01. Przywitanie ze śmiercią

4K 222 225
                                    

Draco Malfoy bał się umrzeć. Strach przed śmiercią był silniejszy niż wszystko inne. A przez ojca modlił się o nią. Nie uwierzył kiedy Lucjusz przekazał mu rozkaz Czarnego Pana. Prawie roześmiał się kiedy usłyszał, że miał stanąć przed Greybackiem i dać się ugryźć. Miał stać się wilkołakiem, bo Czarny Pan stwierdził, że to będzie odpowiednia kara dla Lucjusza za to co się stało w Departamencie Tajemnic. Jego matka – Narcyza – rozpłakała się kiedy to usłyszała. Draco po raz pierwszy widział jej łzy i to wstrząsnęło nim równie mocno.

− Już czas, Draconie – usłyszał delikatny głos matki. Odwrócił się i zobaczył ją jak stała w drzwiach do jego komnaty w ciemnej długiej sukni. Miała zaczerwienione oczy i była przeraźliwie blada, zresztą tak samo jak Draco. Kiedy do niej podszedł od razu go przytuliła. Młody Malfoy poczuł mocny zapach jej perfum i ciepło bijące z ciała. Starał się nie myśleć, że to może ostatni raz kiedy widział się z matką.

− Boję się, mamo – wyznał Draco. Nie chciał jej martwić jeszcze bardziej, ale musiał to powiedzieć na głos. Chciał usłyszeć, że wszystko będzie dobrze, chociaż to byłoby kłamstwo.

− Musisz być dzielny Draco. Rozumiesz synku? Musisz być dzielny – powtarzała Narcyza. Ona też się bała, bo posyłała swojego jedynego syna na śmierć. Była też wściekła na męża równie mocno co na Czarnego Pana. Odsunęła się od Draco, by ostatni raz poprawić mu czarną szatę, w której miał iść na spotkanie z Lordem. Układając kołnierz śnieżnobiałej koszuli, spojrzała w szare oczy syna. Widziała w nich strach, wręcz przerażenie, przez które coś ściskało ją w sercu. Gdyby tylko była w stanie jakoś ochronić Draco przed tym wszystkim.

Mogła tylko patrzeć jak jej jedyne dziecko idzie w ręce samej śmierci.

− Draconie.

Wejście Lucjusza wszystko zniszczyło. Draco ostatni raz pozwolił matce pocałować się w policzek i ucałował jej dłoń na pożegnanie. Potem skierował się wraz z ojcem w stronę wyjścia z Malfoy Manor, aby teleportować się na spotkanie z Czarnym Panem.


***


Draco wiedział, że umrze. Był zbyt słaby by przeżyć ugryzienie i miał tego świadomość. Kiedy usłyszał o tym wszystkim trzy dni temu był załamany. Miał tylko kilka marnych dni, by zakończyć wszystkie swoje sprawy. Napisał listy do wszystkich, którzy powinni znać prawdę. Rozmawiał z ojcem jak to wszystko będzie wyglądać. Spędzał dużo czasu z mamą, bo wiedział, że to dla niej dużo znaczyło. Nadal jednak nie czuł się przygotowany na to wszystko.

Przeczytał również wszystkie dostępne książki z biblioteki w Malfoy Manor na temat wilkołactwa i z każdym zdaniem miał coraz większe obawy. Bał się bólu jaki będzie towarzyszył mu przy każdym ugryzieniu. Jak kły Greybacka wbiją mu się w skórę, a jad zacznie rozprzestrzeniać się w krwi. Później dojdzie do zakażenia. Jego organizm nie wytrzyma obcej substancji w krwiobiegu i zacznie atakować.  Kiedy jad dojdzie do organów, one po prostu się wyłączą. Miał nadzieję, że serce przestanie bić jako pierwsze, a wtedy umrze w miarę szybko.

Nawet nie rozważał co się stanie jeśli jednak przeżyje. Co będzie się działo jak następnego dnia obudzi się jako wilkołak.

− Jesteś gotowy synu? – spytał Lucjusz. Stali przed opuszczonym dworem gdzie urzędował Czarny Pan. Rezydencja była położona w środku lasu, który dodawał całej atmosferze jeszcze większej grozy. Było ciemno, ale i tak Draco dostrzegł, że budynek był dość wysoki i miał dwie małe wieże. Brama, do której się skierowali była dużo mniejsza niż ta w Hogwarcie, ale i tak robiła wrażenie. Żelazne skrzydła zaskrzypiały otwierając się kiedy tylko się do nich zbliżyli.

Skazany na życie || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz