Wilk Draco kręcił się nerwowo pod skórą Malfoy'a i powodował, że ten wiercił się na fotelu w salonie przez co przyciągał niechciany wzrok Pottera.
– Dobra, Malfoy, co się dzieje? – zapytał w końcu Harry i odłożył zadanie domowe z Transmutacji, do którego zrobienia zmusił go Remus, gdy wychodził na spotkanie Zakonu. Harry nawet nie spytał się go w ciągu dnia czy może pójść z nim. Gdy tylko usłyszał o zebraniu i gdzie ma się odbyć, wiedział, że nie będzie w stanie przebywać na Grimmuald Place 12. Skończył więc w salonie z nerwowym Draco, czekając, aż Remus wróci. Leżące pergaminy i księgi na stoliku, wydawały się naprawdę nieważne, patrząc na stan w jakim był blondyn.
Draco spojrzał spod byka na Harry'ego. Miał ochotę mu odpowiedzieć, że to nie jego interes, ale po pierwsze jego bolące gardło nie pozwalało mu na nic więcej niż na dwa słowa na raz, a po drugie zakopał topór wojenny z Potterem i to zmuszało go do bycia miłym.
Dlatego najmilej jak potrafił, wziął swój zeszyt, długopis i zapisał:
„Czy to zawsze tak długo trwało? To picie herbatki ze starym Dumbledorem i mówienie jacy to Śmierciożercy są źli?"
Kilka miesięcy temu Harry by się gorąco sprzeciwił takim słowom w stosunku do Zakonu. Ale po śmierci Syriusza, po tym jak grupa nastolatków walczyła w Departamencie Tajemnic, gdzie Dumbledore go unikał przez cały rok szkolny, gdzie Potter naprawdę go potrzebował, nie miał siły się sprzeczać z takim opisem.
– Myślę, że Remusowi trochę dłużej się zejdzie, jak będzie musiał odpowiedzieć na wszelkie pytania dotyczące naszej dwójki – odpowiedział Harry i oddał Draco jego zeszyt. Nie rzucił go jednak tak jak zrobił to Malfoy tylko wstał i normalnie podał. – Ale na pewno pani Weasley zrobiła coś do jedzenia i Remus coś nam przyniesie.
Harry ze śmiechem przeczytał kolejne pytanie Draco, które ten właśnie zapisywał.
– Haha, tak Draco to będzie jadalne, nawet dla ciebie i twojego arystokratycznego podniebienia.
Remus wrócił kilka godzin później. Był wyraźnie zmęczony, ale z uśmiechem postawił na stole talerz z plackiem jabłkowym od pani Weasley. Harry z dumą mu opowiedział jak zrobił całą pracę domową z Transmutacji i zaczął żartować z Draco, który po kilku docinkach rzucił w Pottera długopisem, trafiając go prosto w policzek. Nawet Remus nie mógł przestać się śmiać mimo że ledwo patrzył na oczy.
– I jak było? – zapytał Harry, gdy zrozumiał, że Remus nie miał zamiaru powiedzieć im jak przebiegło spotkanie Zakonu Feniksa.
– Harry...
– Nie, Remus. Draco odkąd tylko wyszedłeś z domu, był nerwowy, a ja mam prawo wiedzieć co tam się działo, bo na pewno mówiliście o mnie. I Draco. I Voldemorcie.
Malfoy drgnął, gdy usłyszał swoje imię i zaraz to należące do Czarnego Pana. Ale musiał przyznać Potter'owi rację. Mieli prawo wiedzieć, co się tam działo, nawet jeśli pewnie nie omówili tam żadnego planu ataku na Śmierciożerców, tylko użalali się jak to źle się teraz dzieje. To Draco wiedział czytając tylko Proroka Codziennego.
– Dobrze – poddał się Remus i odłożył łyżeczkę z kawałkiem placka od Molly. – Od czego mam zacząć? Od tego jak Tonks prawie publicznie oskarżyła mnie o romans z Draco i zarażenie go likantropią, po tym co rano zobaczyła, gdy tu była? Czy od tego, że Molly prawie mnie przeklęła jak to usłyszała? – Draco zastygnął po tych pytaniach, a Harry skulił się, gdy usłyszał ton jakim mówił Remus. Tylko raz Lunatyk tak się do niego odezwał. Gdy przyłapał Harry'ego z Mapą Huncwotów. – Czy, Harry wolisz posłuchać jak musiałem wręcz prosić ich wszystkich, by pozwolili ci tu zostać ze mną? A może najlepsze zostawimy na koniec? Dwugodzinna dyskusja o Ustawie Antywilkołaczej i przypomnienie mi na każdym kroku jak bardzo uciskane są moje prawa, to było coś co chciałem słuchać, po tym jak oskarżyli mnie o to, że przemieniam swoich nastoletnich kochanków w wilkołaków.
CZYTASZ
Skazany na życie || Drarry
FanficGdzie Draco zostaje wilkołakiem. Wszystko przez to, że Lucjusz Malfoy nie wykonał rozkazu Czarnego Pana i nie przyniósł mu Przepowiedni z Departamentu Tajemnic. Dał się pokonać kilku członkom Zakonu Feniksa i grupce uczniów. Znowu zawiódł jak to ują...