Harry wiedział, że przesadził w momencie kiedy słowa wyszły z jego ust.
Zbyt wiele razy powiedział coś, czego później żałował. I ranił przez to osoby, do których te słowa były skierowane. Dał się ponieść emocjom, które nie zawsze były dobre.
Przez lata jego znajomość z Draco polegała na tym, że się ranili. Obrzucali słowami, które miały pokazać kto jest na lepszej pozycji. Ciągle konkurowali, dbając o to, by druga strona wiedziała kto z danej potyczki wyszedł zwycięsko.
Na czwartym roku coś się zmieniło. Harry to wiedział, chociaż nie nigdy nie był dobry w analizie własnych uczuć. Gdy Malfoy został przemieniony na czwartym roku w fretkę przez fałszywego Moody'ego, Harry się śmiał, ale też poczuł coś innego. Może i białą fretka podrygująca tak jak różdżka profesora jej kazała, była śmieszna, ale też ucieszył się kiedy profesor McGonagall zakończyła to wszystko. Między lekcjami, listami z Syriuszem i całym Turniejem Trójmagicznym, zdołał pomyśleć, że Malfoy na to nie zasłużył i było mu go po prostu szkoda. A później nastąpił piąty rok, sprawa z Cho i przeżywanie żałoby po Cedricu, zbyt często przypatrywał się Draco. I wpadł wtedy w pełną panikę kiedy zrozumiał, że to co powinien przeżywać chodząc na randki z Chang, ma kiedy jest koło Malfoy'a. Draco mu się podobał tak jak powinny dziewczyny. Ale Harry nigdy nie był zbyt dobry w podejmowaniu decyzji dotyczących jego uczuć i dlatego nic z tym nie zrobił. Musiał poświęcić kilka miesięcy zbyt częstego wpatrywania się w chłopaka, żeby przejść z tym do porządku dziennego. Pomógł mu też Syriusz, który po prostu roześmiał się wesoło i zapewnił, że to nic złego jak Harry powiedział mu, że ktoś mu się podoba i nie jest to dziewczyna.
Mimo że Draco mu się podobał, nadal obrzucali się wyzwiskami i byli wrogami. Harry sądził, że mu to przejdzie, że to zwykła fascynacja i nic stałego.
Sprawy skomplikowały się kiedy zamieszkali w jednym pokoju u Remusa, a Potter odkrył, że to naprawdę nie minęło. Było nawet gorzej kiedy Draco nie rzucał sarkastycznymi uwagami, nie miał swoich goryli obok siebie i po prostu był spokojniejszy. Jednocześnie posiadał blizny i coś zwierzęcego w oczach oraz ruchach, które ku swojemu przerażeniu Harry uznawał za jeszcze ciekawsze.
A teraz powiedział Draco, że nadal jest małym gnojkiem, którego rodzice wpadli w poważne problemy. Gdzie Harry doskonale wiedział jak ważni są rodzice i może to wynikało z jego zazdrości, że inni nie doceniali tego, że w ogóle ich mają w swoim życiu. Doskonale wiedział i pamiętam jakie uczucia nim zawładnęły kiedy widział kolejna paczkę do Draco, którą dostawał z domu i dzielił się nią z innymi Ślizgonami. Ale teraz Draco stał się wilkołakiem, który mieszkał z Remusem i z tego co wiedział Harry musiał uciekać z Malfoy Manor. Był inny, a mimo to Harry mówiąc mu to wszystko odwoływał się do tego co znał ze szkoły.
Dumbledore usiadł przy stole i za pomocą różdżki nalał sobie filiżankę herbaty, którą wylewitował z jednej szafki. Draco poszedł na górę przygotować się na podróż do Ministerstwa Magii.
Harry spojrzał na Remusa i nie mógł odczytać co mężczyzna myśli.
– Nie chciałem, profesorze – skierował swoje słowa do Remusa. – Po prostu...
– Wiem, Harry – odpowiedział i po tym jak po raz ostatni rzucił okiem na korytarz gdzie przed kilkoma minutami zniknął Draco, usiadł ciężko na krześle przy stole. – Po prostu sądziłem, że zauważyłeś, że Draco się zmienił.
Harry spuścił wzrok na swoje zniszczone tenisówki. Czemu czasami nie mógł po prostu pomyśleć zanim coś powie?
Po tym jak Dyrektor i Draco teleportowali się, Harry zadecydował, że jak tylko wrócą to porozmawia z Malfoy'em i go przeprosi. I nie miało to żadnego związku z tym, że po prostu powinien się tak zachować, a naprawdę chciał przeprosić Draco za to co powiedział.
CZYTASZ
Skazany na życie || Drarry
FanficGdzie Draco zostaje wilkołakiem. Wszystko przez to, że Lucjusz Malfoy nie wykonał rozkazu Czarnego Pana i nie przyniósł mu Przepowiedni z Departamentu Tajemnic. Dał się pokonać kilku członkom Zakonu Feniksa i grupce uczniów. Znowu zawiódł jak to ują...