The Come Back

1.4K 68 4
                                    

skylar

-Na tej przystani pracuje mój wujek. Poznajecie te łajbę?- spytała Cleo, gdy spiesznie szliśmy na pomost otoczony łodziami i motorówkami.

-Łódź taty.- wysapała Sarah trzymając się blisko Johna B.

-Myślałem, że ją sprzedaliście.- wtrącił brunet.

-To dobry moment, by wam ją oddać.- dodała ciemnoskóra, a ja weszłam na łódź.

Tuż za mną był John, który podawał dłoń dziewczynie by spokojnie i w miarę bezbolesnie weszła na pokład. Cleo zdjęła ciemną płachtę osłaniającą dach i westchnęła schodząc po drabince.

-Chętnie bym z wami popłynęła. To fajna łajba.- uśmiechnęła się ciemnooka.

-Nie płyniesz z nami?- spytała z wyrzutem Sarah.

-Żartujesz sobie? Ścigają was. Sama mam większe szanse.- zakpiła co mnie rozśmieszyło, więc parsknęłam.

-Dziękuje, serio.- szepnął chłopak.

-Nie ma sprawy. Może kiedyś doświadczę tego, co wy. I ktoś też mi pomoże.- uśmiechnęła się delikatnie.- Trzymajcie się. Wezmę kluczyki.- dodała i wyszła z łodzi.- Jeszcze się nie żegnamy. Zaraz wracam!

-Dzięki, Cleo.- powiedziałam ledwo słyszalnie a potem zerknęłam na bak paliwa łodzi.- Mamy dość paliwa?

-Wystarczy, jeśli wiatr nas wesprze.

-Miejmy taką nadzieje.- westchnęłam opierając się plecami o metalowy pręt.

-Hej! Wy tam!- krzyknął donośny męski głos, który zaczął świecić latarką w nasze twarze.- Ręce do góry! Wysoko!

-Proszę nie strzelać.- poprosił unosząc ręce w geście obronnym John.

-Ręce do góry blondyneczko!- krzyknął po raz kolejny w moją stronę, więc z niesmakiem i zmęczeniem uniosłam dłonie w górę.

-On nic nie zrobił!- rzuciła Sarah a potem usłyszeliśmy dźwięk mocnego uderzenia, gdzie już sekundę później policjant leżał na ziemi.

-Cleo! Cleo! Klucz!- krzyknęłam a dziewczyna podrzuciła wykrzyczaną rzecz w moje dłonie.

-Odpływajcie!- wykrzyczała gdy policjant nagle wstał. 

-Dawaj, dawaj.- warknęłam pod nosem próbując odpalić silnik gdy John B odwiązywał łódź od pomostu.

-Stój! Wracajcie!- krzyknął mężczyzna a silnik w końcu odpalił.

-Tak!- zakrzyczałam triumfalnie i prędko zaczęłam odpływać. Za nami słyszałam tylko strzały z broni, które były nietrafne.

W końcu spokojnie odpłynęliśmy.

[•]

Było już blisko ranka, ale dalej jeszcze ciemno. Zmęczona leżałam na ziemi pokładu usiłując zasnąć, obok mnie siedziała ciężko oddychająca Sarah z powodu sprzyjającego jej bólu a za nami przy sterach siedział cicho John B. Z początku było mi trochę chłodnawo, ale teraz się już przyzwyczaiłam do delikatnego podmuchu zimnego wiatru. Mój telefon już pare godzin temu zdążył się wyładować, co powodowało że nie wiedziałam jaka była obecnie godzina ani gdzie się obecnie znajdywaliśmy. Westchnęłam ciężko, wiedząc że nie dam rady zasnąć i usadowiłam się do pionu.

Spojrzałam na Johna, następnie na Sarah. Widziałam po nich jak bardzo byli zmęczeni ciągłą ucieczką, brakiem dobrego jedzenia czy wody. Chodzenie w tych samych, brudnych i przepoconych ciuchach oraz braku mentalnego spokoju. Współczułam bardzo dziewczynie, która mimo bólu po postrzałowego dalej wchodziła w największe niebezpieczeństwo. Gdy ja zostałam postrzelona, byłam przynamniej w ciepłym i wygodnym miejscu z pewnością że nie wdroży się żadne zakażenie, tutaj nie mamy żadnej pewności.

Breaking The Rules| Rafe CameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz