Rozdział 76 - Słowo

8 0 0
                                    

Zaciskam pięści, miażdżąc skarpetkę w dłoni.

— Chcesz mi powiedzieć o miłości? — warczę na Rosy, która patrzy na mnie tak samo zdenerwowana jak ja na nią. — Ty dziewięcioletnia dziewczynka? Rosy, nie masz pojęcia, czym jest miłość!

— Mam tylko dziewięć lat, ale najwyraźniej jestem mądrzejsza od ciebie! Myślisz, że możesz wiecznie zaprzeczać, że kochasz Harry'ego? Violet, jeśli mi teraz nie powiesz, rozerwę ci skarpetkę! — Rosy chwyta skarpetkę z podłogi.

— Co? — wrzeszczę histerycznie i natychmiast robię dwa szybkie kroki bliżej, by wyrwać fioletową skarpetkę z ręki Rosy, ale ona trzyma ją zbyt mocno. — Puść, nie rozerwiesz jej!

— Puszczaj! — Rosy krzyczy głośno, gdy dalej wciągamy skarpetkę, która już zaczyna się rozciągać. — Powiedz to!

— Złamiesz ją! — Chcę zdjąć małe paluszki Rosy z materiału, ale ona ciągnie tak mocno, jak tylko może, tak że obie upadamy na ziemię z głośnym hukiem i leżymy obok siebie, ale ani puśćmy, walczymy dalej, siadamy na kolanach.

— Człowieku! — Rosy ze złością rozdziera się i już widzę, jak nić się rozwiązuje. — Nie zauważasz? Ty... w końcu puść!... sama chciałaś je zniszczyć, a... Violet!... teraz chcesz chronić je, bo nie chcesz ich złamać!

— Po prostu gadasz bzdury! — warczę, przerażona, że skarpetka zaraz się rozerwie. — Proszę, po prostu puść!

A potem to się dzieje. Słychać decydujący ton i nagle Rosy i ja upadamy na tyłki, trzymając w dłoniach połowę skarpety.

Zapada cisza, gdy Rosy patrzy na mnie, a ja na nią. Wygląda na równie zszokowaną jak ja, ponieważ obie wiemy, że nam się udało. Skarpeta się rozdarła. Fioletowe skarpetki Harry'ego były podarte.

Nie jestem pewna, czy moje serce wali, kiedy patrzę na złamany koniec skarpetki w mojej dłoni, ponieważ pęka, czy dlatego, że jestem jednocześnie taka smutna i zła. Jest złamana, rozdarta na dwa. Może moje serce bije z powodu, dla którego zaraz pęknie. W dwóch kawałkach, jak moja skarpetka.

— Masz już ich wszystkich — mówi moja mama, stojąc w drzwiach mojego pokoju i podnosząc Rosy na nogi. Rosy patrzy na mnie z żalem i nie mogę spojrzeć jej w oczy. Jestem zbyt zraniona, ponieważ skarpetka Harry'ego jest pęknięta. — Dlaczego zawsze musicie się kłócić i krzyczeć na siebie?

— Chciałam tylko Violet... — Rosy zaczyna cicho, patrząc to na mnie, to na mamę. — Nieważne. — Wkłada mamie połowę skarpetki w rękę i pochyla głowę. — Idę do swojego pokoju.

Mama patrzy to na Rosy wychodzącą z mojego pokoju, na połówkę skarpetki w jej dłoni, a potem na mnie, która wciąż przygnębiona siedzę na podłogę i wpatruję się w skarpetkę z wszystkimi na niej inicjałami H+V. Ceniłam je przez cztery lata, a teraz są zrujnowane przez głupią kłótnię. Raczej nie może być gorzej.

— Nie wiedziałam, że wciąż masz skarpetki Harry'ego — mówi mama, zamykając za sobą drzwi, co oznacza, że po raz pierwszy poważnie próbowała ze mną rozmawiać. — Muszą mieć sześć lat.

Z trudem wstaję i czuję się słaba i wyczerpana. W tej chwili nienawidzę wszystkiego, a zwłaszcza siebie i niewiedzy, co robić. Rosy powiedziała, że kocham Harry'ego. Boże. Nie chce tego.

— Kochanie. — Mama patrzy na mnie zmartwiona, gdy gładzę literę H na skarpecie i myślę. — Co się z tobą dzieje?

Wzruszam ramionami i szczerze myślę o tym geście. Nie wiem, co jest ze mną nie tak. Nie wiem, co myślę i nie wiem, co czuję. Nic nie wiem. Ponownie.

Violet Socks ✸ PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz