57. W samotności

693 75 71
                                    

Gdy Harry był małym, przestraszonym dzieckiem mieszkającym w komórce pod schodami, Halloween nie było czymś co miał prawo obchodzić. Dudley cieszył się z niego niesamowicie i objadał się ogromną ilością słodyczy, a dla Pottera były tylko puste opakowania po cukierkach i gorzki smak przegranej.

Gdy poszedł do Hogwartu i dowiedział się, że tej nocy jego rodzice zostali zamordowani, a nie zginęli w wypadku samochodowym, Harry nie umiał się cieszyć z Halloween. To była rocznica śmierci jego rodziców. Tamtej nocy stracił ich, dom i całą miłość jaką mógł dostać. Zyskał za to bliznę kształcie błyskawicy i tytuł Chłopca-Który-Przeżył.

Na pierwszym roku, w Halloween, Quirrell wpuścił do zamku Trolla, a on z Ronem musieli ratować Hermionę. Na drugim zostali zaproszeni na przyjęcie Prawie Bezgłowego Nicka, które było z okazji jego śmierci, a potem tego samego wieczoru odkryli napis, że Komnata Tajemnic została otwarta, a pani Norris spetryfikowana i powieszona za własny ogon. Harry został oskarżony o zabicie jej i nie mógł pozbyć się wrażenia, że jedenaście lat temu jego rodzice zginęli, a on dzisiaj jest nazywany mordercą przez pana Filcha. Na trzecim roku Syriusz Black włamał się do Wieży Gryffindoru i musieli spać w Wielkiej Sali w śpiworach. Harry z czasem zrozumiał, ze to było jedno z lepszych Halloween jakie spędził. Otoczony ludźmi, którzy może się bali, ale byli chronieni. Na czwartym roku jednak został wylosowany jako czwarty uczestnik Turnieju Trójmagicznego i oskarżony o fałszerstwo, chęć sławy i zostało mu powiedziane, że musi walczyć. Nieważne, że nie chciał, że miał tylko czternaście lat i były przypadki, że ludzie ginęli podczas tego Turnieju. Harry tamtej nocy, nie stracił tylko wrażenia, że ludzie mu wierzą, kiedy mówił prawdę, ale Ron odwrócił się od niego na jakiś czas. Tylko dlatego, że z Czary wyskoczyła mała karteczka z jego imieniem i nazwiskiem. Co tak naprawdę doprowadziło do odrodzenia Voldemorta.

Zeszłoroczne Halloween było spokojne. Harry przesiedział je w dormitorium, bo nie chciał spędzić wieczoru otoczony masą rozchichotanych uczniów, którzy zajadali się słodyczami, ciastami dyniowymi i zachwycali się pięknie przyozdobioną Wielką Salą. Wpatrywał się w kawałek lustra, które miał od Syriusza, a Mapa Huncwotów była rozłożona przed nim. Harry miał również w ręku zdjęcie swoich rodziców, którzy śmiali się i tańczyli przy fontannie. Album, który dostał od Hagrida, był na poduszce.

W tym roku nie tęsknił tylko za zmarłymi. Nie było to tylko odchodzenie śmierci rodziców i życia, które mógł z nimi mieć. Nie była to walka z Trollem czy obrona własnego dobrego imienia.

Harry dostał zaproszenie od profesora Slughorna na podwieczorek przy herbacie w Klubie Ślimaka. Elegancka koperta leżała u niego na stoliku nocnym. Harry nie miał jednak zamiaru iść. Nie chciał siedzieć przy jednym stole z tymi wszystkimi uczniami i słuchać ich nudnych rozmów. Blaise powiedział, że się wybierze, bo zawsze lepiej wiedzieć z czym ma się do czynienia i jak można to wykorzystać. Zabini poszedł tam szukać sprzymierzeńców i robić to co Ślizgoni robią najlepiej – wykorzystać okazję. Harry nie chciał się w to bawić. Nie dzisiaj. Może nigdy.

Zamiast udać się na wieczorną ucztę z Ronem do Wielkiej Sali i siedzieć z tymi wszystkimi uczniami, którzy nazywali Draco potworem i bestią bez ludzkich uczuć, Harry udał się do Pokoju Życzeń. Chciał spokoju, a jednocześnie pragnął ludzi wokół siebie. Ale nie chodziło o Rona, Ginny czy Pansy z chłopakami. Pragnął tych, którzy nie mogli być z nim tego dnia. Remus wyjechał wczoraj, spędziwszy całe popołudnie z Harrym i rozmawiając długo ze Ślizgonami. Potter miał wrażenie, że wciąż czuje mocny uścisk Remusa, gdy ten się z nim żegnał. Ale teraz go nie było. Tak samo jak Draco.

Merlinie, Harry, nie sądził, że kiedyś będzie wręcz bolało go od uczuć, które czuł do blondwłosego Ślizgona. Czuł ucisk w klatce piersiowej z powodu tęsknoty za ostrym tonem Draco i jego złotymi oczami. Chciał poczuć jego palce na swojej skórze i miękkie usta, która dociskały się do jego własnych. Pragnął usłyszeć jako zachrypnięty śmiech i słowa, że Harry był tylko głupim Gryfonem. Pamiętał o ich niedoszłej pierwszej, oficjalnej randce, na którą nigdy nie udało im się pójść. Dla innych może to by było tylko pójście do Trzech Mioteł, by napić się kremowego piwa. Ale Harry chciał iść tam z Draco – usiąść przy jednym stoliku i porozmawiać na temat ludzi, którzy ich otaczali. Jedyne co miał teraz to własne myśli. Martwił się tym co się działo teraz z Draco, a świadomość tego, że nie wiedział nic, dobijała go jeszcze bardziej.

Skazany na życie || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz