23.

1.2K 43 3
                                    

SUGA

Obudził mnie krzyk Łucji.

Ł: Nie! Proszę, nie... Błagam.

Ja: Ej, kotku...- podniosłem się do pozycji siedzącej.- Kochanie, wstawaj.- otworzyła oczy i wtuliła się we mnie.

Ł: Dziękuję!

Ja: Ale za co?

Ł: Za to, że mnie obudziłeś.- założyła ręce na moje barki.

Ja: A co Ci się śniło? -złapałem jej biodra i przysunąłem ją bliżej do siebie.

Ł: Eh... znów to co zawsze. Od jakiegoś czasu mam jeden i ten sam sen. Moja mama sprzedaje dom, wyprowadza się do kolejnego, który mnie nie chce i wyrzuca mnie na ulicę.- przytuliłem ją mocniej, po czym pocałowałem ją w policzek.

Ja: Później o tym porozmawiamy. Chodź, ubierzemy się i coś zjemy.- wstałem i zacząłem wybierać nam ubrania.- Ta drzemka przed kinem to nie był zbyt dobry pomysł. Przepraszam.

Ł: Ale to nie Twoja wina.- spojrzała na mnie smutnymi oczami.

Ja: Wiesz, że sny się nie spełniają?

Ł: No wiem, ale problem w tym, że to się stało. Tydzień później ten jej typ powiedział, że nie żyje.- usłyszeliśmy krzyki z pokoju z dołu.

Ja: Jeszcze do tego wrócimy, skarbie.- usiadłem przy niej, całując w czoło. Przebraliśmy się, dziewczyna pomalowała się i wyszliśmy z pokoju. Wziąłem ją na barana i zeszliśmy na dół. Chłopaków jeszcze nie było, więc posadziłem ją na blacie i zacząłem przygotowywać śniadanie.

Ł: Co robisz?

Ja: Kanapki z nutellą, chcesz?

Ł: Taaak!

Ja: Csiii, nie krzycz.- przeprosiła i pomogła mi zrobić kanapki. Nagle sobie przypomniałem, że jutro jedziemy w trasę.- Dzisiaj się pakujemy.

Ł: Ale gdzie?

Ja: No w trasę koncertową.

Ł: A, no tak. A co jak mnie ARMYs zobaczą?

Ja: Nie zobaczą, będziesz na backstage'u.- powiedziałem kładąc talerze na stół, kiedy do kuchni wszedł Jin. Dziewczynę przytulił, a ze mną przywitał się piątką. Zabrał się za obiad, a po chwili obok nas stanęli bracia mojej dziewczyny.

V: Cześć, czemu tak krzyknęłaś?- podszedł do niej i ją przytulił.

JK: Yoongi Ci coś zrobił?- spojrzał nam mnie spod byka

Ja: Zamknij się.- wycedziłem przez zaciśnięte zęby zabierając pusty już talerzyk sprzed nosa dziewczyny i wstawiłem do zmywarki. Kiedy wracałem na swoje miejsce zdążyłem jeszcze trzepnąć go w łeb.- Miała zły sen. Dobra, zawołajcie resztę, musimy omówić szczegóły.

JK: Czego?

V: Przecież w trasę jedziemy jutro, gamoniu!- drugi raz dostał po łbie. Najmłodszy wstał i poszedł obudzić innych, a Jin w tym czasie zrobił im śniadanie. Po dziesięciu minutach każdy przyszedł po kolei.

Ja: Dobra, to w końcu robimy to, co ustaliliśmy?

JM: Taaak! Tak, tak, tak!

Ł: A Ty z czego się tak cieszysz?

JM: Bo...

Ja: JIMIN!

JM: Bo farbujemy włosy!

Ja: To miała być niespodzianka głupku!

JM: Mówi się trudno.- zaklaskał w ręce, śmiejąc się jak dziecko.

Ł: Ale jak to... farbujecie włosy?

JH: Jak przed każdą trasą koncertową.

RM: Ja pierniczę, po trasie jeszcze comeback.

Ja: Nic na to nie poradzę. Dobra na jaki się farbujemy? Ja chyba bordo wezmę.- oznajmiłem.

RM: Żółty blond!- krzyknął, a reszta zaczęła podawać kolejne kolory.

JH: Naturalne.- pokręcił głową.- Nie będę farbować.

JM: Normalny blond.

JK: Róż.

V: Pomarańczowy róż.

J: A'la żółte.

JK: Dobra, mamy to. Łucja, Ty też chcesz?

Ł: Ja nie wiem. Jeszcze nigdy nie farbowałam włosów.

JM: No, spróbuj. Zobaczysz, będzie fajnie.

Ł: Zawsze chciałam pofarbować końcówki na różowo...- oparła głowę o rękę.

Ja: Możesz. Śmiało, zafundujemy to.- przeczesałem palcami jej włosy.

Ł: Czemu zawsze Wy za wszystko musicie płacić?- zaczęła wyliczać na palcach.- Włosy, rower, kino, łóżko, ubrania...

JK: Stop.- zatrzymał ją.- Robimy to bo chcemy. Wkroczyłaś do naszej rodziny, więc musisz się do tego przyzwyczaić.

V: A tak z innej beczki, jesteś pewna, że chcesz iść akurat na horror po tym wszystkim?- zapytał, zajadając się ryżem, który Jin postawił na stół.

Ł: Przecież nic mi nie jest.- zaśmiała się.

V: A jak się wystraszysz i coś Ci się stanie?

Ł: Nic mi się nie stanie, Tae. Tu chodzi o wysiłek


Porwana || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz