🅽🅰🅶🅸🆂🅰
Gdy wysiedliśmy z taksówki to czym prędzej pobiegliśmy do szpitala. Zatrzymaliśmy się przy recepcji i zapytaliśmy gdzie leży Shiro, recepcjonistka nam powiedziała, że w sali numer 4. Mama Karmy poszła popytać trochę lekarzy jak jest ze stanem chłopaków. Przy sali stał lekarz, zapytał się mnie kim jestem, a ja wytłumaczyłem, że jestem rodziną Shiro, wpuścił mnie bez zastanowienia.
To co zobaczyłem w sali Shiro mnie zszokowało. Chłopak leżał na łóżku i był cały poobijany i miał na sobie dużo opatrunków, a mówił przecież, że z nim wszystko dobrze...
-BOŻE SHIRO! CO CI SIĘ STAŁO?! - Podszedłem do chłopaka jak najszybciej się dało, a następnie obejrzałem go całego z bliska.
-Ja to jeszcze nic... Gorzej z Karmą. - Powiedział ze łzami w oczach.
-Jak to gorzej??? To ty to jeszcze nic w porównaniu do niego??? - Zdziwiłem się mocno a Shiro tylko potaknął głową. - Boże w co wyście się wpakowali...
-Najpierw zboczyliśmy z drogi i sturlaliśmy się w dół drogi. Trochę ran i siniaków załapaliśmy, ale to nas nie powstrzymywało by iść dalej, niestety motor się zepsuł więc musieliśmy iść z buta. No i wtedy trafiliśmy na grupke jakichś pijaków, przynajmniej tak tylko myśleliśmy, ale gdy podeszli bliżej to zauważyliśmy, że to jest ten skurwiel z którym zdradziła go Hann. No i... Trochę się pobili.
-"Trochę"? Shiro co ty gadasz, najpierw mówisz, że wydarzył się mały wypadek, potem, że z Karmą jest fatalnie, a teraz jeszcze, że trochę się pobił, to jak w końcu z nim jest???
-Lepiej byś sam go zobaczył, leży piętro wyżej, w pokoju numer 15. - Powiedział Shiro.
Pogłaskałem chłopaka trochę po głowie, a następnie wyszedłem z pokoju i pokierowałem się na piętro wyżej, tam gdzie właśnie leżał Karma. Pojechałem windą na górę i odszukałem pokój z numerem 15, przed wejściem zapukałem i jakiś nieznajomy męski głos powiedział "proszę". Chwyciłem za klamkę i otworzyłem drzwi. W oczy odrazu wpadł mi Karma leżący na łóżku szpitalnym, cały w opatrunkach. Gdy mnie zobaczył to zrobił duże oczy, a następnie spuścił ze mnie wzrok. Ja stałem i nie mogłem zrobić ani kroku dalej, Karma naprawdę wyglądał okropnie... Było z nim o wiele, wiele gorzej niż z Shiro, kątem oka zauważyłem też, że na szyii ma ślady podduszania. Wokół głowy miał owinięty bandaż na którym było widać czerwoną plamę po krwi. Cała jego twarz była poobijana, lewa ręka zabandażowana, a na prawej dłoni widać było jak starte ma kostki, zapewne od tego bicia...
-Halo słyszy mnie pan??? - Zapytał lekarz. - Słyszał pan o co zapytałem???
-Huh? - Zdziwiłem się, wogóle go nie słyszałem... Czy aż tak byłem wpatrzony w Karmę? - Niestety nie słyszałem pana, przepraszam. Mógłby pan powtórzyć?
-Zapytałem się o to kim pan jest, a pan stał i się patrzył cały czas na pacjenta. Podejrzewam, że jest pan zatem jego rodziną?
-Ah, tak, tak jestem jego rodziną... Mógłby mi pan powiedzieć w jakim Karma jest stanie?
-Cóż... Jak pan widzi nie jest z nim najlepiej, będzie potrzebował operacji to jest pewne. Kość w prawej nodze jest złamana, dodatkowo zauważyliśmy, że ma jakąś starą ranę na brzuchu z którą też jest pare problemów. Sala operacyjna jest w tej chwili przygotowywana na jego operacje więc zaraz zostanie zabrany. W szpitalu będzie musiał zostać z jakiś miesiąc. Jeśli wszystko pójdzie dobrze to za 4 miesiące powinien w miarę funkcjonować, a za 6 miesięcy nawet nie będzie widać, że mu się coś stało, no ewentualnie blizny mu będą o tym przypominać. Dodatkowo nieuniknione jest to że będzie musiał przez te 4 miesiące jeździć na wózku bądź korzystać z kuli.
Na słowo "operacja" zamarłem. Spojrzałem się na Karmę, a ten zakrył sobie twarz ręką. Nie chciał na mnie patrzeć, nie wiem dlaczego, czy zrobiłem coś złego...?
-A można porozmawiać z pacjentem? - Zapytałem.
-Cóż, to zależy już tylko od pana Akabane. - Oboje spojrzeliśmy się w jego stronę i czekaliśmy aż coś powie.
-...Eh, nie odpuści więc bez sensu jest mówienie "nie". - Powiedział Karma i spojrzał się na mnie swoimi zmęczonymi oczami.
-Dobrze więc, zostawię was na 10 minut, potem przyjdę i zabiorę pana Akabane na operację. - Powiedział lekarz i wyszedł.
Podszedłem bliżej łóżka Karmy, a ten nie chciał na mnie patrzeć. Co ja niby takiego zrobiłem...? Nie kocha mnie już? A może jest zawiedziony, że nic nie zrobiłem... No, ale w końcu ja o niczym nie wiedziałem więc nie miałem jak im pomóc.
-Karma, czemu na mnie nie spojrzysz...? - Zapytałem, a on sie spojrzał i westchnął. - Zrobiłem coś nie tak? Proszę powiedz mi o co chodzi to się jakoś poprawię...
-Nie, Nagisa... Nic nie zrobiłeś, to ja coś zrobiłem, nie powinieneś widzieć mnie w takim stanie. Nie chciałem by Shiro ci mówił o wszystkim i powiedział ci gdzie się znajduję. A teraz stoisz przede mną i powstrzymujesz się od płaczu. Nie chciałem by to wszystko się tak potoczyło, to miała być miła przejażdżka, a wyszedł z tego okropny wypadek... Przepraszam cie Nagisa za to wszystko, proszę Nagisa nie zrywaj ze mną tylko dlatego, że zostałem kaleką... - Powiedział Karma i zaczął płakać.
-Karma to nie jest twoja wina! Nie wiedziałeś, że to wszystko się tak potoczy, to poprostu była nieszczęśliwa sytuacja i jak mógłbym z tobą zerwać? Po tym jak mi się oświadczyłeś? W życiu! Gdy wyzdrowiejesz zaczniemy planować ślub i się w końcu pobierzemy. Bardzo cię kocham Karma i serce mi się załamało gdy się dowiedziałem, że jesteś razem z Shiro w szpitalu. Dodatkowo jeszcze twój stan jest fatalny... Boje sie, że operacja się nie uda i umrzesz... A ja nie chce cię stracić! Chce umrzeć razem z tobą ze starości, chce by nas pochowali obok siebie w tym samym czasie. Po prostu nie chce czuć tego bólu gdy cię tracę... Musisz przeżyć! Musisz walczyć do końca Karma, proszę zrób to dla mnie... - Oboje mocno płakaliśmy, normalnie wodospad się nam lał z oczu. Trzymaliśmy się za dłonie i patrzyliśmy sobie nawzajem w oczy aż Karma przemówił.
-Nie poddam się aniołku, będę żyć długo razem z tobą, więc nie płacz już, nie umrę obiecuje ci to. Schyl się trochę to ci coś dam na pocieszenie. - Powiedział z uśmiechem na twarzy, ale też jego łzy wciąż lały się z oczu. Schyliłem się tak jak mi kazał, a on mnie pocałował.
-Wiem, że mi mówisz, że będziesz walczył... Że nie umrzesz... Ale ja boje się, że to był właśnie nasz ostatni pocałunek...
-Skarbie nie płacz już proszę. - Powiedział i przyłożył swoją rękę do mojego policzka i starł łzy. - Masz u mnie gwarant, że nie umrę, a jak stąd wyjdę to będziemy się całować ile tylko będziesz chciał. A teraz uśmiechnij się dla mnie, bądź dobrej myśli. - Karma się uśmiechnął, a ja spróbowałem po nim. Chwilkę później przyszło 3 lekarzy zabrać Karme na operację. Szedłem za nimi, a następnie zatrzymałem się przy sali operacyjnej ponieważ nie można tam wchodzić. Usiadłem na krześle które było niedaleko sali operacyjnej i napisałem SMS do mamy Karmy by przyszła pod salę operacyjną numer 3 gdzie Karma jest operowany. Nie zajęło jej długo dotarcie tutaj, przyszła razem z Shiro ponieważ lekarze pozwolili mu wyjść na trochę by nie leżał cały czas w łóżku. Wszyscy we 3 siedzieliśmy na krzesłach i czekaliśmy na rezultaty operacji...
-=₪۩۞۩₪= ℭ 𝔇 𝔑=₪۩۞۩₪=-
Witam w kolejnym jakże smutnym rozdziale. Następny powinien być bardziej wesoły, choć kto wie... Może Karma jednak nie przeżyje... To już zależy od lekarzy czy go zoperowują dobrze czy źle. A może nastąpią jakieś komplikacje w trakcie operacji? No tego to dowiecie się w następnym rozdziale.
Bayoo ♡
CZYTASZ
Karmagisa - od znajomych do miłości
FanfictionKayano, Rio, Rinka, Hinano oraz Ritsu postanowiły zrobić małą imprezę piżamową w domu zielonowłosej Kayano. Na tym małym piżama party koleżanki się dowiedziały od Ritsu że zhakowała telefon Nagisy i znalazła na nim jakieś dziwne słowa. Od tego momen...