Theo
Shae przytykając palec do ust nakazała mi iść za sobą. Złapała mnie za rękę i podprowadziła do drzwi od kajuty kapitana, do których wczorajszego wieczora pukał Orin. Jak się szybko okazało, drzwi prowadziły na odrobinę szerszy niż moje barki korytarzyk, z którego można było dostać się do trzech osobnych kajut.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Trzy pokoje, dla trzech członków załogi.
Domyśliłem się, że środkowy należał do Ninrel po miniaturowym, drewnianym kole sterowym, zawieszonym na drzwiach. Shae wślizgnęła się do kajuty po prawej, mrugając do mnie. Coś było w tej dziewczynie. Nie ciągnęło mnie do niej emocjonalnie, co to to nie, ale pociągała mnie. Działała na mnie, jak tylko kilka osób w całym moim życiu. A jej wyuzdane szepty, którymi już zdążyła mnie kilka razy obdarować, sprawiły, że wrzała mi krew. Żadna z przygodowych dziewczyn tak nie potrafiła. No, może córka pewnego handlarza przejeżdżającego akurat przez kolonię Orina. Różnica polegała na tym, że każda z poprzednich liczyła na coś więcej, kiedy ja zapewniałem je, iż to tylko jednorazowa sytuacja. Shae nie liczyła na nic, doskonale wiedziała, że łączyć nas będzie tylko i wyłącznie jednorazowy, przygodny seks. I najwyraźniej nie miała z tym najmniejszego problemu, a to podniecało mnie jeszcze bardziej.
Niby byłem uwięziony z nią na jednym statku, na nie wiadomo ile jeszcze godzin, a zazwyczaj zmywałem się tuż po sprawie, ale nie czułem się z tym źle. Po jej sposobie bycia byłem w stanie stwierdzić, że nie jest jedną z tych, które następnego dnia szukają faceta by wisieć na nim jak rzep. Ona wiedziała czego chce. Potrzebowała zaspokojenia, tak jak ja. A to, że była chętna, a na dodatek atrakcyjna, było jak uśmiech losu.
Zamknąłem za nami drzwi, a gdy się odwróciłem dziewczyna pchnęła mnie na nie. Sięgała mi jedynie do brody, przez co musiała stanąć na palcach aby wbić się wargami w moją szyję. Przyjemny dreszcz spłynął w dół podbrzusza z miejsca, które łapczywie całowała. Nie pozostałem jej dłużny. Szybkim ruchem, łapiąc za jej krągłe pośladki, podniosłem ją i obróciłem nas tak, że to ona teraz opierała się plecami o drzwi. Jej nogi od razu owinęły się wokół moich bioder. Otarła się o mnie, odchylając głowę w tył. Tym razem to ja zacząłem całować jej delikatną szyję. Dosłownie wyczuwałem pod wargami jak szybko płynie jej krew w żyłach.
Shae wplątała jedną z dłoni w moje włosy, drugą przeniosła na swoją pierś. Gorąco uderzyło we mnie nagle, jakbym dopiero teraz uświadomił sobie, że nie jesteśmy jeszcze nadzy, a cała zabawa dopiero przed nami. Momentalnie zabrakło mi miejsca w spodniach, co dziewczyna przyjęła z jękiem aprobaty. Dłonią wodziłem po jej udzie, zahaczając o pośladek. Zacząłem schodzić w dół z pocałunkami, aż do rozpiętych guzików jej koszuli. Nie nosiła stanika, przez delikatny materiał mogłem dostrzec jej sterczące sutki.
Przez ruchy jej bioder jedyne na co miałem ochotę to zerwać dzielące nas ubrania już teraz. Chyba powiedziałem to na głos, bo ta zaśmiała się krótko.
– Opuść mnie – zażądała szepcząc mi do ucha.
Nie musiała mi dwa razy powtarzać. Stanęła tuż przede mną i patrząc mi głęboko w oczy złapała za moje dłonie. Ułożyła je na połach swojej koszuli, a przekaz był aż nadto jasny. Lubiła się zabawić. Rozerwałem jej koszulę szybkim ruchem, na który nawet ona podskoczyła ze zdziwienia, chociaż przecież się go spodziewała.
Pod ubraniami była jeszcze bardziej atrakcyjna. Jej nieduże, nabrzmiałe piersi sterczały dumnie eksponując chude, wyrzeźbione ciało. We wcześniejszej rozmowie jasno dała mi do zrozumienia, że kiedyś pracowała jako cyrkowa gimnastyczka. Wspomniała mi wtedy też, że chętnie pokaże mi jak gibkie ma ciało.
Krew kompletnie odpłynęła mi w dół podbrzusza. Oblizałem wargi i wślizgnąłem dłonie na jej wąską talię. Nie mogłem się powstrzymać i niemal od razu powędrowałem nimi w górę, by objąć jej piersi. Oddychała szybko, co chwilę zjeżdżając wzrokiem do uwypuklenia w moich spodniach. Podniecenie przejęło jej oczy we władanie. A ja zaraz miałem zrobić to samo z jej ciałem.
Przeszedł mnie dreszcz, kiedy jej zgrabne dłonie zaczęły rozwiązywać sznurek od mojej koszuli. Wysunęła go całkowicie i zagryzła wargę, aby zaraz zmysłowo ją oblizać, przysuwając się do mnie. Przyłożyła swoje nadgarstki do siebie i wysunęła je w moją stronę, wciąż trzymając sznurek. Odwróciła się, przywarła plecami do mojej klatki piersiowej, a pośladkami chętnie zaczęła kręcić po moim kroczu.
Z moich ust wyrwał się pełen przyjemności oddech.
Shae oparła głowę na moim ramieniu i odchyliła się w kierunku mojego ucha
– Zwiąż mi dłonie – poprosiła, jej gorący oddech wylądował na mojej szyi.
Nie trzeba było mi dwa razy powtarzać.
– Perwersyjnie, dziewczynko – odpowiedziałem, łącząc nasze wargi w pocałunku.
Już po chwili uwięziłem jej dłonie pod mocnym węzłem. Kolana jej zadygotały. Pierwsza oderwała się od moich ust, koszula zjechała jej z ramion wypuszczając nagą skórę na pełen widok. Jej związane dłonie wślizgnęły się pod moją koszulkę, zahaczyły o wrażliwe sutki i przesunęły się po twardniejących pod jej dotykiem mięśniach. Zobaczyłem błysk w jej oczach, a chwilę później mój wzrok delikatnie się zamglił.
Związanymi rękoma zaczęła rozwiązywać sznurek moich spodni. Dreszcz przyjemności wstrząsnął moim ciałem. Szybko i bez ogródek poradziła sobie z ich zsunięciem. Zbliżyła się, pocałowała mój obojczyk, grdykę i miejsce tuż pod szczęką. Kiedy już miałem złapać ją i przenieść nas na łóżko, ta odsunęła się i z figlarnym uśmiechem, patrząc mi w oczy uklękła.
Uklękła przede mną.
– Kurwa – sapnąłem na ten widok.
Jej związane dłonie sięgnęły do gumki moich bokserek. Nie wiedziałem, czy otarła się o mojego napiętego do granic członka specjalnie, czy przez przypadek, ale wszystkie mięśnie spięły się natychmiastowo w oczekiwaniu. Zwilżyła wargi zsuwając ze mnie bieliznę, przez co musiałem unieść ramiona aby przytrzymać się belki na niskim suficie.
Dawno, bardzo dawno nie miałem przed sobą takiego widoku. Oddychałem coraz głośniej, niespokojnie. Przymknąłem powieki czując jej ciepły oddech na tak wrażliwej skórze. Nie czekała długo, miała naprawdę zwinny język.
– Kurwa – wyrwał mi się aprobujący jęk.
Nie protestowała gdy wplątałem jej palce we włosy, nie narzuciłem jej swojego tempa, bo miała delikatny problem z połknięciem mnie całego, ale jednak sam ten ruch podniecił mnie jeszcze bardziej.
Obraz przed oczami zaczął mi się delikatnie zamazywać. Kręciło mi się w głowie, sądziłem, że od przyjemności jaką sprawiały mi jej zasysające się na mnie usta. Poczułem się lekki, całe napięcie zeszło ze mnie, jakby nigdy go nie było. Rozluźniły mi się mięśnie, niewidzącym wzrokiem patrzyłem na drzwi kajuty, za którymi rozbrzmiała kojąca melodia. Shae jęknęła zaskoczona, kiedy napiąłem się jeszcze bardziej w jej ustach.
To co robiła było niczym w porównaniu z przyjemnością jaką obiecywał mi głos melodii. Wołała mnie, uderzając w otumaniony doznaniami umysł. Ledwie widziałem kontury otaczającego mnie świata, ale to drzwi wydały mi się teraz najbardziej interesujące. Zrobiłem chwiejny krok w tył, a zaskoczone sapnięcie Shae ledwo dotarło do moich uszu. Nie skończyłem, ale nie było to ważne. Śpiew zapewniał mnie, że gdy tylko wyjdę za jego dźwiękiem spotka mnie niebotyczna przyjemność. Bezsilnymi dłońmi sięgnąłem po swoje bokserki i wsunąłem je na miejsce wraz ze spodniami. Shae uniosła się, chyba oburzona, ale jej twarz od razu się rozmyła. Widziałem tylko drzwi. Coś do mnie mówiła, czułem jak łapała za moją dłoń, za ramię, bark. Nie zatrzymałem się. Jej słowa rozbrzmiewały gdzieś za grubą taflą, przykryte kojącą melodią. Nutami obiecującymi tak wiele, wypowiadanymi głosem, na który zawsze wkradał się na moje ciało dreszcz. Chciałem go słuchać, zatonąć w nim. Uwierzyć. Tak jak lata temu.
Teraz kolejny raz otulał moje ciało, powodował przyjemne dreszcze i wodził widmowymi dłońmi po moim torsie, plecach i podbrzuszu. Doprowadzał do szaleństwa. Ledwie widziałem zamglonymi, zwilgotniałymi oczami, ale udało mi się chwycić za klamkę i wysunąć się z kajuty.
Melodia pochłonęła mnie doszczętnie.
CZYTASZ
Płomień : Dziedzictwo
FantasyZawsze czuła, że jest stworzona do czegoś więcej. Mimo, iż w Kopule była otoczona kochającą rodziną, przyjaciółmi i spokojem, dusiła się. Marzyła o tym aby wyjść na Zewnątrz, aby zobaczyć prawdziwe niebo, prawdziwe słońce, poczuć ciepło jego promien...