Co za ponure uczucie na siebie w lustrze patrzeć i nie patrzeć na siebie. Od dwudziestu minut stoję przed szafą w czarnej sukience i patrzę na siebie. Próbuję myśleć o sobie, ale nie mogę, nawet jeśli myślałam, że mogę wymyślić coś, co by mnie podniosło na duchu. Cos w stylu: Hej, rozchmurz się, na świecie są miliardy chłopców, którzy traktują cię jak garnek złota i kochają ze wszystkiego, co masz, ale ja nawet siebie nie słucham. Całkowicie ignoruję siebie, bez względu na to, co myślę. Ponieważ wszystko, o czym mogę myśleć, to Harry. I co zrobił. I co się stało. I jak boli myślenie o tym.
Dziś jest pogrzeb jego ojca i wiem, że wkrótce go znowu zobaczę. Wiem, że spojrzę na niego i będzie mi się chciało płakać, bo teraz już wszystko wie. Zrobiłam z siebie kompletnego głupka, żeby wiedział wszystko. Nigdy nie myślałam, że w końcu wiedząc wszystko, może być tak niezręcznie.
Mama woła mnie, że jedziemy cmentarz, a ja schodzę po schodach do naszego samochodu i siadam na miejscu pasażera. Opieram głowę o podłokietnik i zwalczam chęć zamknięcia oczu. Nie wolno mi zbytnio pogrążać się w uczuciach.
— Ładnie wyglądasz. — Mama mówi do mnie, kiedy jedziemy, rzucając mi spojrzenie z ukosa. — Sukienka jest świetna i twoje włosy też są ładne. Obcięłaś grzywkę?
Kiwam głową jak w transie.
— Rozumiem. Ale brakuje twoich pończoch. Dlaczego nie założyłaś ich dzisiaj?
— Nie chciałam.
Widzę, jak mama zaciska usta i w milczeniu patrzy przed siebie. Ciągle próbuje ze mną rozmawiać, ale wie, że to bez sensu. Powiedziałam jej, co się stało z Harrym i teraz mnie rozumie, nawet Rosy mnie rozumie. Benja i Charly mnie rozumieją, chociaż wolałabym, żeby nikt mnie nie rozumiał, bo wtedy wiem, że mam powody do smutku. Ale nie chcę być smutna. Chcę być smutna z naiwności lub głupoty, ale nie dlatego, że tym razem Harry naprawdę mnie zranił.
Na cmentarzu jest dużo samochodów i ludzi, a grób Williama widzę już z daleka. Podświadomie szukam Harry'ego, kiedy nie powinnam, ale nie mogę go znaleźć. Ciągle widzę Anette stojącą nad grobami kilku krewnych i przyjaciół. Wącha chusteczkę, podczas gdy babcia Harry'ego pocieszająco masuje jej plecy. Widzę nawet Estefanię.
Wysiadamy z samochodu i idziemy przez dużą łąkę, co jakiś czuję na sobie wzrok Rosy, jakby musiała pilnować, żebym nie upadła. Wiem nawet, że dlatego to robi. I nienawidzę tego.
— Och, Anette — mówi mama do Anette, która wpada w ramiona mamy i szlocha.
Stoję obok Rosy i patrzę na grób Williama, na którym jako nagrobek stoi tylko drewniany krzyż. Musze pamiętać rozmowę z Williamem i to, jak powiedział, że kochasz kogoś, kiedy dajesz mu moc, by cię skrzywdził, a to wiele mi teraz mówi. Często dawałam Harry'emu moc zranienia mnie, a on dawał mi moc zranienia jego.
Ale dlaczego... jeśli tak jest... To dlaczego musimy... być tacy?
— Ładnie wyglądasz. — Anette mówi do mnie i gładzi mnie raz po policzku z drżącym oddechem. Wiem, że tak naprawdę nie płacze. Płacze i bez łez, jej makijaż jest nadal idealny i teraz nienawidzę jej bardziej niż cokolwiek. William dał jej moc ranienia jej, on ją kochał, a ona to robiła. Zawsze, nieustannie, bez litości, nienawidzę jej za to.
— Nauczyłaś się tego? — Glos Rosy nagle rozbrzmiewa obok mnie i patrzy poważnie na Anette.
Anette i mama patrzą na nią zdezorientowane, a ja też marszczę brwi.
— Płacz bez płaczu — dodaje Rosy.
I chichoczę, po raz pierwszy od wielu dni. Oczy Anette rozszerzają się z przerażenia, a mama przyciąga Rosy do siebie, rzucając jej ostrzegawcze spojrzenie. Syczy na nią, ale ja tego nie słyszę. Kiedy Anette wychodzi, bo ktoś ją zawołał, stoję obok Rosy i czule głaszczę ją po głowie. Gest, którego normalnie nigdy bym nie zrobiła, ale teraz dziękuję Rosy za tak wiele rzeczy, o których nigdy nie myślałam dwa razy. Bardzo jej dziękuję. Chociaż może być wyczerpująca, nigdy nie chciałabym mieć innej siostry. Nikt lepszy do tej roli niż moja siostra, prócz Rosy, nikt.
CZYTASZ
Violet Socks ✸ PL
Fanfiction"Utrata ciebie była czymś, z czym nie mogłem sobie poradzić." Los łączy ludzi, los dzieli ludzi. Ale czasami los nie wie, czego chce, a potem kontratakuje, zbiegiem w fioletowych skarpetkach, metaforach, pocałunkach, dramatach, zazdrości i wielkich...