36.

913 34 10
                                    

JK: Jakie testy?

S: Yyy... Źle usłyszałeś. Testery.

V: O, a jakie?

S: Cukierków.

V: Przynieś mi też.

S: No, okej.- wróciliśmy do siebie. ja do pokoju moich braci. Zajęłam się tym młodszym i usiadłam obok Taesia.

V: Łucja, powiedz. Co Ci się dzieje? Zaczynam się bać.

Ja: Nie wiem, może czegoś nie strawiłam, ale już jest lepiej.

V: Powiedzmy, że Ci wierzę.- wtedy do pokoju zapukał mój chłopak.

S: Dzięki. Masz.- rzucił przyjacielowi paczkę jakichś słodyczy. Pożegnałam się i wróciliśmy do pokoju. Podał mi pudełeczko, a ja wyjęłam plastikowy patyk i zrobiłam z nim, co trzeba. Potem odłożyłam na półkę i wyszłam.

Ja: Nadal nie wiem, czy to dobry pomysł.

S: Nie bój się. Damy radę. Patrz jakich będzie miało wspaniałych wujków i pseudo wujków.

Ja: Kocham Cię Suga.- przytuliłam się do niego. Dlaczego mnie to spotyka? Odczekaliśmy około dziesięć minut. Odwrócony test wzięłam do ręki, na której spoczęła jego ręka.

S: Niezależnie od tego jaki będzie wynik, pamiętaj, że masz u mnie masę wsparcie i miłości.- kiwnęłam głową i puścił moją rękę. Odwróciłam przedmiot i zalałam się łzami. Z jednej strony smutku, a z drugiej szczęścia.

Ja: Oppa...

S: No dawaj!

Ja: Będziesz ojcem.- jego usta wygięły się w jeden wielki banan, a on wybiegł z pokoju i wparował do moich braci.

S: Łucja będzie mamą!- usłyszałam krzyk, a potem tam przybiegłam.

V: Gratulacje, kochanie.- przytulił mnie.- A Ty będziesz ojcem.

S: No nie do końca.

V: Jak to... Nie do końca?

S: To jest dziecko tego, co ją... no.- powiedział a do pokoju weszli wszyscy.

RM: Gratuluję Ci, skarbie.- uścisnął mnie.- Tobie też, stary.

S: Uwaga! Póki są tu wszyscy, chcę Wam coś powiedzieć. To nie jest moje dziecko, tylko tego całego debila z akcji sprzed dwóch miesięcy. Chciała je usunąć, ale nie pozwoliłem jej. Proszę, żebyście traktowali je jakby było moje. Proszę.

BTS: Jasne.

S: Dzięki.

Ja: Dziękuję.- szepnęłam podchodząc do niego i składając czuły pocałunek na jego szyi.

S: A Ty masz się położyć. Jesteś wykończona.- zrobiłam to o co prosił, a po piętnastu minutach sam się obok mnie położył.

Obudziłam się około siódmej i poszłam zwracać do toalety. Znów włosy. Boże, jaki on jest kochany.

Ja: Przepraszam, nie chciałam Cię obudzić.- uśmiechnęłam się blado, wycierając usta.

S: Tak ma być codziennie?- zaśmiał się, przytulając mnie.

Ja: Przez siedem miesięcy.

S: A potem to ono będzie robić niespodzianki.

Ja: Ale ja będę gruba.

S: Ale nadal przepiękna.

Ja: Nie prawda! Będę miała wory pod oczami, będę cała opuchnięta. Ble.

S: Oj, nie przesadzaj.- ubraliśmy się i wyszliśmy na korytarz, gdzie czekali inni.

Ja&S: Cześć.

BTS: Cześć.

RM: Dzisiaj lody podobno na drugie śniadanie.- powiedział, kiedy szliśmy na stołówkę. Po śniadaniu poszliśmy na koncert, a wieczorem przeszliśmy się po galeriach. Kupiłam kilka sukienek o dwa rozmiary za dużych, bo nie zmieszczę się w moje z brzuchem. Kupiłam też większe klapki, gdyby spuchły mi nogi. Było cudownie, a wieczorem w końcu mieliśmy czas dla siebie we dwoje. Najpierw obejrzeliśmy film, potem się przytulaliśmy i całowaliśmy, a na końcu, jako, że ja się boję, to pobawiłam się z nim i pomogłam mu zniszczyć całe dwa miesiące problemów w spodniach.

Porwana || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz