Rozdział 28

131 11 20
                                    

Orissa

Czułam się strasznie ciężko, jakby to wspomnienie wywarło na mnie jakiegoś rodzaju lęk. W mojej głowie kłębiły się teraz mgły. Wspomnienia, o których nie miałam pojęcia. Wspomnienia, które ktoś mi odebrał, zatarł je w moim umyśle. Siedziałam na miękkim łóżku, które wydawało skrzypnięcia przy najmniejszym ruchu i patrzyłam przez okno na wychodzący zza chmur księżyc.

Szamanka zaprowadziła każde z nas do osobnego pokoju, a każdy z nich miał przygotowaną wielką misę z wodą, która mimo upływu czasu wydawała się być ciągle ciepła. Dziwiła mnie wielkość chatki, gdyż z zewnątrz zdawała się być dużo ciaśniejsza. Westchnęłam i opuściłam słabo głowę. Wstałam z miejsca krzywiąc się przez dźwięk jaki wydało łóżko. Czułam jak bardzo mam napięte mięśnie i zapragnęłam wejść do wody. Szybko więc rozebrałam się i mimowolnie westchnęłam, gdy ze smutkiem oglądałam swoje ciało. Nigdy jego widok mnie nie zachwycał, nie miałam figury takiej, jaką miały wszystkie dziewczyny w kopule. Zawsze miałam szersze biodra, grubsze uda i nigdy nie miałam płaskiego brzucha. Teraz ten obraz psuły dodatkowe, znikające już pręgi po moich paznokciach.

Szybko zatopiłam się w ciepłej wodzie i odchyliłam głowę do tyłu. Nie lubiłam brać kąpieli, jednak teraz było to bardzo kuszące, a woda tak pięknie pachniała. Poświęciłam niedługą chwilę na obmycie ciała, a zaraz po tym zwyczajnie leżałam w ciepłej wodzie, rozkoszując się spokojem. Nie trwał on długo, gdyż po moich plecach przebiegł dziwny dreszcz, a zaraz po nim usłyszałam zgrzyt zawiasów. Wystraszona szybko usiadłam zasłaniając nagie ciało i spojrzałam ze strachem w kierunku drzwi.

– Przepraszam!– Usłyszałam spanikowany głos Orina.

Chłopak zamknął drzwi, ale pozostał w środku pokoju zasłaniając oczy dłonią. Oddech ugrzązł mi w gardle i nie wiedziałam co mam zrobić. Po prostu zastygłam. Wstydziłam się, ale cieszyłam, że go widzę.

Zarumieniłam się. Kompletnie się nie poznawałam. Raczej powinnam była krzyczeć, jakkolwiek zareagować.

Orin oparł pięść na czole i odwrócił się do mnie plecami.

– Może... przyjdę później?– zapytał dziwnym tonem.

– N-nie!– wyrwało mi się cicho.

Speszyłam się gdy chłopak zareagował na moją odpowiedź lekkim drgnięciem.

– Jesteś pewna?– Przekręcił lekko głowę, a ja mocniej objęłam klatkę ramionami i pochyliłam się zanurzając głębiej.

– T-tam jest ręcznik...– Miałam nadzieję, że zrozumie, iż nieumiejętnie proszę aby mi go podał.

– Tam?– zapytał.– Twoje „tam" jest możliwie wszędzie.

Zacisnęłam oczy zdając sobie sprawę, jak żałośnie wypadłam.

– Przy łóżku...– szepnęłam zawstydzona.

Chłopak spojrzał w jego kierunku unikając patrzenia w moją stronę. Szybko podszedł do łóżka i złapał za miękki ręcznik. Spuścił spojrzenie na podłogę i skierował się w moją stronę. Uważnie obserwowałam jego zmieszaną twarz, wydawał się być mocno zawstydzony. Idąc w moim kierunku potknął się, co mnie zdziwiło gdyż wbijał wzrok w swoje nogi. Zaklął cicho i wyciągnął rękę, w której trzymał ręcznik w moim kierunku. Niepewnie po niego sięgnęłam, a gdy to zrobiłam chłopak przesłonił sobie oczy dłonią. Uśmiechnęłam się, jego zachowanie było tak słodkie i rozczulające, że nie mogłam się powstrzymać. Szybko wyszłam z wody i obwiązałam się ręcznikiem. Drżącymi dłońmi przełożyłam mokre włosy na jedno ramię aby mieć pewność, że wszystko było zakryte. Chłopak podniósł wzrok i chwilę wydawało mi się, że jego twarz przybrała delikatnie czerwony kolor. Spojrzał na moje ramiona, którymi się oplatałam, a zaraz zlustrował moje ciało, na co wstrzymałam oddech. Chłopak zamrugał kilka razy, a ja nie czułam się dobrze widząc jego wzrok skierowany na moje podrapane uda. Nigdy jeszcze tak szybko nie znalazłam się w łóżku. Naciągnęłam ciepłą kołdrę pod samą brodę i lekko pochyliłam głowę, chowając twarz w mokrych kosmykach.

Płomień : DziedzictwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz