Draco Malfoy poczuł jak jego serce zatrzymało się, w chwili, gdy ciało Harry'ego upadło na podłogę. Nie mógł oddychać, nie docierały do niego żadne dźwięki bitwy, nie czuł bólu we własnym ciele. Nie było nic, oprócz faktu, że Harry nie żył.
Został zabity.
Draco nie potrafił powiedzieć, jaki był jego następny ruch. Sekundy lub minuty zlały się w jedno, niewyraźne wspomnienie. Pamiętał, że wilkołak, który go przyszpilił został jakoś z niego zdjęty i Draco nawet nie wiedział dzięki czyjej pomocy. Ktoś musiał go z niego zrzucić i Malfoy wyczuł, że był w stanie się ruszyć. Albo może to on sam, pod wpływem emocji jakoś zdołał się wydostać. Nie pamiętał jak wstał, ani jak wbiegł z powrotem do holu, gdy zaklęcia wciąż latały wokół niego. Nie słyszał śmiechu Voldemorta, ani krzyku Bellatrix, że Harry Potter nie żył.
Był skupiony tylko na nieruchomym ciele Harry'ego, na jego szeroko otwartych oczach, które zamiast błyszczeć były matowe.
Padł na kolana obok niego.
– Harry? – zapytał łamiącym się głosem.
Merlinie, nie.
Nie!
– Harry? – wykrztusił imię Gryfona i trzęsące się dłonie położył na jego klatce piersiowej. Nie wyczuł żadnego ruchu. – Harry! Harry, obudź się!
Nic jednak się nie stało.
Dopiero wtedy Draco to poczuł. Tą przerażającą myśl, że Harry naprawdę nie żył. Nie mógł wyczuć jego pulsu, nie czuł unoszącej się klatki piersiowej. Pottera nie było.
Łzy zaczęły mu spływać po twarzy, a Draco nie zrobił nic, by je ukryć. Nie liczyło się, że ktoś mógł to dostrzec. Był skupiony tylko na martwym ciele Harry'ego.
Potter umarł, bo przybył po Draco. To była wina Malfoy'a, że tak się stało, że został zmuszony do walki z Voldemortem. A on był zbyt słaby, by samemu uciec, tylko czekał na ratunek. A Harry jak typowy Gryfon przyszedł go ratować i umarł.
Draco zaczęło brakować powietrza w płucach i zaczął się dusić. Szlochał nad ciałem Harry'ego, a uczucie straty wręcz go powaliło.
Nie.
Nie!
Harry miał żyć. Potter miał cieszyć się życiem, które Draco pragnął dla niego. Nigdy nie chciał, by ten się dla niego poświęcał. Nie mógł znieść myśli o tym, a teraz stało się to prawdą.
Serce Draco krwawiło na myśl, że stracił Harry'ego. On był jego nadzieją, domem i miłością. Nie mógł poświęcić myśli o świecie, w którym zabrakło Harry'ego. Spędził tygodnie w Malfoy Manor wiedząc, że Potter był bezpieczny i to było jedyne co trzymało go przy zdrowych zmysłach.
Przerażający dźwięk wyrwał się z jego gardła, gdy spojrzał w te matowe, zielone oczy i wyciągnął rękę. Uwielbiał te spojrzenia pełne miłości, zaciętości i radości. Patrzył w oczy Harry'ego, gdy ten opowiadał mu o dowcipach w Pokoju Wspólnym Gryffindoru, gdy pocieszał go, bo Draco się załamywał. Te same spojrzenie miał w swojej postaci szakala, który skakał na niego podczas spacerów w lesie i biegu w czasie pełni księżyca. Malfoy zasypiał wyobrażając sobie te ciepłe oczy ukryte za okularami. A teraz wyciągnął rękę, która trzęsła się niesamowicie, jakby bojąc się dotknąć Harry'ego, by móc delikatnie zamknąć mu oczy.
Gdzieś w dalekich zakamarkach umysłu Draco poczuł jak jego Wilk zawył z rozpaczy. To było jak przebudzenie potwora z długiej drzemki, ale w najgorszym możliwym momencie. Bo stało się to dopiero wtedy, kiedy Harry był martwy. I trwało to tylko ułamek sekundy.
CZYTASZ
Skazany na życie || Drarry
FanfictionGdzie Draco zostaje wilkołakiem. Wszystko przez to, że Lucjusz Malfoy nie wykonał rozkazu Czarnego Pana i nie przyniósł mu Przepowiedni z Departamentu Tajemnic. Dał się pokonać kilku członkom Zakonu Feniksa i grupce uczniów. Znowu zawiódł jak to ują...