The Attack

1.5K 65 22
                                    

skylar
Nassau, Bahamy.

Całe swoje życie spędziłam na bagnie. W małym, przytulnym a jednocześnie zasyfionym domku świętej pamięci Big Johna i jego syna. Okradałam sklepy, uciekałam przed ochroniarzami, robiłam mnóstwo nielegalnych rzeczy z gromadką przyjaciół, którzy byli częścią mnie. Cóż czasem kiedy coś kończy coś nowego się zaczyna. Nie przypuszczałam, że w moim nastoletnim pokręconym życiu, z masą wyrządzonych szkód oraz braku pieniędzy, znajdę się z moim pierwszym, szalonym chłopakiem i jego masakrycznie bogatym ojcem na pięknych, słonecznych Bahamach.

Ale cóż, o to i jestem. W raju snobów.

-Rafe, Skylar, nie zabrałem was tu bo potrzebuje waszej pomocy.- oznajmił Ward gdy staliśmy w korytarzu wielkiej willi Cameronów.- Za to, chce wam coś pokazać.- dodał i odszedł wgłąb korytarzy by przejść do szerokiego salonu, gdzie my dotrzymywaliśmy mu kroku.

-To jakiś twój nowy interes?- zapytał Rafe, rzucając czarną torbą o kanapę. Jedynie rozglądałam się po elegancko wystrojonym pomieszczeniu, czując że, z dnia na dzień przywykałam do takiego życia, jakie teraz mam.

-Powiedzmy.- szepnął rozweselony mężczyzna i skierował się w stronę wielkiego, ciemnego sejfu.

Spojrzałam niepewnie na Rafe'a, który przytaknął mi ruchem głowy że wszystko jest w porządku. Założyłam ramiona na piersi i przyglądałam się nonszalancko ojcu chłopaka, jak wpisuje kod do tajemniczego sejfu a potem niepewnie łapie za jego pokrętło. Zanim jednak je otworzył zerknął na nas zza ramienia, z uśmiechem wymalowanym na twarzy.

-Gotowi?- spytał pewny siebie.

-Co tam masz? Diament Hope?- zapytał niepewnie szatyn. Ward parsknął śmiechem i otworzył drzwiczki.

To co zobaczyłam, nieomal zwaliło mnie z nóg. W samym środku sejfu znajdowało się ponad trzysta jak i może więcej sztabek, wcześniej szukanego przez moją byłą gromadę przyjaciół złota. Moje ramiona opadły z wrażenia, a usta i oczy poszerzyły się niczym pięciocentówka. Rafe sam oniemiał i przyglądał się odbijającemu się blasku, prawdziwego złota. Ja dobrze wiedziałam, że to co stoi przede mną jest w stu procentach prawdziwe, natomiast Rafe miał chyba z tym problem.

-Czy to jest...-przełknął niepewnie ślinę.- Prawdziwe?- zapytał zerkając na ojca.

-Najprawdziwsze.- odpowiedział opierając sie dłonią o drzwiczki sejfu, aby następnie wyjąć dwie cienkie sztabki i podać nam z uśmiechem w dłoń.- Znalazłem je.- szepnął gdy wzięłam do ręki złoto.

-Udało ci się.- wyszeptał tym razem Rafe.- Znalazłeś Merchanta?- zadał kolejne niedowierzające pytanie, a ciemnowłosy przytaknął ruchem głowy.

-O to toczyła się gra.- powiedziałam zaciskając w dłoni sztabkę.

-Teraz to złoto...- zaczął biorąc w dłoń kolejne sześć sztabek.- Jest nasze.- szepnął podając synowi w dłoń, przez co się delikatnie zachwiał.

-Jezu.- szepnął, kiedy na jego twarzy powoli wymalowywał się uśmiech .

-Nie przywróci do życia twojej siostry, ale przynamniej uratuje nas.- westchnął facet a ja zagryzłam wargę.- Kiedy nawiedził nas huragan Agatha mieliśmy duże kłopoty finansowe.- mówił szepcząc i stanął obok nas by samemu również przyglądać się sejfowi.- Teraz odbyliśmy się od dna.

-Jaka jest tego wartość?- spytałam dalej w ogromnym szoku.

-Pół miliarda.- odpowiedział szczęśliwy, drapiąc się po brodzie a ja w szybkim tępie spojrzałam na Warda.

-Pół...- chrząknęłam w coraz większym niedowierzaniu.- Pół miliarda?- szepnęłam głośno i spojrzałam na Rafe'a.

-Pół miliarda.- mruknął pod nosem blondyn kiwając głową.- O mój boże!- wykrzyczał idąc prosto na taras jednocześnie łapiąc się za głowę.- Jasna cholera!- ponownie krzyknął a Ward zaśmiał się.

Breaking The Rules| Rafe CameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz