☆
— Przytulnie.— oświadczyłam głośno, przechadzając się powolnym krokiem po małym mieszkanku Johna oraz jego ojca. Pan Routledge wychylił się zza rogu z niespodziewanym wyrazem twarzy i posłał mi serdeczny uśmiech.— Cześć.— wystawił swoją męską, szorstką dłoń, za którą z chęcią złapałam potrząsając w formie przywitania.
—Jestem Sky, koleżanka pańskiego syna.— uśmiechnęłam się delikatnie na co mężczyzna przeskanował mnie z góry do dołu, a następnie spojrzał na swojego syna kroczącego w naszą stronę.
— Niesamowite, John ma koleżankę!— uradował się klaszcząc raz w dłonie. Chłopak westchnął zirytowany stając za mną. — Synu, nie chce być za szybko dziadkiem.— zażartował facet powodując że, moje poliki prędko zaczęły się różowieć. John B jęknął wkurzony łapiąc mnie za ramie.
— Tato! — uniósł ton chłopak ciągnąc mnie w stronę pokoju przez co mężczyzna zarechotał z kuchni.
— Ja to zrobiłem gdy miałem dwanaście!— dokrzyczał totalnie rozbawiony, jednak my zdążyliśmy wejść do pokoju bruneta.
— Nie bierz do siebie tego co powiedział.— John odwrócił się w moją stronę, z niepokojem na twarzy. Wybuchłam głośnym śmiechem a następnie powiedziałam:
— Oczywiście że, nie biorę.
Chłopak pokiwał z ulgą głową.
Ja i John kolegujemy się już ładne trzy tygodnie. Od momentu podejścia do niego na plaży, nie urwaliśmy chociażby na sekundę kontaktu. Opowiadał często o swoich dwóch kolegach, których swoją drogą bardzo mam ochotę poznać i o tym jak odkąd skończył trzy lata wychowuje się z jego żartobliwym ojcem. Uwielbiałam słuchać jak opowiada, uwielbiałam patrzeć na Johna i dodatkowo uwielbiałam jego uśmiech.
John B kompletnie mi się podobał, nawet jak na tak krótką ilość czasu.
— Dzisiaj przychodzą chłopacy. Pójdziemy surfować. — oświadczył rzucając się na łóżko. Zmarszczyłam czoło na jego słowa odwracając się do półki, której się przyglądałam.
— W zasadzie, Johnie B...— zaczęłam idąc w jego stronę i szybko podtrzymując się ramionami o materac łóżka.— Dlaczego wcześniej im nie powiedziałeś o mnie?— uniosłam jedną brew ku górze przybliżając jednocześnie swoją twarz do jego.
—Bo, moja droga Sky...— John delikatnie odepchnął mnie od siebie by usadowić się do pionu.— JJ ześwirowałby na twoim punkcie a Pope narzucałby tobie, swoje inteligentne zagwozdki.— machnął dramatycznie dłońmi powodując mój cichy chichot.— Nie chciałem żebyś się zraziła do mnie. Dlatego najpierw wymyśliłem że poznasz tylko mnie, a potem tych dwóch pajacy.
Spojrzałam z uśmiechem na chłopaka, czując że zaraz niepohamowany śmiech przedostanie się na zewnątrz z mojego gardła. Przysiadłam obok bruneta, delikatnie szturchając go w ramie.
CZYTASZ
Breaking The Rules| Rafe Cameron
Fanfiction!Książka nie będzie kontynuowana! Outer Banks raj na ziemi, prawda? Do czasu gdy nie poznasz najgorszej prawdy, o kimś kogo kochasz najbardziej.