Rozdział 40 - O Boże, Harry

16 1 0
                                    

Zaciskam usta, ponieważ podejrzenie, że coś nie tak z ojcem Harry'ego zostało potwierdzone. Nie znam żadnego innego powodu, dla którego miałby chcieć jechać do szpitala w takim pośpiechu.

— Czy coś się stało twojemu ojcu? — pytam go ostrożnie.

Spojrzenie Harry'ego skierowane jest do przodu i próbuję wykryć jakieś emocje w jego wyrazie twarzy, gdy przez chwilę milczy, ale nic nie ma.

— Tak — odpowiada tak pusty jak jego oczy.

— I... co? — Mam nadzieję dla niego, że nie umarł. To byłoby okrutne.

— Jeszcze nie wiem. Dlatego jadę tam teraz.

Coś w jego tonie daje mi do myślenia.

— Nie chciałam dostać się za twoją skórę. Jeśli nie chcesz, żebym tam była, możesz...

— Nie. — Harry przerywa mi szybko. Może trochę za szybko. — Nie... W porządku.

Patrzę na niego, a on dalej patrzy na ulicę. Cieszę się, że z nim pojechałam.

*****

Harry i ja idziemy szybko korytarzami szpitala. Najwyraźniej zna się tutaj, więc prowadzi nas na piąte piętro. Zastanawiam się, czy powiadomiono też jego matkę. Jest piątek wieczorem i normalnie nikt o tej porze nie pracuje.

— Harry — woła męski głos przez korytarz i widzimy młodszego lekarza idącego w naszą stronę w niebieskim ubraniu lekarza. Kiedy podchodzi do nas, widać tylko, jak wygląda na wyczerpanego. Ma czarne, krótkie włosy, trochę brody. — Twój ojciec jest w rejonie C. Chodź ze mną.

Harry kiwa głową i idziemy za lekarzem.

— Prawdopodobnie nie muszę pytać, czy moja mama jest tutaj — mówi Harry, gdzie idziemy korytarzami.

Lekarz kręci głową z westchnieniem.

— Próbowaliśmy się z nią skontaktować.

Śmiejąc się gorzko, Harry kręci głową.

— Typowe.

— Więc ona nigdy nie przychodzi — mówię i przeklinam Anette w duchu. Nienawidzę jej teraz jeszcze bardziej. Najwyraźniej nie przychodzi częściej, gdy pojawiają się problemy.

— Ma ważniejsze rzeczy do zrobienia — mówi Harry. — Jakiś pieprzony facet wydaje się ją wołać.

Chciałabym mu powiedzieć, jak bardzo irytująca jest dla mnie Anette i ma rację, że jest na nią zły, ale przełykam to. Powiedziałabym to, gdybyśmy nadal byli przyjaciółmi. Ale nie jesteśmy.

— Mów tak cicho, jak to tylko możliwe — instruuje doktor, którego tabliczkę znamionową mogę odczytać, gdy doktor Adam otwiera drzwi do pokoju.

Harry i ja kiwamy głową, co jest zrozumiałe, i razem wchodzimy do pokoju. I my patrzymy bezpośrednio na łoże chorego Williama, gdzie jest połączony z wieloma rurkami i ma zamknięte oczy. Nie wygląda gorzej niż ostatnim razem, ale przeraża mnie pikanie maszyn. Wiele rzeczy nadal wydaje mi się bardzo surrealistycznych, jeśli chodzi o jego chorobę. Muszę się do tego przyzwyczaić.

— Harry, miło, że mogłeś przyjść — wita nas inny lekarz, tym razem w białym fartuchu. Uśmiecha się, nawet jeśli to nie wygląda na prawdziwe. Jest starszy, może po sześćdziesiątce. — I przyprowadziłeś kogoś ze sobą.

— Tak. — Harry poważnie spowalnia rozmowę i staje obok łóżka ojca. — Co się stało? — Kiedy patrzy na niego w ten sposób i patrzy na swojego chorego ojca, możesz pomyśleć, że żałuje, patrzy w dół, ale Harry tak nie jest. Nadal jest całkowicie neutralny. Jakby to wszystko pozostawiało go obojętnym.

Violet Socks ✸ PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz