43. Stado

1.9K 147 277
                                    


Draco wiedział, czym jest rodzina. Miał również świadomość, czym są przyjaciele. Sprzymierzeńcy. I przede wszystkim wrogowie. Jednak ciągle się uczył, co to znaczy posiadać stado.

Czytał dużo na temat wilkołaków. Rozmawiał z Remusem o likantropii, kontroli, dominujących wilkołakach i Alfach. Jednak ciągle miał wrażenie, że nie rozumiał, co to znaczy posiadać stado. Opiekować się nim i przewodzić.

Będąc dominującym wilkołakiem, wiedział, że pewnego dnia będzie mógł być Alfą, który posiada swoje stado. Grupę ludzi, wilkołaków, którzy będą znaczyć dla niego więcej niż rodzina. Jednak ta wizja, była dla Draco wręcz nieosiągalna i powodowała ucisk w klatce piersiowej.

Jego rodzina – ta biologiczna, z którą nie łączyły go tylko więzy krwi, ale dziedzictwo i spuścizna, nie okazała się dla niego wsparciem, kiedy tego najbardziej potrzebował. Ojciec wyrzekł się go w momencie, kiedy Draco przeżył ugryzienie, a matka, mimo że walczyła, nadal była skuta kajdanami, których nie mogła zrzucić. I Malfoy nie mógł zrozumieć, jak obcy ludzie mają stać się czymś więcej niż jego rodzice.

Może nadal nie rozumiał, jak to wszystko ma funkcjonować, ale pod koniec wakacji mógł mieć tego przebłyski.

Stado to nie ludzie, z którymi łączyły cię więzy krwi. To także nie są ludzie, którzy wymagają od ciebie niemożliwego, karzą, gdy coś pójdzie nie po ich myśli i wpajają ci nienawiść do ludzi tylko z powodu statusu krwi i miejsca urodzenia. Stado to ludzie, którzy kochają cię bezinteresownie, dbają o ciebie i troszczą się, nawet jeśli ty nie robisz tego samego, bo nikt nie nauczył cię, jak to prawidłowo powinno wyglądać. To ludzie, którzy stoją przy tobie na dobre i na złe, są oparciem i kotwicą. Stado to ludzie, którzy stali się twoją rodziną z wyboru, nie przymusu.

Na początku jego stadem stał się Remus. Osoba, która uratowała go, opiekowała się i zajęła, kiedy Draco stracił siły i chęci. Malfoy był mu wdzięczny za wszystko, co Remus zrobił i nadal dla niego robił, chociaż nie miał zamiaru nigdy się tak płaszczyć i wyznać mu to bezpośrednio. Potem przybył Harry – mały irytujący Gryfon w okularach, który czasami biegał na czterech łapach i z wywieszonym językiem. Ci dwaj dali mu naprawdę wiele, kiedy Draco miał tak niewiele. Ofiarowali mu coś, czego nie było można wymienić za pieniądze czy przysługi, i nie oczekiwali, że Malfoy kiedykolwiek to spłaci. Draco czuł, jak zaciskało mu się serce, kiedy myślał, że nie byłby w stanie tego zrobić. To wszystko również przerażało go równie mocno. Wilk natomiast był szczęśliwy. I to jeszcze bardziej powodowało cały huragan emocji, który czuł Draco, kiedy wpatrywał się w zielone oczy Harry'ego.

Draco miał świadomość, że nie dało się wybrać w pełni, kto będzie należał do jego stada. To była przede wszystkim decyzja Wilka. To on dokonywał wyboru, nie patrząc na ludzkie uczucia Draco. Jednak gdzieś w głębi duszy Dracona tliła się nadzieja, że jego przyjaciele zostaną zaakceptowani przez Wilka. Staną się kimś więcej niż osobami, które są tolerowane, a będą kimś, za kim Wilk będzie w stanie stanąć z wyszczerzonymi zębami i warkotem, by bronić tych osób przed wrogim atakiem. Malfoy łudził się, że kiedy to się stanie, nie będzie w stanie udawać, że pasował mu układ, na który się zgodził.

Wiedział, że jego przyjaźń z Pansy, Blaisem i Teodorem zachwiała się niebezpiecznie, w momencie, kiedy każde z nich zostało wplątane w wojnę, w której nie chcieli brać udziału. Jednak jeśli Wilk był jego jedyną nadzieją, że nie będzie musiał udawać tego, że nie zależy mu na nich bardziej, niż powinno, byłby bardzo zadowolony.

Potrzebował, by mury, które wzniosły się między nimi, zostały zburzone. Najlepiej raz na zawsze.

Wilk Draco był niecierpliwy, a to jak powoli poruszał się Draco, by przywrócić relacje, jakie miał z przyjaciółmi, było dla Wilka zbyt powolne.

Skazany na życie || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz