28. Ludzkie przekonania

1.7K 148 188
                                    

 Ludzie mieli zły nawyk wypowiadania się na temat rzeczy, które ich nie dotyczyły. Wtrącania się w sprawy, mieszania i rządzenia. Lunatyk nienawidził tego w ludziach. Gardził tym od kiedy Remus pamiętał i Lupin nie potrafił się z nim nie zgodzić.

Przez cały dzień, rozmyślał jak będzie wyglądać wieczorne spotkanie Zakonu, na które wiedział, że musiał iść. Gdyby się nie pojawił, Tonks pewnie nie powstrzymałaby się od wybrednych komentarzy i insynuacji na temat tego co zobaczyła. A Remus nie miał ochoty, na zjazd wścibskich Zakonników we własnym domu. Był pewien, że Draco nie zareagowałby dobrze na takie odwiedziny. Harry też potrzebował teraz spokoju.

Dlatego, by zająć myśli, starał się ugotować dobry obiad, poczytać, przejść się z chłopcami na wspólny spacer, który im obiecał (gdzie Harry biegał w postaci szakala, a jego pasiasty grzbiet było widać z daleka) i nie rozmyślać co się może stać na spotkaniu Zakonu.

Widział jak Draco czaił się do niego, badał grunt kilka razy, ale nie zdecydował się podejść i zapisać pytania czy wyjaśnić sprawy, która go męczyła. Lupin nie naciskał, chociaż jego gryfońska ciekawość wręcz go zżerała o co mogło chodzić. Ale na samym początku obiecał sobie, że da Draco tyle przestrzeni i swobody ile będzie mógł. Nie miał zamiaru na niego naciskać i czegoś od niego żądać – jakby Wilk pozwolił na takie traktowanie.

Wychodząc jednak i zakładając połatany płaszcz, miał wątpliwości, czy mógł to tak zostawić. Ale w końcu każąc chłopcom popracować nad swoją wakacyjną pracą domową i wymianie zdań z Draco, który był coraz lepszy w szybkim pisaniu w czasie kłótni i nie chciał pisać o dwudziestoletniej wojnie goblinów w Szkocji na Historię Magii, skoro nie był pewien czy wracał do szkoły, Remus w końcu wyszedł.

Tuż przed teleportacją do parku przy Grimmuald Place, spojrzał na zapalone światło w salonie. Miał tylko nadzieję, że gdy wróci to dom będzie nadal stał, a chłopcy nie zostaną zaatakowani przez Śmierciożerców czy sami, między sobą nie zaczną walki.


***


Remus nienawidził Grimmuald Place 12.

Powodów było wiele, bo nadal pamiętał fakty jakie udało mu się wyłuskać z opowieści nastoletniego Syriusza Blacka na temat jego rodzinnego domu czy faktu, że po latach Łapa, który był więziony przez lata w Azkabanie, trafił tutaj, a Lupin miał wrażenie, że to było dla niego gorsze niż czarodziejskie więzienie. Sam też tu mieszkał przez jakiś czas dopóki Syriusz w swoim szaleńczym planie i chęci zadośćuczynienia, nie dowiedział się, że Remus kupił działkę i nie postanowił, że za majątek Blacków, wybudują tam dom.

Ale wejście na Grimmuald Place 12, po śmierci Syriusza Blacka, okazało się dość dużym wyzwaniem. Przez korytarz, mijając portret Walburgii, który był skryty za kotarą, przeszedł jak w amoku. Sunąc ręką po ścianie, miał problem, by złapać oddech i nie pozwolić sobie, wdychać zapachu, który unosił się w tym domu. Nie chciał szukać zapachu Syriusza, który pewnie gdzieś tam był, bo wiedział, że jeśli go teraz poczuje to załamie się całkowicie. Merlinie, jak on tęsknił za Blackiem.

Wchodząc do kuchni starał się nie patrzeć na nikogo. Nie szukać w tłumie osób znajomych twarzy. Chciał usiąść, wysłuchać tego co jest do powiedzenia, może dostać jakąś misję od Dumbledore'a, który nie dał mu żadnej od czasu walki w Departamencie Tajemnic tłumacząc się tym, że Remus musiał odpocząć, zebrać siły i znaleźć czas na opłakiwanie zmarłych. Lupin chciał mu powiedzieć, że podczas Pierwszej Wojny, nie mieli na to czasu, bo co tydzień umierali ich przyjaciele, a jego ostatnia żałoba po bliskich trwała przez dwanaście lat i miał dość. Ale milczał mimo że Lunatyk wręcz wyrywał się spod kontroli, gotów pokazać swój zwierzęcy gniew i rozpacz.

Skazany na życie || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz