Minęły kolejne dni, przez które coś nadzwyczajnie często przy nas jeździły auta. Dzisiaj były urodziny Yoongiego. Spał dalej, kiedy z chłopakami szykowaliśmy dla niego śniadanie. Naleśniki z syropem klonowym i malinami. Kiedy skończyliśmy zaniosłam mu je.
Ja: Yoonie, wstawaj.
S: Co... co?
Ja: Wstawaj z kotku.- podałam mu śniadanie kiedy podsunął się do góry.
S: Dziękuję skarbie.
Ja: Wszystkiego najlepszego.- pocałowałam go w policzek
S: Dziękuję.- usiadłam obok niego, a on wcisnął mi truskawkę do buzi.- Gdzie je znalazłaś?
Ja: Nie wiem, chłopacy przynieśli. I...- spuściłam głowę.- ...zaprosili Twoich rodziców.
S: I co takiego się stało? Nie bój się, polubią Cię.
Ja: No ja nie wiem.
S: A ja wiem. Kiedy będą?
Ja: Za około dwie godziny. Już obiad zrobiliśmy.
S: To która godzina?
Ja: Zaraz dwunasta. Zjedz i ubierz się.
S: Jeszcze raz dziękuję.
Ja: A ja kolejny raz mówię, nie ma za co. Twoje święto.- zeszłam na dół.- Jak Wam idzie?
J: Mnie dobrze. Gorzej Namjoonowi.- spojrzałam na chłopaka z plastrami na rękach, krojącego warzywa.
Ja: Joonie, jak Ty to robisz?
V: God of Destruction.
Ja: No ja rozumiem, ale bez przesady.- zaczęłam się śmiać. Ktoś zakrył mi oczy rękoma. Poznałam ten zapach.- Kookie!
JK: Aish, skąd wiedziałaś?
Ja: Głupia nie jestem.
JK: Tego nie powiedziałem.
JH: Jak z hyungiem?
Ja: Je.
JM: Może lepiej idź do niego?
Ja: Okej, Jin, pilnuj ich.- spojrzałam na RM'a.
RM: No co?- pokręciłam głową ze śmiechem i pobiegłam na górę.
Ja: Jak tam?
S: Gdzie byłaś?
Ja: Sprawdzić, czy kuchni nie spalili.
S: I co?
Ja: Kuchnia cała, gorzej z Namjoonem. Pociął się cały.
S: Jak to Namjoon... Wiesz, że jutro maluchy mają trzy tygodnie?
Ja: Ty się teraz nimi nie przejmuj. Ty masz dzisiaj urodziny.- uśmiechnęłam się, na co dostałam buziaka.- Stresuję się trochę.
S: Czemu?
Ja: Jak będę musiała z Tobą zerwać?
S: Czemu niby?- objął mnie ramieniem.
Ja: No jak nie przypasuję Twoim rodzicom. A co jak powiedzą, że zbyt krótko się znamy, żebyśmy już byli narzeczonymi? A co z dziećmi? A co z Twoją karierą? A co...
S: Skarbie. To moje życie, a oni nie mają prawa się w nie wtrącać. Odklepali już swoje, jeżeli chodzi o wkład we mnie, a teraz żyjemy na swoim. Nawet jak będą mi kazali zerwać z Tobą i tak tego nie zrobię.
Ja: No dobrze. Kocham Cię.- oparłam się o niego.
S: Ja Ciebie też.- pocałował mnie w głowę.- Ja Ciebie też.
Półtorej godziny później...
J: Kładźcie wszystko na stół.
JH: Ale ramen jeszcze nie jest gotowy.
J: No to Ty poczekaj. Ale sushi i resztę można już dać.
S: Ale chłopaki... Najpierw to chyba jakaś herbata czy coś.
JK: Racja.
J: Sorry, zapędziłem się.
Ja: Ja idę się przebrać.
S: Ja z Tobą.- poszliśmy na górę.
Ja: A co z małymi?
S: Na razie niech tu zostaną. Jak będą płakać to przyjdę.
Ja: Ty nie.- powiedziałam szukając sukienki.
S: Marudzisz.
Ja: Nie, ja chcę, żebyś chociaż dzisiaj miał wolne.
S: Niech Ci będzie.
Ja: Mam!- wyciągnęłam sukienkę w brudnoniebieskim kolorze z prześwitującymi rękawami i bardzo delikatnie rozkloszowanym dołem (media) .- Może być?
S: Idealna.- Yoongi miał zwykłą białą koszulę i czarne jeansy. Zeszliśmy na dół.
V: Wow, Łusia. Ślicznie wyglądasz.
JK: Czekaj!- wrzasnął z głębi kuchni, po czym pojawił się przed nami.- To moja siostra!- kiedy weszłam do pomieszczenia, gdzie znajdowali się wszyscy reakcje były podobne. Akurat kiedy zaczynaliśmy wstawiać wodę rozległ się dzwonek do drzwi. Przełknęłam ślinę łapiąc Sugę za rękę.
CZYTASZ
Porwana || BTS
FanfictionŁucja jest ogromną fanką zespołu BTS. Na jednym z fanmeetingów zostaje porwana przez swoich idoli.