Orissa
Moja twarz dotykała czegoś bardzo zimnego. Nie było to przyjemne uczucie, zwłaszcza dlatego że nie miałam siły choćby otworzyć oczu. Całe ciało mnie bolało, w uszach szumiało zbyt głośno bym mogła cokolwiek usłyszeć, a powieki nie chciały współpracować z rozumem. Mrowienie rozchodziło się po całym poliku i schodziło dalej wzdłuż skamieniałego ciała.
– Ori?– Usłyszałam gdzieś w oddali.– Chyba się budzi!– Głos wydawał się coraz bliżej...– Ori słyszysz mnie? Jak się czujesz?
Powoli, bardzo powoli docierały do mnie słowa Rose. Było mi niewiarygodnie zimno, nie mogłam wykrzesać z siebie żadnego ruchu, jakbym zamarzła. Wiedziałam, że muszę na czymś leżeć, czymś niewiarygodnie twardym.
Przed oczami stanął mi obraz ostatnich wydarzeń, w uszach na nowo rozbrzmiał wrzask tamtego wampira palonego żywcem.
Otworzyłam oczy. Leżałam na podłodze, brudnej, kamienistej podłodze. Dostrzegłam kilka ździebeł siana, a zaraz po tym kraty. Spróbowałam się dźwignąć, lecz moje ciało wydawało się obce, jakby odłączone ode mnie.
Byłam w celi. Zamknięta za stalowymi kratami, obolała, zmarznięta. W szoku rozglądałam się po pomieszczeniu szukając... sama nie wiem czego szukałam.
– Obudziła się!– krzyknęła Rose.
Dopiero wtedy udało mi się ją zlokalizować, była obok, po drugiej stronie krat, w innej celi. Głos uwiązł mi w gardle. Patrzyłam tylko w jej szare, wystraszone oczy.
– Jak się czuje?– Usłyszałam głos Theo i szybko podążyłam za nim wzrokiem.
Nie mogłam go dostrzec.
– Nie jestem pewna...
Podskoczyłam zdziwiona czując dotyk na swojej skroni. Zdziwiłam się jeszcze bardziej kiedy doszło do mnie, że to ja sama się dotknęłam. Wtedy dopiero zaczęło mnie mrowić ramię, a zaraz po nim całe ciało, jakby wracało na swoje miejsce.
– Co się stało?– zapytałam w przestrzeń.
Moje gardło było tak zachrypnięte, że musiałam odchrząknąć kilka razy. Nie spodziewałam się żeby to coś dało.
– Pamiętasz cokolwiek?– pytała łagodnie ruda.
Kiwnęłam głową.
– Zamknęli nas tutaj, ocknęłam się wczoraj, Theo jeszcze szybciej...– Otworzyłam szerzej oczy.– Nie jestem pewna gdzie jesteśmy i kto nas tu zamknął...
– To chyba oczywiste kto.– Sarknął Theo.
Rose popatrzyła w naprzeciwległą celę, której nie mogłam dostrzec przez kamienne filary. Chłopak musiał tam być.
– Sarius i Serin jeszcze się nie obudzili...
– Orin – przerwałam jej.– Gdzie jest Orin?
Jej mina nie mówiła nic dobrego. Zrobiło mi się niedobrze, żołądek podjechał w górę gardła piekąc niemiłosiernie.
– Chyba go tutaj nie ma...
Nie wiem jak udało mi się tak szybko stanąć na nogi, ale niemal się wywracając podbiegłam do krat aby móc dostrzec Theo. Błagałam wszystkich Bogów aby Orin był cały. Granatowooki zerwał się z miejsca i tak jak ja przytrzymał się krat patrząc mi głęboko w oczy.
CZYTASZ
Płomień : Dziedzictwo
FantasyZawsze czuła, że jest stworzona do czegoś więcej. Mimo, iż w Kopule była otoczona kochającą rodziną, przyjaciółmi i spokojem, dusiła się. Marzyła o tym aby wyjść na Zewnątrz, aby zobaczyć prawdziwe niebo, prawdziwe słońce, poczuć ciepło jego promien...