Rozdział 68 - Jutro jest za kilka godzin

8 1 0
                                    

Trudno opisać moment, w którym czujesz, jak uginają się kolana, a każde uderzenie serca wali przez twoje ciało jak fala przypływu. Ale może nie muszę. Może po prostu muszę tu być, trzymać Harry'ego za rękę, słuchać go i przestać myśleć o tym, co jest dobre, a co złe. Nie muszę analizować naszej sytuacji i wszystkiego, co się wokół nas wydarzyło, nie muszę też udawać, że nie chcę odpowiadać na to pytanie. Bo to byłoby aktorstwo, a to nie jest teatr. To jest prawdziwe. To co czuję jest prawdziwe.

Więc robię, co chcę i mówię:

—Tak, jest w porządku.

Potem czuję, jak Harry odwraca się do mnie, a ponieważ chcę, odwracam się do niego, ale nadal trzymam jego dłoń w mojej, dopóki nie puści, by przesunąć dłonią po moim ramieniu. Jego obecność przede mną już zapiera mi dech w piersiach i nie mogę się doczekać, aż poczuję jego usta. Chciałbym na niego spojrzeć, ale ten moment, jego cichy oddech, który słyszę, jego zapach, to mi wystarcza.

Moje usta lekko się rozchylają, gdy Harry przesuwa swoją prawą ręką w górę do mojego ramienia, a następnie w dół mojej szyi. Każdy dotyk przyjemnie mrowi, a ciemność jeszcze bardziej go potęguje, bo oprócz czucia nie robię absolutnie nic.

Kiedy Harry przykłada drugą rękę do mojej głowy, zamykam oczy, ponieważ i tak go nie widzę i chcę cieszyć się wpływem jego miękkich dłoni delikatnie splątanych wokół mojej głowy w moich włosach, mój oddech staje się cięższy. Ostrożnie szuka moich ust lewym kciukiem i w każdej chwili tracę zmysły, gdy gładzi moją dolną wargę.

— Nie zamierzasz mnie uderzyć, prawda? — pyta cicho Harry i dopiero teraz zdaję sobie sprawę, jak blisko mnie jest.

Przełykam ciśnienie w gardle, stając się niecierpliwa, w końcu chcąc, żeby mnie pocałował.

— NIE.

Teraz jego twarz jest tak blisko mnie, że czuję jego oddech na mojej skórze i powoduje to głębokie dzwonienie w moich uszach.

Kiedy myślę, że mnie całuje, bo jest tak blisko, mówi:

— Tęskniłem za byciem z tobą, naprawdę.

A potem całuje mnie tak delikatnie, niepewnie, że potrząsam rękami, łapię jego sweter, więc całuję ja mocniej.

Nie potrafię opisać momentu, w którym czujesz, że wszystko na świecie może pójść nie tak i nic i nikt nie może cię skrzywdzić w tej sekundzie, ponieważ wszystko, czego potrzebujesz, jest przed tobą. I... Znowu, nie potrzebuję tego. Wszystko, czego potrzebuję, to usta Harry'ego na moich, jego palce wbijające się w moje włosy i to ciepło we mnie, które tak rzadko czułam.

Całuje lepiej niż jakikolwiek chłopak, którego kiedykolwiek całowałam, i czuję się lepiej niż za każdym razem, gdy ktoś mnie całuje. Ale teraz już mnie to nie dziwi.

Jestem za Harrym.

Uwielbiam to, jak delikatnie, ale namiętnie opanowuje moje usta i uwielbiam to, jak mówi, jak irytujący potrafi być, a także uwielbiam to, że sprawia, że się czuję. Zgadza się. Pokazuje mi, że można kogoś lubić tak, jak Henriette lubiła Victora. To nie fantazja, on udowadnia mi, że się mylę.

Najchętniej całowałabym go jeszcze przez kilka godzin, ale niestety on ostrożnie puszcza moje usta i nadal mocno mnie obejmuje. Znów całuje mnie w usta i mówi:

— Właśnie uratowałaś mi piątkowy wieczór.

Musze się uśmiechnąć, wciąż czując jego usta na swoich.

— Nie chwal się tym.

On też lekko się uśmiecha.

— Tak. — Po czym znów mnie całuje.

Violet Socks ✸ PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz