flashback from week ago
-John B i Sarah nie żyją.- westchnął załamany.- W czasie sztormu, utonęli.- dodał szeryf Shoupe.
Gdyby dało się usłyszeć pęknięcie serca, to właśnie to byłoby pierwszym dźwiękiem, który rozprzestrzeniłby się po pomieszczeniu. Tlenu zdawałoby się być coraz mniej, gdzie płuca błagały o litość. To nie mogła być prawda.
-Nie.- szepnęłam z drżącą dłonią.- Nie, nie, nie.- zaprzeczałam głową nieustannie w lewo i w prawo, nie chcąc przyjąć tej strasznej wiadomości.
- Naprawdę mi przykro...- szepnął czule policjant, oddając mnie ostatni wzrok, wychodząc z mieszkania.
Moje kolana uginały się pod sobą, prosząc bym zawaliła nimi o podłogę. Wybuchając niekontrolowanym płaczem, czułam jak moje ramiona, dłonie, palce oraz nogi drżą z rozpaczy. Zimne kafelki przestały być odczuwalne, gdy nad moimi ramionami przystanął chłopak.
-Sky...-szepnął Rafe łapiąc mnie za ramiona, próbując wznieść moje ciało ku górze.- Hej, Sky.- znów szepnął gdy nie reagowałam.
-Jak to możliwe...- zapłakałam a chłopak owinął mnie ramionami.- John B...- zaszlochałam w ramie chłopaka gdzie on lekko głaskał mnie po głowie.
Cała zapłakana trzęsłam się i nie mogłam złapać prawidłowego oddechu. Łzy spływały po mojej twarzy jak wodospad, a serce kuło mnie nie miłosiernie.
Od tego momentu wiedziałam że, wszystko się zmieniło.
Przestałam być sobą.
skylar
Wakacje w Outer Banks dobiegły końca. Akcja ze złotem przestała już istnieć a pamięć po dwóch zmarłych przyjaciołach krążyła każdemu po głowie. Nie wiem co robili moi byli przyjaciele, ale wiedziałam że nie spędzają czasu już razem, przynamniej tak było do końca lata. Byłam jedną wielką kupą nieszczęścia, zmarnowana i zdeptana życiem. Starałam się jak najlepiej dla każdego, a wszyscy mnie wykiwali i odstawili na bok przy pierwszej lepszej okazji. Wiem że nawaliłam, ale nie powinni mnie za to zostawiać. Nienawidziłam ich. Cała przyjaźń poszła w błoto razem z wspomnieniami. Przejmowałam się tym przez jakiś czas, teraz przestałam
Można było mnie uznać za zimną i bezuczuciową sukę, ale dobrze wiedzieliśmy kiedy moje uczucia panowały nad myślami.
Przy Rafie, który nie odstąpił mi na krok, od momentu gdy zostałam porzucona od własnych przyjaciół. Wiele mu zawdzięczam i cieszyłam się że jesteśmy w tym wszystkim razem. Byłam pewna że to koniec całej historii złota, że zaczynamy życie na nowo. Ale wszystko poszło w inną stronę.
-Choć nas opuściła, uhonorujmy jej odwagę i poświęcenie na służbie.- powiedział ksiądz.- Przez pamięć o niej upominajmy się o to, co słuszne i sprawiedliwe.-dodał gdy wszyscy staliśmy cicho i tylko złapałam Rafe'a za dłoń.-Powierzamy jej ciało ziemi. Prochem jesteś i w proch się obrócisz.- oznajmił gdy złożyli na trumnie flagę ameryki.- Musimy pamiętać o ideałach, które wyznawała. - skończył ksiądz a każdy z policjantów stanął na baczność oddając hołd i szacunek zmarłej policjantce.
-Chodźmy.- szepnęłam do chłopaka a on pustym spojrzeniem zerknął i machnął głową.
Wszyscy, których znacie umrą. Mówiąc o wszystkich, mam na myśli wszystkich. Każdego dopadnie śmierć. Wasze matki, bracia, siostry, ojców. Waszych przyjaciół i waszych wrogów. Wszystkich. Oczywiście można spojrzeć na to inaczej. Skoro życie jest tak krótkie i szybko mija wszystko to ma jakiś sens. Wszystko dzieje się tylko raz. Więc trzeba korzystać tyle ile można.
CZYTASZ
Breaking The Rules| Rafe Cameron
Fanfiction!Książka nie będzie kontynuowana! Outer Banks raj na ziemi, prawda? Do czasu gdy nie poznasz najgorszej prawdy, o kimś kogo kochasz najbardziej.