Zaciskam usta, ponieważ podejrzenie, że coś nie tak z ojcem Harry'ego zostało potwierdzone. Nie znam żadnego innego powodu, dla którego miałby chcieć jechać do szpitala w takim pośpiechu.
— Czy coś się stało twojemu ojcu? — pytam go ostrożnie.
Spojrzenie Harry'ego skierowane jest do przodu i próbuję wykryć jakieś emocje w jego wyrazie twarzy, gdy przez chwilę milczy, ale nic nie ma.
— Tak — odpowiada tak pusty jak jego oczy.
— I... co? — Mam nadzieję dla niego, że nie umarł. To byłoby okrutne.
— Jeszcze nie wiem. Dlatego jadę tam teraz.
Coś w jego tonie daje mi do myślenia.
— Nie chciałam dostać się za twoją skórę. Jeśli nie chcesz, żebym tam była, możesz...
— Nie. — Harry przerywa mi szybko. Może trochę za szybko. — Nie... W porządku.
Patrzę na niego, a on dalej patrzy na ulicę. Cieszę się, że z nim pojechałam.
*****
Harry i ja idziemy szybko korytarzami szpitala. Najwyraźniej zna się tutaj, więc prowadzi nas na piąte piętro. Zastanawiam się, czy powiadomiono też jego matkę. Jest piątek wieczorem i normalnie nikt o tej porze nie pracuje.
— Harry — woła męski głos przez korytarz i widzimy młodszego lekarza idącego w naszą stronę w niebieskim ubraniu lekarza. Kiedy podchodzi do nas, widać tylko, jak wygląda na wyczerpanego. Ma czarne, krótkie włosy, trochę brody. — Twój ojciec jest w rejonie C. Chodź ze mną.
Harry kiwa głową i idziemy za lekarzem.
— Prawdopodobnie nie muszę pytać, czy moja mama jest tutaj — mówi Harry, gdzie idziemy korytarzami.
Lekarz kręci głową z westchnieniem.
— Próbowaliśmy się z nią skontaktować.
Śmiejąc się gorzko, Harry kręci głową.
— Typowe.
— Więc ona nigdy nie przychodzi — mówię i przeklinam Anette w duchu. Nienawidzę jej teraz jeszcze bardziej. Najwyraźniej nie przychodzi częściej, gdy pojawiają się problemy.
— Ma ważniejsze rzeczy do zrobienia — mówi Harry. — Jakiś pieprzony facet wydaje się ją wołać.
Chciałabym mu powiedzieć, jak bardzo irytująca jest dla mnie Anette i ma rację, że jest na nią zły, ale przełykam to. Powiedziałabym to, gdybyśmy nadal byli przyjaciółmi. Ale nie jesteśmy.
— Mów tak cicho, jak to tylko możliwe — instruuje doktor, którego tabliczkę znamionową mogę odczytać, gdy doktor Adam otwiera drzwi do pokoju.
Harry i ja kiwamy głową, co jest zrozumiałe, i razem wchodzimy do pokoju. I my patrzymy bezpośrednio na łoże chorego Williama, gdzie jest połączony z wieloma rurkami i ma zamknięte oczy. Nie wygląda gorzej niż ostatnim razem, ale przeraża mnie pikanie maszyn. Wiele rzeczy nadal wydaje mi się bardzo surrealistycznych, jeśli chodzi o jego chorobę. Muszę się do tego przyzwyczaić.
— Harry, miło, że mogłeś przyjść — wita nas inny lekarz, tym razem w białym fartuchu. Uśmiecha się, nawet jeśli to nie wygląda na prawdziwe. Jest starszy, może po sześćdziesiątce. — I przyprowadziłeś kogoś ze sobą.
— Tak. — Harry poważnie spowalnia rozmowę i staje obok łóżka ojca. — Co się stało? — Kiedy patrzy na niego w ten sposób i patrzy na swojego chorego ojca, możesz pomyśleć, że żałuje, patrzy w dół, ale Harry tak nie jest. Nadal jest całkowicie neutralny. Jakby to wszystko pozostawiało go obojętnym.
CZYTASZ
Violet Socks ✸ PL
Fanfiction"Utrata ciebie była czymś, z czym nie mogłem sobie poradzić." Los łączy ludzi, los dzieli ludzi. Ale czasami los nie wie, czego chce, a potem kontratakuje, zbiegiem w fioletowych skarpetkach, metaforach, pocałunkach, dramatach, zazdrości i wielkich...