżeli można by to nazwać uśmiechem, wyszczerzył się złowieszczo w moim kierunku. Wolnym krokiem podszedł do mnie.
- D..dlaczego?- wyszeptałam.
Zaśmiał się i wchycił mój podbródek. Nachylił się nad moim uchem.:
- A czemu by nie!? Żeby zniszczyć właściciele musisz zniszczyć jego najcenniejszy dobytek.
Mimowolnie przeszedł mnie dreszcz.- A jeśli mógłbyś jaśniej?
- Jesteś jego zgubą Lily...
Poczułam, że gwałtownie wbija swe kły w moją szyję"
Zerwałam się na łóżku, jednocześnie zapalając lampkę nocną.Gwałtownie zaczerpnęłam powietrza.
"Jestem u Harry'ego!? Nic mi nie grozi, prawda!? To tylko sen..."
Złapałam się za szyję. Przystawiłam dłoń do oczu. Lepka, czerwona ciecz sączyła się po mojej skórze, plamiąc koszulę nocną. Rozejrzałam się po pokoju. Był środek nocy, zegarek migający na czerwono pokazywał 1.34
Leżałam sama. Harry'ego nie było. Odgarnęłam pozlepiane włosy z twarzy i usiadłam na łóżku.
- Harry?- spytałam. Cisza. Na dworze grzmiało. Była burza. Podniosłam się na równe nogi i zmierzyłam w kierunku wyjścia na parter.
"Wszędzie pusto."
Ani żywego ducha. Lekko się wystraszyłam. Wróciłam do sypialni i chwyciłam za telefon. Wybrałam numer Styles'a i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
"Proszę zostaw wiadomość po sygnale.. piii..."
- Kurwa!?
Nie mogłam nic zrobić.
Zostało mi tylko czekanie. Nie potrafiłam zasnąć, ponieważ miałam obawę że ponownie przyśni mi się ów monstrum.
Mijały godziny.
2.00
3.00
4.00
5.00
Przestało padać. Londyn zaczął budzić się do życia. Po chwili usłyszałam, jak ktoś wchodzi do pokoju. Modliłam się aby był to Harry. Moje prośby zostały wysłuchane. Mokry chłopak wszedł do sypialni. Jednak zatrzymał się w wejściu. Otuliłam się szczelniej kołdrą.
- Ptaszyno, czuję krew?- stwierdził poważnie.:
- Co zrobiłaś!?
- Miałam sen... Gdzie byłeś?
-Ja?- chrząknął.:
- Wyszedłem się przejść.
Podrapał nerwowo tył głowy.
- W środku nocy?
- Obudziłem się i nie mogłem spać.- przysiadł na krańcu łóżka.
- Czemu mnie nie obudziłeś?- spytałam.:
- Skoro miałeś koszmar...
Prychnął.:
- Ja nigdy nie mam koszmarów. Lily... Byłaś zmęczona. Nie będę zakłócał ci snu z powodu nagłej chęci rozmowy z tobą. Co ci się śniło?
- Nie pamiętam dokładnie, ale to było przerażające.- widziałam w jego oczach zdenerwowanie. Po raz pierwszy od...zawsze.:
- Dokładniej?
Harry
- Jakiś mężczyzna w czarnym płaszczu...miał... a zamiast palców szpony. Jego twarz....ona była odrażająca.- otrząsnęła się.
Nie, nie, nie. Proszę to nie może być prawda!?
- A ty czemu nie śpisz?- spytała.:
- Walnął piorun.- skłamałem, przybliżając się do dziewczyny.:
- Musiałem sobie wszystko poukładać...
- Maleństwo. - przewróciłem ją na łóżko.:
- Nic ci nie jest?
Wszedłem na nią i lekko przysiadłem na jej biodrach. Spojrzałem na jej szyję. Czerwona plama widniała również na jej koszuli nocnej.:
- Lily. - warknąłem.:
- Kto ci to zrobił?
- Nie wiem.- odpowiedziała.:
- Może podczas snu...
- Ptaszyno. - spojrzał w moje oczy.- Nie próbuj mnie okłamywać.
- Nie kłamię.- pisnęła.:
- P..pójdę to opatrzeć....
- Zostań.- mruknąłem.:
- Ja to zrobię.- zszedłem z niej i poszedłem do łazienki. W lustrze zobaczyłem, jak mi się przygląda. Jak trzyma materiał koszuli mocnej w swych małych dłoniach.:
- Harry..- zaczęła cicho.:
- Nie przeszkadza ci zapach krwi?
- Czemu?- spytałem wchodząc do sypialni.:
- N..n..nie czu..j.jesz..
- Aa.- mruknąłem. Ponownie zająłem miejsce na jej miednicy i raz, dwa zakleił plastrem ślad po ugryzieniu.:
- Spokojnie. Kontroluje się.- odpowiedziałem wstając.:
- Twoi rodzice zapewno cię szukają.
- Okej..
^^
Lily
Nim się zorientowałam, siedzieliśmy w kuchni i w ciszy zajadaliśmy się tostami.
Gdy skończyłam, wstałam i wstawiłam talerz do zlewu.
- Mam prośbę.- zaczęłam, gdy tylko mama wyszła z kuchni.:
- Słucham?- spytał z pełnymi ustami.:
- Opowiesz mi o Nim?
Przełknął jedzenie i oblizał wargi.:
- Nie jesteś na to gotowa, Ptaszyno.- wstał z krzesła i podszedł do mnie. Przycisnął mnie swoim ciałem do ściany. Mimowolnie zadrżałam.:
- Proszę.- jęknęłam.
Nie zdążyłam nic więcej powiedzieć, ponieważ chłopak namiętnie wtopił się w moje usta.:
- Nie tu i nie teraz...

Od Autorki'
Ludzie powróciłam. Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania. Im was więcej tym większy kopniak :p Proszę o "szczere" opinie co sądzicie o każdym, nowym rozdziale, który napiszę. Co chcecie bym zmieniła... Wiecie, że piszę to DLA WAS!

Do następnego^

Promises   h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz