Rozdział 41

118 14 47
                                    

Orissa

Weszliśmy do sali trzymając się za dłonie. Orin, jak kamienny posąg, z zimną twarzą i pustym spojrzeniem. Tylko do mnie należał jego prawdziwy obraz i jego uczucia. Wszystkie oczy zwróciły się na nas, na nasze splecione dłonie, na mój uśmiech. Orin i Theo połączyli spojrzenia, granatowe oczy rozszerzyły się nagle, odczytując myśli przyjaciela. Niemal zachłysnął się powietrzem i spojrzał na mnie. Wyczytał wspomnienie pocałunku. Oblałam się rumieńcem.

Cornelia z uśmiechem wskazała nam miejsce naprzeciw siebie. Dokładnie te dwa miejsca były puste, jakby ci którzy mieli na nich zasiąść byli najważniejsi. Źle się z tym czułam.

Rose nachyliła się do mnie z krzywym uśmiechem.

– A więc nie Theo.

Uśmiechnęłam się do niej, a Orin posłał zaciekawione spojrzenie. Rose zmierzyła go i wyprostowała się na swoim miejscu.

– Zakochani?– zapytała z uśmiechem blond włosa wampirka.

– Chyba widzisz – mlasnęła ta w złotej sukni.

Mierzyła nas zniesmaczonym wzrokiem.

– Nazywam się Katerina – przedstawiła się blondynka.– Cornelia opowiedziała nam o tobie, razem z siostrą chciałyśmy cię poznać, zanim zdecydujemy się pomóc. Prawda Debro?

Druga tylko skinęła głową. Nie do końca wiedziałam co takiego mam powiedzieć, jak zacząć, czy opowiedzieć coś o sobie... A one nie kwapiły się do pytań. Patrzyły tylko na mnie swoimi czerwonymi oczami, jakbym była jedyną osobą w tym pomieszczeniu. Poczułam zimno dochodzące mnie zewsząd, zaciskające się na moim umyśle. Spojrzałam po twarzach wampirów ze strachem.

– Orisso, ja ci wierzę – odezwała się spokojnie Cornelia.– Debra i Katerina chcą poznać twoje myśli, chcą ci zaufać. Pokaż im, że nie muszą mieć podejrzeń...

– Sam chętnie też to zobaczę – odezwał się Lysander, podpierając twarz na pięści.– Nie wiem czy potrafisz nam się oprzeć, czy może tylko udajesz. Corneli nie udało się wejść do twojego umysłu, a jednak mnie wpuściłaś na jedną chwilę, nie zdążyłem zobaczyć za wiele i już coś mnie zablokowało.

– Pokażę wam wszystko, tylko powiedzcie jak mam to zrobić.

Chłód owinął się wokół mnie z niespodziewaną szybkością. Niemal czułam jak mój umysł zachodzi lodem. Nie było to przyjemne uczucie, przypominało ból, przez który zacisnęłam powieki. Jedyna ciepła rzecz, którą czułam to dłoń Orina zaciśnięta na mojej.

– Nie opieraj się – wysyczał Lysander.– Wpuść nas. Otwórz bramy swojego umysłu. Wyobraź je sobie.

Tak zrobiłam. Wyobraziłam sobie otwartą bramę, a wtedy chłód odpuścił. Otworzyłam gwałtownie oczy, czułam cztery pary rąk, wodzące po moich myślach, jakby były książką wypisaną na niematerialnych stronach. Czytali mnie, moją historię. W końcu zobaczyłam własny umysł, o ciemnych podłogach, wypełniony wysokimi regałami, na których zostały równo ustawione książki, a każda książka była wspomnieniem. Niektóre z nich obwiązane były ciasno łańcuchami, inne walały się nawet po ziemi, otwarte. Nie zdawałam sobie sprawy, że mój własny umysł może być aż tak ponury. Widziałam też ich, czwórkę wampirów czytających moje wspomnienia. Lysander i Katerina czytali to samo, zaglądając sobie przez ramiona, Cornelia wybrała coś innego, coś krótszego, a Debra... Ona stała przy regale, na którym najwięcej było książek obwiązanych łańcuchami. Wzięła jedną z nich w dłonie i mocno pociągnęła za kłódkę. Łańcuch opadł ze szczękiem na ziemię. Chciałam podejść, zobaczyć jakie wspomnienie się tam kryje, ale nie mogłam się ruszyć. Debra otworzyła książkę i w sekundę zatrzasnęła ją z trzaskiem. Coś mocno pociągnęło mnie w tył.

Płomień : DziedzictwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz