The Poguelandia

961 55 35
                                    

Od samego początku zawsze były Snoby i Płotki. Jedni mieli wszystko, inni nie mieli nic. Tak było zawsze, i chcą żeby tak pozostało. Niektórzy to akceptują, inni z tym walczą. Złoto z Merchanta było tego częścią. Dla mnie, dla Johna B i dla jego ojca skarb był drogą ucieczki. Tak wyrównaliśmy szale. Płotki wygrały. Ale w pewnym momencie, musisz się zastanowić... Czy skarb pozwolił uciec?

Czy też był pułapką?

skylar

Płotkolandia, bezludna wyspa.

Musimy iść.— stęknął przez pocałunek, próbując odsunąć głowę jeszcze raz. Nim jednak kolejny raz dałam mu dojść do słowa, prędko zamykałam jego usta swoimi.

Zaplotłam palce w jego blond włosy, pogłębiając agresywny pocałunek. Chłopak błądził dłońmi po moich biodrach, pragnąc mnie w ten sam sposób, w który ja go pragnęłam. Piasek przedostawał się w niechciane nam miejsca, ale to było naszym ostatnim zmartwieniem - żyjąc od miesiąca na kompletnym odludziu. Uśmiechałam się przez pocałunki, odgarniając włosy z twarzy. Ciepły wiatr powiewał, komponując się z szumem fal oceanu.

— Będą nas szukać.— znów się oderwał, spoglądając zasapany w moje oczy. Posłałam JJ'owi krótki uśmieszek, chcąc ponownie wpić się w jego proszące o to wargi. — Sky...— westchnął, powstrzymując swój uśmiech.

— No co?— przybrałam nadąsaną minę, nie rozumiejąc pośpiechu.

— Siedzimy tutaj godzinę. John B już zapewne wymyśla imiona dla dzieci.— oświadczył wpół żartem. Zaśmiałam się cicho, kładąc ręce na jego barkach.

— Wolisz wiązać z nimi hamak z liści, niż posiedzieć jeszcze trochę ze mną?— zamrugałam dwa razy, starając się namówić blondyna do kontynuowania poprzedniej czynności. JJ uśmiechnął się cwaniacko, zakładając kosmyk mojego włosa za ucho.

— Znasz odpowiedź doskonale.— wyszeptał w moje wargi, przybliżając tym razem mnie do siebie. Zadowolona całowałam jego usta, czując się kompletnie wyzwolona z problemów.

Odkąd rozpoczęłam niespodziewany koczowniczy tryb życia, na opustoszałej, bez drogi wyjścia wyspie, razem z ów przyjacielem, chcieliśmy jakoś uprzyjemniać sobie tutaj czas. Po naszym pierwszym pocałunku, wszystkie następne były czulsze, agresywniejsze, zabawowe i na pewno mniej niezręczne. Nie byłam pewna tego, kim do cholery teraz dla siebie jesteśmy, ale nie chciałam się tym przejmować. Byłam prawie, że pewna iż JJ traktuje wszystko równie jak ja, jako zabawę. Byliśmy tylko my i nasi przyjaciele. Ktoś musiał się kimś zająć, prawda?

Spędzając czas z przyjacielem, w inny sposób niż mieliśmy w zwyczaju, łapałam samą siebie na coraz mniejszym myśleniu o kimś innym. O kimś konkretnym. Chłopak, z którym byłam pewna, że będę dzielić życie, zwariował już do końca, kradnąc nam wszystko co zdobyliśmy. Choć powtarzałam sobie, że jest złym człowiekiem, nadal to jego dłonie pragnęłam poczuć na swoim ciele.

A to niezdrowe.

Czy chciałam aby nas uratowano? Nie byłam pewna. Znajdowaliśmy się w istnym raju, z dala od wszystkich problemów, które czekają nas na lądzie pełnym ludzi.

Jest perfekcyjnie.

John B, prawda czy wyzwanie?— spytała Sarah, zdejmując słomianą czapkę z głowy. Wszyscy siedzieliśmy na połamanych pniach, ciesząc się jedynie chwilą.

— Okej, prawda.— powstał chłopak, łapiąc podrzuconą mu czapkę i założył ją na czubek głowy. Sarah z uśmiechem zastanawiała się nad pytaniem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 03, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Breaking The Rules| Rafe CameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz