»»-☆->🏖 Wakacje XI 🏖 <-☆-««

102 5 4
                                    

🅽🅰🅶🅸🆂🅰

-Zostaw mnie! To było tylko dla żartów! - kryknąłem i zacząłem się szarpać,

-Trochę wody nikomu nie zaszkodzi~ z resztą... Mówiłeś że ci gorąco,

-Nie! Zrobię co chcesz tylko mnie zostaw,

-Co zechcę, tak?

-Ta,

-No to zrób to ze mną dzisiaj~ - słucham? Że co mam dzisiaj z nim zrobić?

-Możesz wrzucać jeśli chcesz, - powiedziałem gotowy do bycia mokrym,

-Hahahah, tylko żartuje, wiedziałem że tak odpowiesz, - zaśmiał się i odstawił mnie na brzeg,

-No niezły ten żart, przez chwilę myślałem, że będę cały mokry,

-I co gdybyś był? Przecież masz na sobie kąpielówki,

-Ale mam też koszule, która już jest przez kogoś mokra, - powiedziałem wkurzony,

-Ja też jestem mokry i jakoś nie narzekam, mamy ręczniki w które możesz się wytrzeć,

-Ta... - powiedziałem i zacząłem iść w stronę leżaków, krótką chwilę później usłyszałem syk, odwróciłem się i zobaczyłem Karme który stał na jednej nodze, a druga mu krwawiła, - co się stało?

-Nadepnąłem na szkło...

-Ty to, ale masz szczęście.. - westchnąłem i pomogłem mu dojść do leżaków,

-Co masz przez to na myśli?

-No wiesz... Ręka, brzuch, teraz stopa, - zacząłem grzebać w plecaku by znaleźć apteczke,

-Ta, farta mam do takich rzeczy,

-Dobra mam, - powiedziałem trzymając apteczke w ręce,

-Chyba nie będziesz mi tego wyciągać, prawda? - zapytał przerażony,

-Spokojnie, wszystko będzie dobrze, ja ci tego nie wyciągnę, ale pójde po hotelowego lekarza by on mógł to zrobić. Jak na te chwile to ci tylko zabandażuje ranę,

-O-okej... - zawachał się Karma ale po chwili wysunął nogę dzięki czemu mogłem mu pomóc, a następnie wyciągnąłem szkło z jego stopy przez co Karma głośno krzyknął,

-Już dobrze, zabandarzuje i niedługo nie będzie aż tak mocno boleć, - powiedziałem i zacząłem bandarzować jego stopę,

-Tak się nie robi! Oszukałeś mnie! Nawet nie wiesz jak to boli... - powiedział zapłakany Karma,

-Gdybym powiedział, że ci to wyciągne to byś mi nie podał stopy więc musiałem skłamać... Przepraszam Karmuś ale to dla twojego dobra, - przeprosiłem i pogładziłem go po policzku,

-Wynagrodzisz mi to potem, a teraz chodź się przytulić,

-Awww, pewnie, - lekko się zarumieniłem i przytuliłem rudzielca.

Chwile później sprzątnąłem wszystkie zużyte rzeczy które były potrzebne do opatrzenia rany i położyłem się na leżaku obok Karmy.

***

-Ale się najadłem na tej kolacji, już dzisiaj nic nie wepchne, jak z tobą Karma?

-Wydaje mi się, że też już nic nie wepchne...

-Nie o to mi chodziło, jak z twoją stopą,

-Aaa, no to trochę boli gdy jej używam, ale chyba jutro będzie lepiej,

Karmagisa - od znajomych do miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz