Rozdział 35 - Ta rzecz: Ty i ja

13 2 0
                                    

Po tym, jak spróbowałam przelać wszystko, co Harry i ja powiedzieliśmy dosłownie na papier, panna Harper również dała mi pozwolenie. Przez cały czas, kiedy pisałam, byłam tak zagubiona w wypowiedzianych słowach Harry'ego, że na chwilę zapomniałam, kim jesteśmy. W tej chwili rozmawialiśmy o dialogu, byliśmy Henriette i Victorem, ale w rzeczywistości jest inaczej. W prawdziwym życiu się nie kochamy, w prawdziwym życiu gardzimy sobą, bo tak czasami gra życie. Tak wiele się dzieje, że wciąż nas rozdziera, nawet jeśli często dzieje się tak tylko dlatego, że nie mogę stłumić tej niechęci do Harry'ego. A on do mnie. To nie do pomylenia.

Wychodzę z budynku szkoły z głębokim bólem głowy i wyciągam okulary przeciwsłoneczne, bo słońce tak mocno świeci mi na twarz. Na szczęście dzisiaj obeszłam się bez podkolanówek, inaczej pewnie bym się teraz spociła — nawet w spódnicy. Kiedy wyciągam komórkę, żeby wysłać Brandonowi wiadomość, ponieważ jeszcze nie odpowiedziałam, mój wzrok pada na dwóch facetów, którzy rozmawiają z ożywieniem.

I przestaję, kiedy zdaję sobie sprawę, że to Harry i Brandon. Stoją między czarnym autem Harry'ego a białym autem Brandona. Brandon przewraca oczami, podczas gdy Harry mówi mu coś, co nie wydaje się takie przyjazne, ponieważ wygląda na spiętego.

Odkładam telefon, żeby przywitać Brandona. Bo przynajmniej tęskni za mną, a ja za nim. Mam nadzieję, że wrócił do szkoły szczególnie przeze mnie, bo przynajmniej napisał, że koniecznie musi mnie dzisiaj zobaczyć. Przynajmniej jakoś.

— Hej — włączam się do rozmowy, gdy podbiegam do nich dwojga.

Harry natychmiast przestaje mówić i krzyżuje ramiona z irytacją. Chciałabym wiedzieć, o co chodziło. Ale teraz Brandon jest ważniejszy, bo jego blond loki tak pięknie lśnią w słońcu, a jego piękna twarz zachwyca mnie swoim pięknym uśmiechem, którym mnie rzuca. W przeciwieństwie do Harry'ego, wydaje się szczęśliwy, że mnie widzi.

— W końcu tu jesteś — mówi Brandon, przyciągając moją rekę do siebie. Całuje mnie czule w skroń, przez co natychmiast się rumienię i odwracam wzrok. Boże, czy on robi to za każdym razem? Mam nadzieję. — Mam coś dla ciebie.

— Masz coś dla mnie? — pytam ponownie i obserwuję, jak Brandon trzyma swoją skórzaną kurtkę, która, nawiasem mówiąc, idealnie leży na jego szerokich ramionach.

— Tak. — Wyjmuje małe ciemnoniebieskie pudełko i podaje mi je. — Moja młodsza siostra chciała, żebym ci je dał po tym, jak pokazałem jej twoje zdjęcie. Na piątek.

Zaskoczona zabieram mu pudełko i jednocześnie staram się unikać spojrzenia Harry'ego. Nie może odejść? Jakoś to wszystko sprawia, że czuję się przy nim nieswojo. Jednak otwieram pudełko i złoty łańcuszek z małym serduszkiem błysnął w moim kierunku.

Opada mi szczęka.

— Dla mnie? — chrypię i ostrożnie dotykam serca. To wygląda niesamowicie drogo.

— Myślałem, że ci się spodoba — mówi Brandon niepewnym tonem w głosie.

— Podoba mi się! — mówię od razu i patrzę na niego. — Jest naprawdę piękny. Powiedz swojej młodszej siostrze o podziękowaniach ode mnie.

— Najlepszą rzeczą, jaką możesz zrobić, to powiedzieć jej, żeby przestała do mnie dzwonić cały czas — mówi Harry w tle i ostro spogląda na Brandona. — Twoja młodsza siostra może być naprawdę wkurzająca.

Ze zmarszczonymi brwiami patrzę z Brandona na Harry'ego, a potem z powrotem na Brandona, który rzuca Harry'emu równie ostrzegawcze spojrzenie. Dlaczego, u diabła, młodsza siostra Brandona miałaby przeszkadzać Harry'emu przez telefon?

Violet Socks ✸ PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz