skylar
-O to i ona.- szepnął John B.
-Dobrze widzieć staruszkę.- wtrąciłam uśmiechając się delikatnie na widok starej wcześniej zamieszkanej przez nas chałupy.
-Witajcie w domu.- rzucił spokojnym tonem JJ na co posłałam mu nieśmiały uśmiech. To było tak cholernie męczące, nie móc go przytulić.
-Jeżeli mam być szczera. Nie mam ochoty wracać do domu.- oznajmiła Kiara.- Starzy pewnie urządzili mi pogrzeb.
-Ja też mam przechlapane bo zostawiłem wóz w Charleston.- wtrącił Pope a ja spojrzałam na Johna B.
-Pierwsza zaleta braku rodziców.- parsknęłam, chłopak pokręcił głową aby się tylko nie zaśmiać.
-Nie wiedzą że tu jesteście prawda? Czyli jak zjawicie się dwanaście godzin później, to nic to nie zmieni? Mam racje?- spytał JJ opierając się dłońmi o drewniane belki.
-Poniekąd.- westchnął Pope.
-Mamy więc dwanaście godzin, żeby się zabawić. Huh? Co powiecie na zlot bractwa Plotek?- pytał dalej z tym samym entuzjazmem wymalowanym na twarzy.
-Będziemy się martwić jutro.- oznajmił John szeroko się uśmiechając więc reszta również zaczęła się cieszyć.
-Gliny mogą nas szukać. To głupi pomysł.- wtrąciła zmartwiona Sarah a JJ z bananem na twarzy podszedł do niej.
-Sarah Cameron, znasz moją dewizę życiową prawda?- spytał. Dziewczyna unikając z nim kontaktu wzrokowego zaczęła się szczerzyć.
-Nie.
-„Wszystko dobre, co się głupio zaczyna".- wszyscy jej w chórku zacytowaliśmy a JJ radośnie zaklaskał w dłonie.
-Kto ze mną? Przynieśmy piwko!- wykrzyczał triumfalnie i każde z nas ruszyło za nim z usmiechami na twarzy.
rafe
Wypiłem kolejną szklankę wcześniej wypełnioną, drogim i siarczystym alkoholem który coraz płynniej przechodził mi przez gardło. Czułem, że byłem zalany prawie że w trupa ale nie powstrzymywało mnie to przed gadaniem do dwóch znajomych siedzących przy barze.
-Stary, odrzut Glocka 17 jest potężny.- zacząłem pijanym głosem pokazywać palcami udawany pistolet.- Ładujesz, celujesz i...- wydałem z siebie dźwięk wystrzelającej kuli i szturchnąłem faceta za mną.- Nie do wiary! Zwala z nóg.
-Przepraszam.- powiedział z wyrzutem facet za mną więc niemrawo odwróciłem się do niego.
-Ta?
-Mógłbyś przestać?- uniósł nonszalancko brwi do góry, patrząc na mnie z pogardą.
-Słucham?- spytałem nachylając się do niego.
-Czy mógłbyś przestać.- powiedział groźniej ale spokojniej, przez co ogłupiały patrzyłem na niego, następnie przęknąłem ślinę.
-Tak, mógłbym Bob.-powiedziałem patrząc mu prosto w twarz. Facet nie odpowiadając przekręcił oczami i przestał się na mnie patrzeć.- Napij się ze mną, cipko, dawaj.- oznajmiłem próbując wlać zawartość mojego kieliszka do jego, jednak nieudolnie wylało się na jego dłoń co go wkurzyło więc szybko wstał i mnie popchnął.
-Co ty wyprawiasz?!- wykrzyczał co zwróciło uwagę osób wokół.
-Siadaj!- krzyknąłem pchając go z powrotem na siedzenie i gdy miałem już przyczynić się do następnych kroków, podbiegł Kelce.
CZYTASZ
Breaking The Rules| Rafe Cameron
Fanfiction!Książka nie będzie kontynuowana! Outer Banks raj na ziemi, prawda? Do czasu gdy nie poznasz najgorszej prawdy, o kimś kogo kochasz najbardziej.