53. Malfoy Manor

1K 84 90
                                    

Severus Snape wiedział, że Dyrektor nie był człowiekiem głupim. Czarodziej pokonał Grindelwalda, miał Order Merlina Pierwszej Klasy i stał się Dyrektorem Hogwartu. Jednak przede wszystkim nie był osobą głupią. Bo głupcy umierali zbyt młodo i nigdy nie była to szybka śmierć. Umierali w imię ideologii, która została stworzona przez osobę z wizją. Dumbledore był uznawany za ikonę jasnej strony. Severus, który latami manewrował, między obiema stronami tej wojny wiedział, że to nigdy nie chodziło o ich przywódców. Istotą tego wszystkiego było to, w jaki sposób umieli zmanipulować tłumy, przekonać ludzi do swojej wizji świata i zmienić zdanie jednostki, że warto umierać za coś, co nigdy nie będzie dostępne i w zasięgu ich dłoni.

Albus Dumbledore przede wszystkim był szachistą. Umiał ustawić pionki w pierwszej linii ognia i patrzeć ze sztucznym żalem jak umierają. Potrafił rozplanować czy wysłać gońca, czy skoczka w dane miejsce. A wieża miała czekać na odpowiedni moment, aż mistrz szachownicy zdecyduje czy czas obalić króla, by ratować królową.

Snape nienawidził gry w szachy.

Czasami łapał się na tym, że zastanawiał się, kim był dla Dyrektora. I nigdy nie umiał się przekonać, że nie był tylko pionkiem, ewentualnie gońcem. Był kimś, kogo można łatwo stracić.

Snape wiedział, że dla Dumbledore'a Draco był tylko pionkiem. I to jednym z tych niewygodnych, które znajdują się nieco zbyt blisko innej ważnej figury, która miała za zadanie zniszczyć Czarnego Pana. Pionek, którego nie można było kontrolować, który miał wpływ na innych i to on zamiast szachisty ustawiał ich według własnych zasad. Takiego pionka należało jak najszybciej usunąć z szachownicy, zanim dokona szkód, których nie można cofnąć.

Severus to wszystko wiedział, ale się z tym nie zgadzał. Nie był jednak w stanie przekonać Dyrektora, że odsyłanie Draco do Malfoy Manor gdzie byli Śmierciożercy, gdzie była szalona Bellatrix, gdzie Carrow miał obsesję na punkcie noży, a Greyback zrobił tam sobie legowisko, było wysyłaniem nastolatka na śmierć. Z opóźnionym zapłonem, powolną i krwawą, ale śmierć. Nikt jednak nie powiedział, że szachista przejmuje się losem pionków po tym, jak strąci je z szachownicy.


***


Draco zrozumiał, że od wakacji jego reakcje na pewne rzeczy są nieprzewidywalne. Wilk dyktował warunki i podsycał ogień, wtedy kiedy potrzebny był lód. Przez niego Draco stał się kimś, kto nie umiał dopasować swoich emocji i reakcji do sytuacji. Lucjusz uczył go tego od drugiego roku życia, a blondyn stracił to w momencie, gdy Wilk doszedł do głosu.

Siedząc jednak, w gabinecie Dyrektora Draco zrozumiał, że czasami jego reakcje nie będą zależne od Wilka, tylko od danej sytuacji.


***


Gdy Draco miał cztery lata, do jego domu włamali się pewni czarodzieje. Rzucali zaklęciami, zniszczyli hol, schody i cały salon. Draco pamiętał, że stał na piętrze przy schodach, kiedy to się stało. Zaczął krzyczeć, gdy zaklęcie zrzuciło cały kryształowy żyrandol na płytki w holu. Jego matka wybiegła z salonu z różdżką w dłoni i rzuciła klątwę, która trafiła jednego z agresorów. Potem Zgredek teleportował się obok Draco i przeniósł go do ukrytego pokoju w Malfoy Manor. Pokoju bez drzwi i okien, do którego było można dostać się tam tylko za pomocą magii skrzatów służących rodowi Malfoy'ów. Draco spędził tam dwie godziny. Pogrążony w niewiedzy, strachu i ze śladami świeżych łez na policzkach. Piszczał, krzyczał i wolał rodziców, ale nikt nie odpowiadał. Kiedy w końcu upadł i zwinął się w kłębek na dywanie przed kominkiem, Zgredek teleportował się do niego z powrotem. Pomógł oczyścić twarz, poprawił zmięty sweterek i powiedział, że to było dla panicza bezpieczeństwa. Wtedy po raz pierwszy Draco został zamknięty w miejscu bez wyjścia dla własnego bezpieczeństwa.

Skazany na życie || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz