Poczekałam aż chłopak się ubierze i ostrzegłam go, że moja kuzynka jest ARMY. Zeszliśmy na dół, jednak zanim się pokazał podeszłam do niej.
Ja: Rozumiesz mnie?- powiedziałam po koreańsku.
W: Tak.
Ja: Oddychaj, spokojnie. Wejdzie Suga, ale go nie zabij.
W: Okej.- ścisnęła moją rękę. Ja rozumiem, idol, ale bez przesady.
Ja: Yoongi, wejdź.- chłopak wszedł, a ona o mało nie złamała mi ręki.
S: Cześć.- przytulił ją, a ona stała jak wryta.- Jestem Min Yoongi.
Ja: Bardzo zabawne. Wiki, odezwij się.- ta jakby otrząsnęła się z transu.
W: Cześć, Wiktoria.
S: Wiem.- uśmiechnął się. Wtedy usłyszałam rozmowy z pokoju obok.
RM: Jin, wstawaj, Łucja wróciła.- zapukałam do ich pokoju.- Proszę!- weszłam.
J: Łucja!- przytulił mnie, a po chwili przyłączył się drugi.
Ja: Też tęskniłam. Dobra, ubierzcie się i mnie zawołajcie.- jak powiedziałam - tak zrobili.
J: O co chodzi?
Ja: Moja kuzynka tam jest. Uwielbia Was, więc wiecie. Delikatnie. A i Ciebie, Namjoon, biasuje.
RM: Okej.- wyszliśmy, a ona pisnęła. Biasowała Namjoona, Jimina i Taehyunga, bo nie umiała się zdecydować. Ja miałam tak samo między Yoongim i Jiminem, ale jakoś wybrałam. Chłopacy ją przytulili i przywitali się. Była nieobecna. Za duży szok.
Ja: Może na razie zwolnimy? Przyzwyczaj się do nich, a potem będzie reszta, okej?- kiwnęła głową i usiedliśmy na kanapie.
S: Żyjesz?
W: Nie wiem, proszę Pana.
S: Ej, my też jesteśmy ludźmi. Jesteśmy na równi, możesz mówić do nas normalnie.
W: Przepraszam.
Ja: Nie masz za co.
JK: ŁUCJA!- zignorowałam to.
Ja: To jak? Co najpierw? Reszta chłopaków czy dzieciaki?
W: Nie wiem. Za dużo tego wszystkiego.
Ja: Przyjechałaś tu na miesiąc. To dopiero początek.
W: Wiem.
Ja: To jak?
W: To niech... chłopacy przyjdą.- poszłam po J-Hope'a i Jimina.
Ja: Jimin, jesteś jej biasem, ostrzegam.
JM: No pewnie, a jak inaczej?- wywróciłam oczami i zeszliśmy na dół.
JH: Cześć!- podbiegł do niej i przytulił ją. To samo zrobił Jimin. No prawie.
JM: Hej mała.
Ja: Jimin, daruj sobie. Jest starsza.
JM: Wiem, że kłamiesz.
Ja: Nie, o miesiąc, ale wiesz o co chodzi. A z Twojej perspektywy mała to do niej nie pasuje.
JM: Oj dobra.
Ja: A teraz to Ty chodź ze mną.- wzięłam ją za rękę i pociągnęłam do pokoju moich braci. Zapukałam.
V: Chwilka!- usłyszałam trzask i śmiech.- Proszę.- weszłam do środka najpierw bez Wiki.
Ja: Co tu się stało?
JK: ŁUCJA!- prawie mnie udusił.
V: Cześć kochanie!- zaraz stracę powietrze.
Ja: Też tęskniłam. Ale co tak walnęło?
JK: Nic, Taehyung szklankę zbił.
Ja: Tae... Dobra, mniejsza z tym. Chcę Wam kogoś przedstawić. Wiki!- i wtedy weszła.
W: Cz-cześć.
V: Hej!- przytulili ją.
JK: No to witaj w rodzinie.
Ja: Czyli tak. Wika jest od Was starsza o... od Tae trzy miesiące, a od Jungkooka ponad dwa lata.
JK: Naprawdę?
Ja: Nie, na niby. No jak mówię, no to raczej.
V: A kogo ubujesz? Bo słyszałem, że nas znasz.
Ja: Chcesz powiedzieć czy ja mam?- przytuliła mnie, czyli znałam odpowiedź. Zachowywała się jak dziecko, które pierwszy raz w życiu idzie od przedszkola, ale to urocze.- Okej, to Ciebie, Jooniego i Chima.
V: No to fajnie.
JK: To jak Wam minął lot?
CZYTASZ
Porwana || BTS
FanfictionŁucja jest ogromną fanką zespołu BTS. Na jednym z fanmeetingów zostaje porwana przez swoich idoli.