skylar (poprawione)
Outer Banks - raj na ziemi.
Raj dla turystów, którzy zapatrzeni w idealny świat snobów, nie zwracają uwagi na to, że wyspę dzieli się na dwie różne sobie części:
Grube ryby; kieszenie wypełnione plikami banknotów, zjazdy klubów golfowych, najnowocześniejsze motorówki, obszerne jachty, pięćdziesiąt hektarów zwykłego fartu.
Płotki; dziesięć dolarów na koncie, przy dobrych wiatrach dwadzieścia. Ledwo stojące chałupy na mokradłach, fizyczne, niskopłatne prace, harowanie za nic.
Outer Banks był jak sen na jawie. Homary na śniadanie, popołudniowa rundka w golfa a w międzyczasie impreza na jachcie. Coś niewyobrażalnie wspaniałego, prawda?
Zwłaszcza jak nie jesteś tego częścią.
W mojej rzeczywistości byłam nikim. Zwykłym życiowym nieudacznikiem, któremu niezbyt poszczęściło się w testamencie rodzinnym. Zapach biedy i niskiej wartości można wyczuć na kilometr, dlatego też Płotka rozpozna każdą Płotkę w Północnej Karolinie. Bieda nas wszystkich łączy, choćbyś tego nie chciał, są tobie równi i równiejsi.
Zamieszkałam w stanie południowo-wschodniej części Stanów Zjednoczonych niecałe cztery lata temu, górując pustą kieszenią przed i po. Obecnie byłam zadomowiona w starej chałupie mojego najlepszego przyjaciela Johna Booker'a Routledge'a, który równie jak ja, trzysta sześćdziesiąt pięć dni w roku harował pod tyłkami Snobów. Z naszą małą grupą przyjaciół, w wolnym czasie szlajaliśmy się po południowej części wyspy, popijając tanie, zimne piwo, wkradając się na prywatne tereny, na których chwilę później ukazywał się szeroki ochroniarz Garry. Mogłam dać uciąć sobie wszystkie kończyny, że ten mężczyzna nie dostaje na tyle dużej wypłaty aby codziennie ganiać się z bandą nastolatków.
Oczywiście, zanim ułożyłam sobie życie w drewnianym domku przyjaciela, najpierw żyłam z rodzicami. Jednakże, niewyjaśnione okoliczności ich nagłego wyjazdu poza miasto sprowadziły mnie do tego, gdzie jestem obecnie. Utwierdzali mnie w przekonaniu, że chcą zarabiać więcej czego nie dostaną tutaj. Wszystko co się wydarzyło było mi i tak na rękę. Nie miałam nawet neutralnych relacji z własnym ojcem, co za tym idzie - nie chciałam przesiadywać we własnym domu.
Dobiłam im do rozumu, że nie mam zamiaru po raz kolejny opuszczać innego miasta, bo mnie to nic nie zmienia. Przekonałam matkę do zostawienia mnie w OBX, pod czujnym okiem John'a B. Ta debata nie trwała długo, gdyż tata chciał się mnie pozbyć już w dniu moich narodzin. Dlatego też, nie utrzymywałam z nimi kontaktu od ponad pół roku. I to nie jest tak, że sobie to postanowiłam, po prostu, zwyczajnie rozpoczęli udawanie, że nigdy nie wychowali szesnastoletniej dziewczyny.
Ale szczerze? Niekoniecznie mnie to obchodziło.
—Sky, jeżeli do cholery jasnej, zaraz nie wstaniesz i nie pomożesz mi posprzątać to...— nie skończył swojego monologu, gdyż pomimo dużego zmęczenia, rzuciłam wprost w jego ładną twarz poduszką.— Ale masz przerąbane, młoda damo.— poirytowany powiedział zaraz po tym. Kątem zmrużonego oka dostrzegłam, jak niebezpiecznie szybko kroczy w moją stronę.
CZYTASZ
Breaking The Rules| Rafe Cameron
Fanfiction!Książka nie będzie kontynuowana! Outer Banks raj na ziemi, prawda? Do czasu gdy nie poznasz najgorszej prawdy, o kimś kogo kochasz najbardziej.