skylar
-Nie powinnaś teraz stać.- mówił John B w kierunku jakby nagle nowonarodzonej Sarah, gdy prędko ulatnialiśmy się z domu doktora.
-Wszystko gra.- upewniła w słowach.
-Tylko spokojnie.- szepnął brunet zerkając zza framugi czy nikt przypadkiem na nas nie czycha.
Jak się okazało przez budynkiem stał jeden policjant rozmawiający z dwoma turystami, którzy zawzięcie opowiadali o tym co widzieli i kiedy.
-Cholera.- przełknął ślinę Booker chowając głowę.- Bez jaj.
-Ścigają was, co?- spytał staruszek jednak nie dostał odpowiedzi.- Coś o tym wiem. Ale mam pewien pomysł.- dodał i każde spojrzenie zeszło na niego.
Mężczyzna odszedł gdzieś w głąb domu a my dotrzymywaliśmy mu kroku. Szłam niepewnie za Johnem i Sarah. Blondynka odkąd się przebudziła nie zamieniła ze mną słowa, i choć domyślam się że jeszcze nie doszło do niej to że ja, to ja, to czułam mały przypływ smutku. Stanęłam na chwile zamyślona i wtedy przyjaciel odwrócił się, klepiąc mnie w łokieć.
-Hej, Sky.- szepnął a ja zrzuciłam na niego wzrok.- Wszystko gra?- spytał a ja kiwnęłam głową.
-Czekaj, powiedziałeś Sky?- spytała zmarnowana Sarah a ja wyprostowałam się, wtedy dziewczyna się odwróciła i skrzyżowała ze mną spojrzenia.- O mój boże Sky.- szepnęła wzdychając radośnie i oplotła mnie ramionami.
-Cześć.- wyszeptałam i sama ścisnęłam ją delikatnie w pasie, ponieważ domyślam sie jakiego bólu doświadcza w tym momencie.
-Czekaj, co ty tu robisz?- spytała odsuwając sie na milimetr.- Byłaś jeszcze wcześniej z...- machnęła palcem by się zastanowić a chłopak przerwał nam.
-Wiem, że mamy dużo do opowiedzenia ale nie ma teraz czasu dziewczyny.- wtrącił brunet.- Pogadamy jak dotrzemy do domu.- uśmiechnął się lekko i wtedy obie skinęłyśmy głowami.
-Przyjaciel diabła to mój przyjaciel.- wypowiedział starzec i wyciągnął kluczki z torby, podając je w dłoń Johna.
-Wow, dziękujemy.- powiedział chłopak a Sarah wzięła z ręki bruneta kluczyki.
-O rany.- szepnęłam chcąc ją przytrzymać gdyż się zachwiała z bólu.
-Jedziemy.- oznajmiła podchodząc do auta i wchodząc do środka.
-Co będzie, gdy znieczulenie przestanie działać?- spytał John.
-Będzie wyła z bólu.- oznajmił doktor.
-Ha! Znam ten ból.- zaśmiałam się opierając o maskę samochodu.
-Jak zwrócę panu ten wóz?
-Jedziecie na nabrzeże?- zapytał gdy John okręcił auto.
-Tak, stanowisko numer 39.- oznajmił.
-Idealnie. Włóż kluczyki pod klapkę wlewu paliwa i gotowe.- wyjaśnił a ja skierowałam się na tyły auta.
-Jest pan pewien?
-Przepłaciłeś za moją usługę, więc szerokiej drogi.
-Dziękuje.- powiedziała wystawiając głowę zza okna Sarah, a John B wsiadł do auta i odpalił silnik.
-Do widzenia!- krzyknęłam a mężczyzna poklepał tył auta i wtedy odjechaliśmy.
Jechaliśmy przez obrzeża miasta by nie zostać na widoku, wyglądałam tylko przez okno by zobaczyć miasto z bliska. Oparłam głowę o zagłówek i westchnęłam ciężko, i gdy poczułam wibracje w tylnej kieszeni spodni zdziwiona sięgnęłam po niego. Na wyswietlaczu pojawiło się imię mojego jak mniemam chłopaka, który zawzięcie i niecierpliwie do mnie wydzwaniał i wypisywał. Nie mogłam odebrać w obecności przyjaciół, więc wcisnęłam czerwoną słuchawkę i zaczęłam na spokojnie odczytywać wiadomości.
CZYTASZ
Breaking The Rules| Rafe Cameron
Fanfiction!Książka nie będzie kontynuowana! Outer Banks raj na ziemi, prawda? Do czasu gdy nie poznasz najgorszej prawdy, o kimś kogo kochasz najbardziej.