Po wysłuchaniu, jak pani Heath mówiła o tym, jak nieodpowiedzialne było pozostawienie naszych rekwizytów leżących w pobliżu i że możemy teraz przeczytać sztukę w całości, powiedzieliśmy jej, że to nie nasza wina, że to Chris, ponieważ miał klucz, a wtedy Chris wysłuchał wykładu panny Heath w stołówce na oczach wszystkich. Jeden fakt, że był zawstydzony na oczach wszystkich, również nie dawał nam satysfakcji, bo wszyscy jesteśmy załamani.
Benja płacze przy stole w stołówce, Hardy próbuje go rozweselić, a Charly na próżno próbuje wyśmiać Chrisa, który właśnie otrzymał groźbę od Heath, że zadzwoni do jego rodziców. Normalnie byłabym rozbawiona tym, jak mały i przestraszony robi się przy niej, ale jestem w złym humorze. Obejrzałam się na chwilę do Harry'ego, ale już go tu nie ma. Prawdopodobnie odszedł, jeśli Chris go w to wciągnie i nie będzie miał kłopotów.
Tylko Brandon patrzy na mnie z daleka, obok niego jest Jessica, która śmieje się z Chrisa. Wygląda na smutnego, próbując mi coś powiedzieć oczami, ale nie mogę tego zinterpretować. Nie mogę prowadzić tych mentalnych rozmów ze wszystkimi.
W pewnym momencie mój telefon piszczy. Wiadomość od Brandona.
Twoja gra jest do niczego... Chris zasługuje na moralizatorstwo. Chciałbym tylko, żeby Harry nie był na tyle tchórzliwy, żeby słuchać tego gówna.
Czuję na sobie wzrok Brandona, gdy wpatruję się w wiadomość, ale nie podnoszę wzroku. Po prostu odpowiadam: gówno się dzieje.
A potem schowałam telefon do szkolnej torby. Przynajmniej Harry spełnił moją prośbę i nie próbował się ze mną kontaktować, co znacznie pogorszyłoby sytuację. Nawet jeśli mała iskierka we mnie jest zraniona, ponieważ on tego nie zrobił. Ale i tak nie rozumiem swoich uczuć ostatnio, już dawno przestałam się nimi przejmować.
***
— Violet, musisz — błaga moja mama następnego ranka, gdy chowam głowę w mojej zielonej poduszce, żeby ją stamtąd wydostać. — Mówiłam ci ostatnim razem, że to tylko wyjątek. Pozwolę ci zostać w domu tylko, jeśli jesteś naprawdę chora, a nie dlatego, że nie masz na to ochoty.
— Mamo — mruczę w poduszkę. — Proszę! Jestem chora! Psychicznie!
Ona wzdycha.
— Kochanie, rozumiem cię, ale nie wolno ci zaniedbywać szkoły. Poza tym nie chcę słuchać, jak Rosy głosi kazania o sprawiedliwości, bo ona musi chodzić do szkoły, a ty nie.
Teraz naciągam koc na głowę i zapinam go całkowicie.
— Nie chcę! Teatr jest do bani, wszystko jest do bani! Benja też może dzisiaj zostać w domu!
— Właściwie to mnie nie obchodzi, ale Rosy!
— Człowieku, mamo! Rosy to twoja dziewięcioletnia córka!
— To nic nie znaczy! — Bierze głęboki oddech i wyobrażam sobie, jak z irytacją pociera nasadę nosa, jak zawsze, kiedy się zgadza. — Dobrze. Możesz być szczęśliwa, że tak cię kocham.
Uśmiecham się, chociaż ona tego nie widzi.
— Dzięki, mamo. Ja też cię kocham.
Jednak przebywanie w domu nie jest tak relaksujące, jak bym chciała, jak zawsze. Mama napisała mi notatkę z rzeczami do zrobienia, takimi jak sprzątanie i zakupy. Niemniej jednak te zadania przynoszą mi tylko korzyść, bo wtedy mniej myślę o Harrym i naszej nieprzyzwoitej zabawie, a więcej o mojej liście zakupów, którą przeglądam raz po raz w sklepie.
Słyszę w uszach Great Lake Swimmers i śpiewają tak desperacko, że natychmiast się z nimi łączę. Najwyraźniej wiedzą, o czym mówią, i po raz pierwszy rozumiem, co się za tym kryje. Mimo to żałuję, że go nie rozumiałam, bo nie chcę musieć rozumieć, jakie to wszystko niezręczne.
CZYTASZ
Violet Socks ✸ PL
Fanfiction"Utrata ciebie była czymś, z czym nie mogłem sobie poradzić." Los łączy ludzi, los dzieli ludzi. Ale czasami los nie wie, czego chce, a potem kontratakuje, zbiegiem w fioletowych skarpetkach, metaforach, pocałunkach, dramatach, zazdrości i wielkich...