24.

1.1K 46 3
                                    

Ł: Czemu to się tak beznadziejnie skończyło?- jęknęła, rzucając się na kanapę.- Horror z happy endem to nie horror, przynajmniej dla mnie. Myślałam, że ona zginie.

JK: Ale... Wtedy nie byłoby sensu filmu?

Ł: No, ale... nie, ja zostaje przy moim kochanym autorze. Nikt inny nie robi takich dobrych horrorów.

JK: A kto to taki?- spytał, siadając obok niej.

Ł: King.- odparła, odblokowując telefon.- Nie mów, że nie znasz.- spojrzała na niego, czując przez jakiś czas jego skrzywiony wzrok.

JK: Ten Stephen? On ma zryty łeb.- zaśmiał się.- Ostatnio czytałem, że musi spać przy lampce.- widząc wzrok Łucji, postanowiłem to przerwać, zanim wybuchłaby jakaś awantura.

Ja: Dobra, idziemy się pakować.

Ł: Dobra, ale na pewno mnie nikt nie zob...- wstałem i przerwałem jej całując ją w usta.

Ja: Nikt, a jak coś, powiemy, że jesteś kimś ze staffu

JM: Gorzej, jak zobaczą jak się całujecie.

Ł: Yoongi wytrzyma bez tego, nie?- zaśmiała się, ciągnąc mnie na górę.

JH: A jak coś Ci się znowu stanie?- zapytał, przez co wszystkim dobry humor się skończył.

Ł: N-nic mi nie będzie.- uśmiechnęła się blado w kierunku Hoseoka.

JH: Ah, tak. A co gdyby wziąć jedną z jej lekarek?

Ja: A mamy warunki do przetrzymywania sprzętu?

JH: Nie wiem, na pewno coś znajdą.

Ja: No dobra. Widzisz? Pojedziesz z nami. A jak coś to będziesz pod opieką lekarską.- pocałowałem ją w czoło.

Ł: Przepraszam.- wtuliła się we mnie.

Ja: Już, dobrze. Pakujemy się!- poszliśmy każdy do swoich pokoi i zaczęliśmy robotę.

ŁUCJA

Po dwóch godzinach byliśmy gotowi

RM: Dobra, jeszcze tylko jutro dopakować rzeczy potrzebne na dzisiaj i w drogę.

Ja: O której wyjeżdżamy?

JH: Coś około piątej.

Ja: Której?!

JH: Piątej. A co? Za wcześnie?

Ja: Nie, jest ok. Tylko ciekawe, czy ta kluska wstanie.- pokazałam kciukiem na Sugę stojącego za mną.

S: Ja kluska?- obróciłam się w jego stronę.- Patrz na niego.- pokazał na Kima który właśnie wpieprzał wczorajsze sushi.

J: No co?- powiedział z pełną buzią, po czym wrócił do jedzenia.

Obejrzeliśmy kilka filmów, jak zwykle, a potem chłopacy umówili się z moją lekarką. Krótko potem poszliśmy spać.

Następnego dnia obudził mnie... klakson?

Ja: Suga! Przestań!

S: Mówiłaś, że nie wstanę.

Ja: Dobrze, przepraszam, tylko przestań!

S: Co powiesz?

Ja: Proszę!

S: No, wiesz która jest? Czwarta. Chłopacy dopiero od pół godziny zasuwają, a ja wstałem o trzeciej.- powiedział dumny z siebie.

Ja: Brawo, kochanie. Chcesz za to nagrodę Nobla?

S: Pff...

Ja: Oj, no przepraszam.- wystawił mi język.- Też Cię kocham.

S: Dobrze, ale choć. Pomożesz nam.

Ja: Czekaj, ja się przesłyszałam? Ja nie zdążę.

S: A tak przy okazji, to prezes się o Tobie dowiedział i mamy do pogadania po koncertach. I jak wstałem byłem w sklepie.- usiadł obok mnie.- Spotkałem ARMY i pokazała mi zdjęcie z naszego wypadu, kiedy Cię pocałowałem.

Ja: Czyli dwie wtopy. Jak on się o mnie dowiedział?

S: Nie mam pojęcia. Ja bym się bardziej martwił o te zdjęcie.

Ja: Każdy może uznać to za Photoshop.- Yoonie dostał wiadomość.- Co jest?

S: Kurde, prezes mnie wzywa. Muszę lecieć, kochanie.- dał mi całusa w policzek i uciekł. Ja przebrałam się, pomalowałam i pościeliłam łóżko. Wyszłam z pokoju i przywitałam się z chłopakami. Usiadłam przy stole, gdzie były już zimne tosty. Kiedy jadłam przyszła do mnie reszta.

JM: Co jest z hyungiem?

Ja: Sugą? A, wstał dzisiaj o trzeciej. Niech się cieszy.

RM: Nagroda Nobla mu potrzebna?

JM: Myślę, że nie będzie. A gdzie on jest?

Ja: Prezes go wiewał.

JM: Uuu, przesrane. Ciekawe co chce. A wiesz, że podobno się o Tobie dowiedział?

Ja: Tak wiem.- i zadzwonił mój telefon.- No, co tam?

S: Kotku, możesz tu przyjechać? Zaraz prześlę adres.

Ja: No, mogę.

S: Tylko szybciutko, albo niech Cię Jimin-ssi przywiezie.

Ja: No dobrze, pa pa.

S: Kocham Cię.- rozłączył się.

Ja: Jimin, szybko! Zawieziesz mnie do Yoongiego?

JM: Pewnie, a po co?

Ja: Sama nie wiem. SZYBKO!

Porwana || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz