The Cold Blood

2.3K 106 60
                                    

rafe cameron

-Jestem tu okej?- po moich słowach ciało blondynki przestało się w stu procentach ruszać.

Nie wydawała żadnych dźwięków, powieki miała szczelnie zamknięte i jedyne co dodawało mi szczęścia to jej unosząca się klatka piersiowa.

Najszybciej jak mogłem uniosłem jej ciało i podniosłem w stylu panny młodej. Była zadziwiająco lekka, wiedziałem że była szczupła ale nie sądziłem że lżejsza niż piórko. Chociaż po naszej ostatniej rozmowie na temat jej spożywania posiłków, z bólem przyznam że przejąłem się tym. Ale to w końcu Płotka, zarobi pieniądze tylko na chwilę, a potem znowu dwanaście godzin pracowania za marne grosze. Nie było mi szkoda żadnego z tych świrów, ale tylko i włącznie jej.

Nie lubiłem jej, ale miała od zawsze w sobie coś takiego co mnie pociągało. Zawsze jej się przypatrywałem gdy ją widziałem z jej durnymi przyjaciółmi, a nie wspomnę o moich dziwnych nerwach z powodu jej relacji z tym blond-kretynem co mierzył bronią mi w przyjaciela.

Gdy ją tylko widzę odrazu mówię do niej jej pełnym imieniem bo wiem jak bardzo ją to wkurza. Miałem to w sobie od zawsze, lubiłem denerwować ludzi, słuchać ich żałosnych śpiewek jakim jestem „kretynem" a najbardziej kochałem bójki z Płotkami. Pierwszy raz jak poznałem Skylar, wyglądała tak niewinnie dobrze że aż pomyślałem, że jest jedną z Grubych Ryb, w ten dzień chciałem już żeby była moja.

Ale gdy wszystko powychodziło na jaw, że przychodziła tylko po tego swojego przyjaciela John'a B, gdy zaczął pracę u mojego ojca na łodziach, moje zainteresowanie zmalało. Od zawsze mi mówiono że biedni są gorsi, nie ważni i nic nie znaczący, dlatego pod presją przyjaciół i rodziny zadawałem się tylko z „naszymi". Po dłuższym czasie, już weszło mi to w głowę, że biedni mają być traktowani jak śmiecie.

I robiłem to, dla zabawy. Wyśmiewałem się z innych. Ale gdy przychodziło co do Skylar, mimo moich zaczepek i częstych wyzwisk, nie byłem do niej źle nastawiony. I wiem że ona mnie nie znosi, od zawsze to wiedziałem. Pamiętam większość wyzwisk które były kierowane w moją stronę od niej, i niektóre potrafiły zaboleć, ale co najgorsze tylko od niej, resztę miałem gdzieś.

No dobra może jednak trochę ją lubię.

-Topper.- powiedziałem szybko do przyjaciela.- Zadzwoń do Sarah.- powiedziałem będąc już praktycznie przed domem.

Chłopak przytaknął tylko ruchem głowy, i nie minęła sekunda a dziewczyna wybiegła już z domu. Przestraszona blondynka widząc Sky zasłoniła buzie ręką.

-Co jej się stało?- spytała zmartwiona.

-Tego jeszcze nie wiem, ale krwawi.- powiedział blondyn.

-Chodźmy na łódź.- zaproponowała.- Tam nikt jej nie znajdzie, i na spokojnie jej pomożemy.- dodała a my strasznie się stresując przytaknęliśmy ruchem głowy kierując się na łódź ojca.

Dziewczyna nerwowo otwierała drzwi kabinowe i gdy tylko zobaczyłem środek łodzi najostrożniej i najszybciej jak mogłem położyłem dziewczynę na jednej z wcześniej rozłożonych kanap.

-Spałaś tu?- zapytał Topper, a Sarah wzruszyła ramionami.

-Czy to ważne?- uniosłem się a oni oboje spoważnieli bardziej niż wcześniej.- Idźcie po apteczkę, już!- krzyknąłem a oni rozeszli się w poszukiwaniu apteczki.- Będzie dobrze.- szepnąłem do dziewczyny, gdy nagle podbiegła Sarah z potrzebną mi rzeczą.- W końcu.

Nie chciałem tego robić ale musiałem. Rozpiąłem jej rozporek i lekko zniżyłem jej spodnie do początków jej... stringów. Połknąłem nerwowo ślinę, nie mogę się zachowywać jakbym pierwszy raz widział kobiece ciało a co dopiero bieliznę.

Breaking The Rules| Rafe CameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz