61.

546 22 4
                                    

Ja: Wszystkie zdjęcia, filmy i na pewno kilka kontaktów przepadło!

S: Jejku, ale to nie jest wszystko.

Ja: Ale jest częścią wspomnień.

S: Większość tych rzeczy przesyłałaś mi, więc ja je mam.

Ja: Ale wiesz o co chodzi.

S: I teraz będziesz przez cały tydzień się użalać nad tym telefonem?

Ja: A może i tak. Zabronisz?

S: Właśnie tak.- powiedział i mnie pocałował.- To jak z tym wynagrodzeniem?- pokiwałam głową. Zeszliśmy na dół i daliśmy Kookowi dzieci do popilnowania, za karę.

Ja: A gdzie idziemy?- zapytałam.

S: Co powiesz na rzekę Han, apotem może jakiś spacer po plaży?- spojrzał na.

Ja: Yoonie...- zaczęłam, bo widziałam, że jest zmęczony.

S: Chcę po prostu spędzić z Tobą trochę czasu sam na sam.- powiedział, zakładając buty.

Ja: Nic sobie nie zrobisz? Nie przemęczysz się?

S: Nic mi nie będzie, skarbie. Idziemy?

Ja: Tak.- westchnęłam, łapiąc go za rękę.

S: Gotowa?- zapytał kiedy się ubrałam.

Ja: T-tak.- wyszliśmy z domu.

Było już po siedemnastej, więc za trzy godziny powinno robić się ciemno. Szliśmy chodnikiem w stronę rzeki, rozmawiając na wiele tematów.

Ja: Suga... Co teraz zrobimy?- zapytałam, kiedy można już było zobaczyć połyskującą wodę.

S: Z czym, skarbie?- objął mnie ramieniem.

Ja: No skoro... ARMYs już o nas wiedzą... Czeka nas hejt na mnie i... Może na Ciebie.- spuściłam głowę, patrząc na moje buty.- Właśnie tego chciałam uniknąć. Twojego cierpienia przeze mnie.

S: Daj spokój. Jeśli naprawdę mnie kochają, będą cieszyć się moim szczęściem.

Ja: U Jimina jakoś nie działa.- zaśmiałam się pod nosem.

S: Mała, przejdzie mu.- pocałował mnie w czoło, a ja spojrzałam na niego jak na mordercę.- No co?

Ja: Mała?!- krzyknęłam z oburzeniem.- Mała?! Jestem on trzy centymetry niższa od Ciebie!

S: Skąd wiesz ile mam wzrostu? To raz, a dwa, czemu jesteś taka wysoka?! Dziewczyny są niższe!- zaczął się śmiać, kiedy go trzepnęłam.

Ja: Raz, to plus bycia ARMY, a dwa, nie jestem Koreanką.- stanęłam na palcach, przez co byłam od niego wyższa.

S: Ale masz ojca Koreańcz... Kochanie, przepraszam.- przytulił mnie, kiedy do oczu podeszły mi łzy.

Ja: N-nic nie szkodzi.- szepnęłam odwzajemniając gest. Cieszyłam się, że jest obok.- I tak go nienawidziłam. Nigdy mnie nie kochał, a ja jego tak. Potem odszedł. Nawet nie wiem czy żyje.

S: Wszystko w porządku?- scałował moje łzy.

Ja: Tak.- uśmiechnęłam się blado.

S: Na pewno?

Ja: Tak, kochanie.

S: Dobra, to co?- usiadł na ławkę, kiedy dotarliśmy na rzekę.- Chwilę posiedzimy i nad morze?

Ja: Możemy iść.- wtuliłam się w jego tors. W tej chwili zapomniałam o wszystkim co mnie spotkało i co ma spotkać. Liczyliśmy się tylko my. Ja i Yoongi.

Chwilę posiedzieliśmy, śmiejąc się i rozmawiając. Zapomnieliśmy o świecie i o tym, że jesteśmy w miejscu publicznym. Krzyczeliśmy kiedy chcieliśmy, a inni nas nie obchodzili.

Wkrótce poszliśmy na plażę. Yoongi nasze buty włożył do siatki, którą wziął, a ją schował do plecaka. W pewnym momencie stanął i wyciągnął koc. Słońce zaczynało zachodzić. Usiedliśmy i spojrzeliśmy na morze. Zaczął robić się piękny zachód słońca.

S: Pięknie, prawda?- przytulił mnie i pocałował.- Następna randka będzie na dachu, zgoda? Nic więcej nie zdradzę.

Ja: To to jest randka?- spojrzałam na niego, na jego zdezorientowaną twarz, próbując nie wybuchnąć śmiechem.- Ah... Kocham Cię, Yoongi.

S: Kocham Cię jeszcze bardziej, mój skarbie..- powiedział opadając obok mnie.

Ja: Nie chce mi się kłócić, Oppa.- zaśmiałam się, siadając mu na kolana.

S: Co Ty na to, żeby tu dzisiaj spać?- zaproponował, a ja spojrzałam na niego jak na największego debila na świecie.

Ja: Ty chyba nie mówisz poważnie? Żartujesz, prawda? Powiedz, że żartujesz.

S: Nie.- uśmiechnął się

Ja: Yoonie...

S: Nie, kotku. Innym razem postawisz na swoim. Widzisz tą budkę?- wskazał na nią palcem.- Tak pracuje mój kolega. Ma pościel i jedzenie. Na dobranoc obejrzymy film.- pokazał tablet, który wyjął z plecaka.

Ja: A Kookie i dzieci? A dobra, raz się żyje.- pocałowałam go.

Porwana || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz