30. Złota Trójca

1.9K 164 311
                                    

Gdy Draco wyszedł przed dom jego oczy miały złoty kolor, dłonie były zaciśnięte w pięści, a Wilk warczał agresywnie gotów bronić Lunatyka i Pottera, przed tymi, którzy właśnie teleportowali się na podwórko.

Gdy Remus wyszedł przed dom miał różdżkę w dłoni, a jego pierwszą myślą było to, że pracownicy Ministerstwa właśnie przybyli. Przedwczoraj wysłał swoje zgłoszenie na Listę, w której zawarł wszystko co było trzeba i od tego momentu tylko czekał na ich przybycie w celu skontrolowania miejsca gdzie wraz z Draco przechodzą pełnię.

Gdy Harry wyszedł przed dom również miał różdżkę w dłoni, nie przejmując się tym, że nie miał siedemnastu lat i poza szkołą nie mógł czarować. Pierwsze co zobaczył to czwórkę osób, które znał bardzo dobrze. Pani Weasley, Fred, Ron i Hermiona właśnie się teleportowali.

***

Draco nie mógł uspokoić Wilka nawet na sekundę. Fakt, że ktoś niespodziewanie się teleportował przed ich domem, powodował jedynie niepokój. Draco zrozumiał po tym jak Remus wrócił kilka dni temu z zebrania Zakonu, że zależy mu na tym, by cała ich trójka była razem. Jego Wilk zaczął lubić Harry'ego i nie był już tak zazdrosny. Remus był dużo szczęśliwszy, gdy Potter tu był, a Draconowi chodziło o to by Lupin o nic się nie martwił. A może to były pragnienia Wilka. Czasami Malfoy nie umiał jeszcze tego jednoznacznie rozdzielić.

I uznał to miejsce, nie tylko za coś tymczasowego, ale również bezpieczną przystań, do której będzie mógł wracać. Stała się czymś co stracił w momencie kiedy musiał uciekać z Malfoy Manor pod osłoną nocy i w panice, ponieważ wtargnęli Aurorzy z nakazem aresztowania Lucjusza. A teraz zostało to zbrukane przez osoby, których Draco nie chciał widzieć. I gdyby miał cokolwiek do powiedzenia w tej kwestii, to pozbyłby się tych nieproszonych gości w przeciągu dwóch minut. Ale wiedział, że Remus by mu nie pozwolił. I właśnie na własne oczy widział jak Harry uśmiecha się szeroko na ich widok. Oboje opuścili różdżki, przez co Wilk Draco był jeszcze bardziej czujny, skoro oni stwierdzili, że nic im nie zagraża. Malfoy był gotowy do obrony.

Czuł zapach Weasley'ów i Granger. Widział ich uśmiechnięte i zadowolone twarze, jakby cieszyła ich myśl, że zakłócili spokój i zniszczyli wszystko swoim przybyciem. Merlinie, jak Draco ich nie znosił. Wilk czując emocje Malfoy'a i patrząc na to jak ci ludzie się zjawili, wręcz nie tylko ich nie tolerował, ale pragnął skrzywdzić.

– Harry, kochaneczku! – Krzyk Molly, spowodował, że Draco wzdrygnął się, a jego palce wyprostowały, bo gdyby była taka możliwość to Wilk z chęcią zamachnąłby się ręką i przedarł jej gardło ostrymi pazurami, tylko po to, by nie krzyczała.

– Molly, co za niespodziewana wizyta – odezwał się uprzejmie Remus. – Nie mieliśmy pojęcia, że wpadniesz. Chociaż było to do przewidzenia – dodał już szeptem, który Draco usłyszał tylko dzięki wyostrzonym zmysłom.

W tym momencie stało się kilka rzeczy na raz. Molly odpowiedziała coś Remusowi, ale Draco nie zakodował co. Harry postanowił przywitać się z przyjaciółmi, którzy ruszyli w jego stronę, a Wilk stwierdził, że nie mógł na to pozwolić. Kontrola Draco nad tym co robiła i jak reagowała jego wilkołacza część, właśnie runęła, a złote oczy zaświeciły się mocniej i całkowicie wyparły szare tęczówki Malfoy'a.

– Nie – wywarczał Draco i złapał Harry'ego za przedramię, przytrzymując go w miejscu i wytrącając go z równowagi. – Nie pójdziesz.

Harry odwrócił głowę w stronę Malfoy'a, ale ten nawet na niego nie patrzył, ponieważ wzrok miał skupiony na Molly Weasley.

– Draco? – zapytał Harry. Czuł z jaką siłą Malfoy go złapał i wiedział, że Wilk musiał mieć w tym swój udział. – To moi przyjaciele.

Skazany na życie || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz