Ł: Czemu to się tak beznadziejnie skończyło?- jęknęła, rzucając się na kanapę.- Horror z happy endem to nie horror, przynajmniej dla mnie. Myślałam, że ona zginie.
JK: Ale... Wtedy nie byłoby sensu filmu?
Ł: No, ale... nie, ja zostaje przy moim kochanym autorze. Nikt inny nie robi takich dobrych horrorów.
JK: A kto to taki?- spytał, siadając obok niej.
Ł: King.- odparła, odblokowując telefon.- Nie mów, że nie znasz.- spojrzała na niego, czując przez jakiś czas jego skrzywiony wzrok.
JK: Ten Stephen? On ma zryty łeb.- zaśmiał się.- Ostatnio czytałem, że musi spać przy lampce.- widząc wzrok Łucji, postanowiłem to przerwać, zanim wybuchłaby jakaś awantura.
Ja: Dobra, idziemy się pakować.
Ł: Dobra, ale na pewno mnie nikt nie zob...- wstałem i przerwałem jej całując ją w usta.
Ja: Nikt, a jak coś, powiemy, że jesteś kimś ze staffu
JM: Gorzej, jak zobaczą jak się całujecie.
Ł: Yoongi wytrzyma bez tego, nie?- zaśmiała się, ciągnąc mnie na górę.
JH: A jak coś Ci się znowu stanie?- zapytał, przez co wszystkim dobry humor się skończył.
Ł: N-nic mi nie będzie.- uśmiechnęła się blado w kierunku Hoseoka.
JH: Ah, tak. A co gdyby wziąć jedną z jej lekarek?
Ja: A mamy warunki do przetrzymywania sprzętu?
JH: Nie wiem, na pewno coś znajdą.
Ja: No dobra. Widzisz? Pojedziesz z nami. A jak coś to będziesz pod opieką lekarską.- pocałowałem ją w czoło.
Ł: Przepraszam.- wtuliła się we mnie.
Ja: Już, dobrze. Pakujemy się!- poszliśmy każdy do swoich pokoi i zaczęliśmy robotę.
ŁUCJA
Po dwóch godzinach byliśmy gotowi
RM: Dobra, jeszcze tylko jutro dopakować rzeczy potrzebne na dzisiaj i w drogę.
Ja: O której wyjeżdżamy?
JH: Coś około piątej.
Ja: Której?!
JH: Piątej. A co? Za wcześnie?
Ja: Nie, jest ok. Tylko ciekawe, czy ta kluska wstanie.- pokazałam kciukiem na Sugę stojącego za mną.
S: Ja kluska?- obróciłam się w jego stronę.- Patrz na niego.- pokazał na Kima który właśnie wpieprzał wczorajsze sushi.
J: No co?- powiedział z pełną buzią, po czym wrócił do jedzenia.
Obejrzeliśmy kilka filmów, jak zwykle, a potem chłopacy umówili się z moją lekarką. Krótko potem poszliśmy spać.
Następnego dnia obudził mnie... klakson?
Ja: Suga! Przestań!
S: Mówiłaś, że nie wstanę.
Ja: Dobrze, przepraszam, tylko przestań!
S: Co powiesz?
Ja: Proszę!
S: No, wiesz która jest? Czwarta. Chłopacy dopiero od pół godziny zasuwają, a ja wstałem o trzeciej.- powiedział dumny z siebie.
Ja: Brawo, kochanie. Chcesz za to nagrodę Nobla?
S: Pff...
Ja: Oj, no przepraszam.- wystawił mi język.- Też Cię kocham.
S: Dobrze, ale choć. Pomożesz nam.
Ja: Czekaj, ja się przesłyszałam? Ja nie zdążę.
S: A tak przy okazji, to prezes się o Tobie dowiedział i mamy do pogadania po koncertach. I jak wstałem byłem w sklepie.- usiadł obok mnie.- Spotkałem ARMY i pokazała mi zdjęcie z naszego wypadu, kiedy Cię pocałowałem.
Ja: Czyli dwie wtopy. Jak on się o mnie dowiedział?
S: Nie mam pojęcia. Ja bym się bardziej martwił o te zdjęcie.
Ja: Każdy może uznać to za Photoshop.- Yoonie dostał wiadomość.- Co jest?
S: Kurde, prezes mnie wzywa. Muszę lecieć, kochanie.- dał mi całusa w policzek i uciekł. Ja przebrałam się, pomalowałam i pościeliłam łóżko. Wyszłam z pokoju i przywitałam się z chłopakami. Usiadłam przy stole, gdzie były już zimne tosty. Kiedy jadłam przyszła do mnie reszta.
JM: Co jest z hyungiem?
Ja: Sugą? A, wstał dzisiaj o trzeciej. Niech się cieszy.
RM: Nagroda Nobla mu potrzebna?
JM: Myślę, że nie będzie. A gdzie on jest?
Ja: Prezes go wiewał.
JM: Uuu, przesrane. Ciekawe co chce. A wiesz, że podobno się o Tobie dowiedział?
Ja: Tak wiem.- i zadzwonił mój telefon.- No, co tam?
S: Kotku, możesz tu przyjechać? Zaraz prześlę adres.
Ja: No, mogę.
S: Tylko szybciutko, albo niech Cię Jimin-ssi przywiezie.
Ja: No dobrze, pa pa.
S: Kocham Cię.- rozłączył się.
Ja: Jimin, szybko! Zawieziesz mnie do Yoongiego?
JM: Pewnie, a po co?
Ja: Sama nie wiem. SZYBKO!
CZYTASZ
Porwana || BTS
FanfictionŁucja jest ogromną fanką zespołu BTS. Na jednym z fanmeetingów zostaje porwana przez swoich idoli.