Ciągle szukam błędów na skrawku papieru, żeby mój je wcisnąć prosto w twarz Harry'ego.
— A co z nim? — pytam go od niechcenia.
Kącikiem widzę Harry'ego odchylającego się do tyłu na drewnianym krześle i zakładającego ręce za głowę.
— Powiedział, że w piątek pójdziecie razem do DJ Mäh.
— Tak i? Czy chcesz teraz źle o nim mówić?
— Brak kawałka. Po prostu musiałem to usłyszeć na własne uszy.
— Teraz nie udawaj, że to siódmy cud świata. Najwyraźniej Brandon mnie lubi.
— Nazywa się ósmym cudem świata — poprawia mnie Harry. — A jednak jest to ósmy cud świata.
Zdesperowana odkładam czerwony długopis i chowam głowę w dłoniach. W rzeczywistości nie popełnił ani jednego błędu. Każde obliczenie jest bezbłędne. Gdyby to była praca, miałby gładkie A. Dlaczego, do diabła, może to zrobić?
— Co? — pyta mnie Harry z zadowolonym z siebie uśmiechem. — Nie znaleziono błędu, co?
Kręcę beznadziejnie głową.
— Nie rozumiem — mówię i dalej przyglądam się zadaniom bez błędów. — Dlaczego możesz to zrobić?
— Jestem tajemniczym geniuszem matematycznym i potajemnie zdobywam tyle wiedzy matematycznej, ile tylko mogę, aby w końcu przejąć władzę nad światem.
Patrzę na niego w szoku.
— Co? — rechoczę.
Po czym Harry znów zaczyna się śmiać i znów się prostuje.
— Mogę to po prostu zrobić, Violet. Matematyka zawsze była moim najsilniejszym przedmiotem.
Dobrze. Pamiętam czas, kiedy Harry nie był dupkiem. Kiedyś dobrze sobie radził w szkole i tak, matematyka była zdecydowanie jego najsilniejszym przedmiotem, podczas gdy ja byłam lepsza z angielskiego. Zawsze mogliśmy sobie nawzajem pomagać, co było bardzo praktyczne.
Dlatego pytająco zmarszczyłam brwi.
— Jeśli możesz, dlaczego masz piątkę na liście?
Wzrusza jednym ramieniem i bierze kartkę papieru, żeby ją zgnieść.
—Nie wiem, po prostu tak jest.
Nieco przytłoczona tym, jak szybko zmienił nastrój, patrzę, jak z powrotem wkłada kurtkę.
— Czy chcesz iść?
Spogląda na zegarek w telefonie komórkowym, a następnie odkłada go.
— Tak, muszę iść.
— Musisz iść? Siedzimy, pamiętasz?
— Nie obchodzi mnie to, siedzę przynajmniej trzy razy w tygodniu. Heath zrozumie.
Wstaję, kiedy on wstaje i bierze plecak.
— Nie możesz po prostu iść teraz! Będę miała kłopoty, jeśli odejdziesz.
Jednak Harry całkowicie ignoruje moją skargę i podchodzi do drzwi.
— Nie obchodzi mnie to, już wystarczająco się zestresowałem. Po prostu powiedz Heath, że poczułem się chory czy coś.
— Harry, ty...
Przerwało mi, bo on już zatrzaskuje za sobą drzwi klasy i po prostu mnie zostawia. Nie jestem pewna, czy mam się zezłościć, czy czuć ulgę, że odszedł. Z jednej strony nic na to nie poradzę, że odchodzi, a z drugiej strony mogę po prostu iść i bardziej produktywnie wykorzystać swój dzień.
CZYTASZ
Violet Socks ✸ PL
Fanfiction"Utrata ciebie była czymś, z czym nie mogłem sobie poradzić." Los łączy ludzi, los dzieli ludzi. Ale czasami los nie wie, czego chce, a potem kontratakuje, zbiegiem w fioletowych skarpetkach, metaforach, pocałunkach, dramatach, zazdrości i wielkich...