Rozdział 25 - Szalony pomysł

18 3 0
                                    

Mrugając, zostawia mnie z ojcem Harry'ego w salonie i trzaska drzwiami. Nie ruszam się, bo jestem zbyt zakłopotana. Nadal nie mogę uwierzyć, w jakim stanie jest William. Ostatni raz, kiedy go widziałam, wyglądał na zdrowego i szczęśliwego, miał dość żeber i miał pełne, ciemne włosy. Dziś prawie go nie poznaję.

— Harry prawdopodobnie jest w swoim pokoju. — Głos Williama dochodzi z kanapy, a ja budzę się ze stuporu, prawie nie ośmielając się na niego spojrzeć, ale w końcu to robię. Znowu kładzie się z westchnieniem i zamyka oczy. — Powiedz, że powinien zejść na dół, żeby mógł się mną zaopiekować po wyjściu matki. Nie musi nawet próbować się ukrywać.

Jestem trochę zszokowana jego słowami i tonem, z jakim je wypowiada. Wiedziałam, że William miał osobliwość dyscyplinarną, ale czy powinieneś być taki, kiedy jesteś chory jak on? Nie jestem pewna, czy to dla niego takie dobre.

Ale szybko kiwam głową i chwytam się poręczy.

— W porządku, panie, um, panie Styles.

Chcę wejść po schodach, ale William mówi z uśmiechem:

— Violet, znasz mnie od urodzenia, mów do mnie Willy, tak jak wcześniej.

Znowu kiwam głową na zgodę.

— Ok... idę teraz. Więc do Harry'ego.

— Zrób to, ale nie zapomnij powiedzieć mu, żeby zszedł.

Mocno przełykając, wielokrotnie kiwam głową, a potem szybkimi krokami wbiegam po schodach. Wciąż dokładnie wiem, gdzie jest pokój Harry'ego, dlatego kieruję się do drzwi po lewej stronie. Nie tęsknię za tym, że na środku drzwi jest ogromne wgniecenie, którego wcześniej tam nie było, ale po raz pierwszy to ignoruję. Chwytam za klamkę i otwieram drzwi bez względu na wszystko. Sprawa z Williamem za bardzo mnie irytuje.

I od razu widzę Harry'ego, który leży na łóżku z rękami założonymi za głowę, ma słuchawki w uszach i z zamkniętymi oczami kołysze się w takt cichej muzyki rockowej. Podobno jego muzyka jest tak głośna, że nawet nie zauważa mojego wybuchowego marszu do swojego pokoju.

Więc zamykam za sobą drzwi i korzystam z okazji, żeby rozejrzeć się po jego pokoju. Wiele się zmieniło. Kiedyś miał na półkach samochodziki, dziś są to puste puszki energetyczne, żadnych książek, filmów i szafy grającej. Czy to pusta paczka papierosów?

Mimo to żałuję, że nie mam jego pokoju. Jest ogromny w porównaniu do mojej małej szafy w domu. Ma ogromne okna i telewizor plazmowy na ścianie. Harry naprawdę ma wszystko, czego potrzebuj. iMac na biurku, potem komputer Apple, na którym włączony jest tryb czuwania. Trochę bałaganu, ale na pewno nie udaje się mu zrobić wszystkiego w totalnym bałaganie, bo sprzątaczka codziennie śnieży, żeby przywrócić porządek.

Wreszcie odwracam się do Harry'ego, który wciąż spokojnie leży na łóżku i słucha swojej muzyki. Jak może sobie pozwolić tak spokojnie leżeć, kiedy powinien być w szkole, żeby się uczyć? Naprawdę wydaje się, że w ogóle to nie obchodzi.

Siadam na jego pieprzonym, wygodnym krześle przy biurku i chwytam kulę wściekłości, która leży na jego stole, by rzucić nią w Harry'ego, żeby w końcu mnie zauważył.

Piłka uderza bezpośrednio w głowę Harry'ego i jest on natychmiast zaskoczony. Siada z szarpnięciem i wyciąga słuchawki z uszu, sprawiając, że muzyka jest jeszcze głośniejsza. Ciężko oddychając, zauważa mnie i natychmiast się złości.

— Wciąż masz je wszystkie? — warczy na mnie. — Co ty tu do cholery robisz?

Po prostu siedzę, nie będąc pod wrażeniem jego gniewu.

Violet Socks ✸ PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz