»»-☆->🏕 Wakacje V 🏕 <-☆-««

100 7 3
                                    

🅺🅰🆁🅼🅰

-Proszę powiedz mi! Chce ci pomóc jak najlepiej... - powiedziałem i przytuliłem się do jego torsu,

-Będziesz zły że nie powiedziałem ci wcześniej... - powiedział i pogłaskał mnie po głowie,

-Jak mogę być na ciebie zły gdy jesteś w takim stanie...? - powiedziałem a następnie posadziłem go na swoich kolanach,

-No dobrze... Pare lat temu poznałem pewnego chłopaka, miał na imię Naoki. Naoki się we mnie zakochał co odwzajemniłem... - powiedział i zaczął się trząść,

-Nie bój się... Opowiadaj dalej. Ja też przecież byłem w związku, nie pamiętasz? - próbowałem go uspokoić,

-Tak... No więc Naoki wydawał się być miły, ale szybko się to zmieniło. Zostawał w pracy na dodatkowe godziny, myślałem że zostawał by zarobić trochę więcej ale tak naprawdę wtedy mnie zdradzał z innymi,

-Skąd ja to znam... Mnie też dziewczyna zdradzała z kim popadnie,

-Dobrze że mamy teraz siebie, ale wracając... Pewnego dnia Naoki przyszedł strasznie pijany a zarazem wkurzony, siedziałem w salonie i na niego czekałem a on z impetem do niego wszedł i się na mnie rzucił. Nie miałem na to ochoty... Ale on mnie zmusił do tego... Zmusił i wykorzystał... W taki sposób się na mnie wyrzywał,

-Co za zwyrodnialec... Niech go tylko dopadnę,

-Lepiej nie... Ma strasznego psa... Przejdźmy teraz do tego co mi się stało. No więc spacerowałem sobie po lesie i zauważyłem psa, nagle on zaczął biec w moją stronę i się wystraszyłem no więc zacząłem się powoli oddalać. Ale pies był szybszy i chwycił mnie za rękę. Potem nagle zjawiła się Pochi i ugryzła psa w nogę tym samym odwracając jego uwagę [...] No i potem uciekłem z Pochi...

-Zabije gnoja... Musimy się pozbyć jakoś tej obroży, - powiedziałem wkurzony,

-Wiem... Ale problem jest taki że ta obroża jest owinięta w sznur i nie ma jak dostać się do tego zapięcia, - powiedział Nagisa i chwile później chwycił za obroże i zaczął jęczeć z bólu,

-Obroża się włączyła...? To chyba niemożliwe by pilot miał tak daleki zasięg... Czyli musi być gdzieś tutaj... - zacząłem rozmyślać na głos,

-Ugh, Karma zrób coś...! - powiedział Nagisa,

-Już już, chodź do namiotu, - powiedziałem i wziąłem Nagise na ręce. Pochi poszła za nami więc nie było z nią problemu. Zaniosłem Nagise do namiotu i zacząłem szukać scyzoryka, - musi gdzieś tu być... - mamrotałem pod nosem. Ostatecznie udało mi się go odnaleźć. Szybko przeciąłem sznur który blokował zapięcie a następnie ściągnąłem te paskudną obrożę z szyi Nagisy, - Udało się, już to cholerstwo nie będzie sprawiać ci bólu,

-Dziękuję! - ucieszył się Nagisa i mnie przytulił, odwzajemniłem jego uścisk ale przytuliłem go mocniej, - K-Karma dusisz mnie...!

-Przepraszam, byłem głupi puszczając cie samego do lasu...

-Karmuś nie obwiniaj siebie, to przecież nie twoja sprawa, ważne że nic złego mi się nie stało, - powiedział i położył się na moje nogi,

-Nic ci się nie stało?? A co z tą ręką? Z resztą jesteś strasznie zimny, dodatkowo masz podrażnienia na szyi, - powiedziałem bawiąc się jego włosami,

-Zimno? Może i jest mi zimno ale teraz już nie będzie... - powiedział podnosząc się,

-Co masz na myśli...? - zapytałem ale nie uzyskałem odpowiedzi. Nagisa usiadł przodem do mnie na moich nogach, lekko się uśmiechnął i zarumienił. Domyśliłem się co Nagisa chciał zrobić więc go wyprzedziłem i zrobiłem to pierwszy, pocałowałem mojego małego aniołka bardzo namiętnie,

Karmagisa - od znajomych do miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz