Rozdział 16

111 15 16
                                    

  Orissa

– Kiedy byliśmy młodsi bawiliśmy się tutaj między kukurydzą. Każdy się chował, ale musiał zostawić jakiś ślad, dla tego, kto szukał. Moim sekretnym śladem były supełki z trawy, wiązałam je na łodygach kukurydzy – mówiła Rose.

Już od ponad czterech godzin zbieraliśmy kolby do koszy, Theo pokazał mi jak mam je odcinać. Rose cały czas gadała, ciągle opowiadała dawne historie z dzieciństwa, jednak nie zbyt uważnie ją słuchałam. Moje myśli zaprzątało to co powiedziała wcześniej. Orin pobił Nathana. Podobno Nathan powiedział coś na mój temat przy ognisku i Orin rzucił się na niego. Byłam dziwnie szczęśliwa z tego powodu, chociaż nie cieszyła mnie brutalność tego świata, chłopak zasłużył sobie na to.

– Tylko Orin i Theo się nie bawili – powiedziała patrząc z wyrzutem na chłopaka.

– Nie odpowiadało mi towarzystwo – zażartował chłodno.

Granatowooki sięgał po kolby, które rosły za wysoko. Ja i Rose nie grzeszymy zbyt dużym wzrostem, chociaż dziewczyna mogłaby podlecieć w górę aby je ściąć. Nie używała mocy, żeby przyzwyczaić się do życia bez niej. Wszyscy w plemieniu mieli taki nakaz, wydany jeszcze przez ojca Orina.

– Ja tam uwielbiałem te zabawy – odezwał się Serin.– To było jeszcze na wschodnim polu, teraz już go nie ma.

Rose spojrzała na niego z delikatnym uśmiechem pogrążonym w wspomnieniu.

– Już dawno zabrał je Mrok – wyjaśniła.

Serin sprawnie posługiwał się nożem, jednak w walce nie był już tak dobry. Był zbyt sztywny, ale silny. Może to wystarczyło by pokonać przeciwnika. Zauważyłam, że wymienia dziwne spojrzenia z Theo, który cały czas sprawdzał gdzie ja jestem. Pilnował mnie. Nathan też był gdzieś w polu, Orin był na polowaniu z myśliwymi, więc pewnie Serin zastępował jego tutaj.

Odcięłam kolejną kolbę i wrzuciłam do kosza leżącego na ziemi. Dość dużo zebraliśmy, a nie czuliśmy zmęczenia. Było chłodno, jednak praca nas rozgrzewała. Rose i Serin cieszyli się na to zbieranie, Theo mniej, ale aktualnie był to obowiązek każdego z plemienia. Trzeba było przygotować wszystko przed zimą.

– Nie wolałbyś być na polowaniu?– zapytałam cicho Theo, kiedy podszedł bliżej.

Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się półgębkiem.

– Wolałbym, ale ty jesteś tutaj – powiedział cicho.

– Od tej strony cię nie znałem – zdziwił się Serin uśmiechając się szeroko.

Stał od nas jakieś dziesięć metrów dalej, ale jego świetny słuch i tak wyłapywał najmniejsze szepty. Wykorzystywał to, żeby podokuczać chłopakowi. Ja na jego miejscu nie robiłabym tego, Theo patrzył na niego spod byka z groźną miną.

– Nie znasz mnie wcale – skwitował.

Rose na nowo zaczęła opowiadać historię o tym, jak się zgubiła w polu i tak usilnie próbowała się wydostać, że właśnie wtedy ujawniła się jej moc. Bardzo chciała zobaczyć gdzie aktualnie się znajduje, podskakiwała żeby wyjrzeć poza zarośla, ale nie udawało jej się. W końcu wyobraziła sobie jak wysoko wybija się w powietrze i tak się stało. Była bardzo szczęśliwa, miała wtedy sześć lat, podobno to bardzo szybko jak na ujawnienie mocy.

Serin powiedział, że on zawsze znajdował drogę dzięki słuchowi. Podobno słyszał rzeczy dziejące się wiele kilometrów dalej. Zastanawiałam się jak to jest mieć tak czuły słuch, czy wszystkie te dźwięki nie doprowadzały by mnie do szału?

Płomień : DziedzictwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz