Kolejnego dnia już nie było tak kolorowo. Wokół nas można było usłyszeć strzały. Byliśmy zagrożeni.
JH: Co robimy?
JM: Zanim policja tu przyjedzie, to nas już na świecie nie będzie.- usiadł, nerwowo łapiąc się za głowę.
JK: Wracamy do dormu? Tam są kamery.- zaproponował.
RM: No chyba Cię porąbało. Wyłączą je i drzwi otwarte.
JK: To ochronę zatrudnimy.
J: Młody ma rację, zwijamy się.
RM: Czy Wyście na łby poupadali?
J: Słońce, chcesz być bezpieczny? To wracamy.
JH: Jak Ty do niego powiedziałeś?
J: Normalnie.
V: Nie, to u Ciebie nie jest normalne. A przynajmniej nie jak mówisz do nas, chłopaków.
J: Oj, odwalcie się i pakujcie.- pobiegł na schody, jednak musiał się zatrzymać przez jedno pytanie.
S: Czekaj, czekaj, czekaj. Czy Ty nie chcesz nam przypadkiem powiedzieć, że jesteście razem?
J: Nie!- pobiegł na górę.
S: Tam nie ma Twojego pokoju!- krzyknął, a Jin zbiegł na dół do siebie. Chłopcy skierowali wzrok na Namjoona.
RM: Ja... Ja nic nie wiem.
JK: Oj, wiesz i to dużo.
RM: Skąd takie założenie?
Ja: Oj, powiedz prawdę. Jesteś wśród przyjaciół. Nikt nie będzie się nabijał.- spojrzałam wymownie na Yoongiego.
RM: Oj, dobra. Jesteśmy razem.
Ja: Jejku!- przytuliłam go.- Jak fajnie. Czyli już nie będziemy sami. Ale jak, kiedy, gdzie, co?
J: Ja powiem.
JM: Bosz, nie strasz!
J: Kiedyś raz byliśmy w pokoju i wpadłem na Namjoona, przez co się pocał... sami wiecie. A ja czułem coś do niego wcześniej, on nie miał nic przeciwko, a nawet powiedział, że chce. I tak się stało.
JH: Ja pierdzielę. Nie, to już za dużo jak na jeden dzień. Dobranoc.
JM: Idź się pakuj.- wywrócił oczami, a do mnie zadzwonił telefon.
O: To jak? Przyjeżdżasz?
Ja: Jejku, zapomniałam. Ale i tak wracamy do miasta, więc będę za około cztery godzinki.
O: Okej, to czekam.- rozłączyła się.
4 godziny później...
Rozpakowaliśmy się w dormie. Zastanawiałam się, czy może nie wziąć dzieci ze sobą, ale chłopacy mnie zapewniali, że dadzą radę. Wyszłam więc i czekałam przed wejściem do parku, bo tam się umówiłyśmy. Poczułam, jak ktoś zakrywa mi oczy. Odwróciłam się i od razu przytuliłam dziewczynę.
O: Jak ja się za Tobą stęskniłam!
Ja: Ja też.- zaśmiałam się.- Gdzie idziemy?
O: Może... Chodź na razie usiądziemy.- poszłyśmy na ławeczkę.
Ja: Jak Ci idzie z językiem?
O: Mam korki, więc raczej umiem. Z ludźmi się dogaduję.
Ja: To dobrze.
O: A jak maluchy? Masz zdjęcie?
Ja: Mam.- wyciągnęłam telefon.- Albo nie. Nie pokażę Ci. Sama zobaczysz.- wtedy zadzwonił Yoongi.
O: Ja tam się nie wtrącam, odbieraj.
Ja: Yoonie, dopiero wyszłam, a Ty już nie dajesz rady?- powiedziałam, a Oliwia chyba zrozumiała, bo się zaśmiała.
S: Chciałem się spytać, czy jesteś cała.
Ja: Tak.
S: Okej, to baw się dobrze.
Ja: Dziękuję. A możemy potem zajść? W sensie, Oliwia.
S: Jasne.
Ja: Okej, to do zobaczenia.
S: Trzymaj się. I uważaj na siebie.
Ja: Yoongi...
S: Już, pa pa.- rozłączył się.
O: A gdzie Wy byliście, że tak długo wracaliście?
Ja: Długa historia. Więc tak...- zaczęłam opowiadać o wszystkim od porwania. Około pół godziny później skończyłam a my chodziłyśmy po mieście z lodami w rękach.
O: Musiało być strasznie. Współczuję Ci.
Ja: Dzięki, ale nie ma czego. Co Ty na to, żeby pójść do mnie?
O: A nie będę przeszkadzać?
Ja: Żartujesz? Chodź, poznasz zespół. Może w końcu ich polubisz.
O: No okej.
Ja: To chodźmy.- ruszyłyśmy w stronę dormu.
CZYTASZ
Porwana || BTS
FanfictionŁucja jest ogromną fanką zespołu BTS. Na jednym z fanmeetingów zostaje porwana przez swoich idoli.