skylar
-Wpis z pamiętnika Denmarka. „Piętnasty sierpnia. Wypłynęliśmy z Port-au-Prince na spokojne morze. Natrafiliśmy na palący się hiszpański statek San Jose. Palił się cały pokład. Słyszeliśmy krzyki ludzi uwięzionych pod nim. Hiszpańskiemu dowódcy zależało na jednym. Cennym ładunku statku, krzyżu Santo Domingo i licznych sztabach złota. Chcieliśmy też pomóc załodze, ale Limbrey kazał nam wyciągnąć bagnety i zabronił wpuszczać Hiszpanów na pokład. Okradł ich i zostawił na smierć".- przeczytał Pope, gdy siedzieliśmy na tarasie w chałupie. John razem z Kie siedzieli na krzesłach, ja wraz z JJ'em leżeliśmy na kanapie a Pipe stał w miejscu.
-Czyli nie zatonął na Bermudach.- powiedział JJ.
-I znów rabusiem był jakiś Limbrey.- dodała Kie.
-To dowodzi, że złoto i krzyż były na statku Royal Merchant.
-Czemu nie było go w studni?- spytał blondyn siadając do pionu.- Skoro Denmarkowi udało się zabrać ten niezwykły krzyż z Merchanta na brzeg, czemu nie ukrył go ze złotem?
-Bo krzyż był za duży.- odpowiedziałam.
-Racja. Musiał ukryć go gdzieś indziej.- rzucił Pope.
-Ale gdzie?
-Zanim go powieszono, wyznał, że zakopał skarb u stóp anioła.- wyjaśnił chłopak.
-Myślałem, że chodzi o klucz.
-Właśnie. Gdzie tu związek?- spytała brunetka.
-„Droga zaczyna się w pokoju na wyspie"- zacytował napis z klucza.
-Ale co to za pokój na wyspie?
-Wiecie, co pomaga mi myśleć?- zaczął JJ wstając kompletnie z kanapy.
-O rety, zaczyna się.- rzucił John B.
-Palenie piwa i picie trawki. Wtedy aż tryskam pomysłami. Siedząc tu i próbując to rozgryźć, do niczego nie dojdziemy.- wyjaśnił w miarę mądrze jak na stan umysłowy JJ'a i ciągnął wypowiedź dalej.- Ale jeśli będziemy kreatywni i pójdziemy dziś na ognisko, może coś wymyślimy.
-Cóż, rodzice właśnie się mnie wyrzekli i zostałam członkinią klubu „Nic do stracenia".- uśmiechnęła się szeroko Kie.
-Pope?
-Jesteśmy tak blisko.
-Pomyśl, ile mógłbyś wymyślić gdybys pozwolił mózgowi odpocząć...- powiedział i każdy z nas nachylił się nad chłopakiem wyczekując odpowiedzi.
-Okej, dobra.- powiedział szybko i cicho na co od razu zareagowaliśmy wiwatami i zerwaliśmy się z miejsca.
-Trzeba się wcześniej napić...- oznajmił blondyn na co roześmiana poklepałam go po plecach.
[•]
Ognisko to tradycja Outer Banks. Co roku w ten sam weekend. Byli wszyscy. Dosłownie. Po tym, jak znaleźliśmy fortunę, by niebawem ja stracić i aby John został zbiegiem, dobrze było tu wrócić.
-Mówię tylko, że jeśli pogadasz z rodzicami i spróbujesz wysłuchać ich racji, może znów cię przyjmą.- powiedział Pope gdy wyszyliśmy z vana idąc w stronę ludzi oraz ogniska.
-Nie słuchasz mnie, i gadasz jak mój tata.- skomentowała.
-A ja powiem, że wyjebane na starych!- okrzyknęłam z rozłożonymi rękoma.- Moi mnie porzucili i nigdy więcej się nie odezwali, a wiecie gdzie ja to mam?- spytałam patrząc na dwójkę przyjaciół, gdzie Pope poważniał a Kie coraz szerzej się uśmiechała.- W dupie! Tak dokładnie tam. A teraz bawmy się!- rzuciłam zostawiając te dwójkę i kierując się w stronę innej dwójki.
CZYTASZ
Breaking The Rules| Rafe Cameron
Fanfiction!Książka nie będzie kontynuowana! Outer Banks raj na ziemi, prawda? Do czasu gdy nie poznasz najgorszej prawdy, o kimś kogo kochasz najbardziej.